36

9.3K 317 27
                                    

Herman

Dziesięć minut po wyjściu Evy dostałem telefon. Numer był zastrzeżony.

-Halo?
-Dzień dobry. Czy mogę rozmawiać z Herman...
-Tak to ja. Coś się stało?
-Pańska kuzynka... Eva Kviig jest w szpitalu.
-O Boże jak z nią? Co się stało?
-Pacjentka miała wypadek. Jej stan jest stabilny i wszystko powinno być dobrze, ale prosimy żeby pan pojawił się w szpitalu.
-Dobrze już jadę.

Rozlaczylem się i schowalem telefon do kieszeni bluzy. W biegu chwyciłem kluczyki od wozu żony i już po dziesięciu minutach byłem w szpitalu. Po drodze zlamalem chyba wszystkie przepisy drogowe.
Wbiegłem po schodach do recepcji.

-Gdzie jest Eva Kviig?
-Jest pan z rodziny?
-Nie kumam was ludzie. Przyszedłem tu to znaczy, że jest dla mnie ważną osobą. Gdzie ona jest?
-Jest pan z rodziny - powtórzyła znudzonym tonem.
-Tak jestem. Więc...
-Sala 987
-Dziękuję laskawej pani za tak szybkie i szczegółowe udzielenie odpowiedzi - rzuciłem sarkastycznie i zacząłem kierować się do sali, w której leżała moja kuzynka.

Pokój znajdował się na ostatnim piętrze I nie, nie macie racji. Nie było tak jak we wszystkich innych opowiadaniach. Winda działa. Przejechałem nią i biegiem rzuciłem się do salki.
Przy łóżku Evy akurat stał lekarz.

-Dzień dobry. Mogę dowiedzieć się czegoś więcej o stanie Evy?
-Dzień dobry. Mam rozumieć, że to pan Herman?
-Owszem.
-Więc tak... Pacjentka ma złamaną rękę w nadgarstku i lekki wstrząs mózgu nie licząc drobnych siniakow na całym ciele. Narazie jest nieprzytomna, ale to kwestia kilku godzin.
-Czyli wszystko z nią dobrze?
-Nie widzę tu nic co mogło by zagrażać jej życiu jeśli o to panu chodzi.
-Dziekuje. Czy mogę tu z nią zostać.
-Tak oczywiście - odpowiedział i wyszedł z pokoju.

Usiadłem na krześle obok Evy i złapałem jej dłoń.

-Siorka co ty odwaliłaś. Rodzice i Noora strasznie się o ciebie martwią. Nie dość, że jesteś cała potluczona i posiniaczona to jeszcze rozwalilas mi auto. Oczywiście oddasz mi pieniądze za nie, ale to później jak już wyjdziesz stąd. Ale jak mogłaś zrobić to mojemu cudeńku?
-Dzięki za troskę - usłyszałem jej głos i słodki śmiech.

Eva

Otworzyłam oczy i zobaczyłam siedzącego obok mnie Hermana.

-Jak mnie przestraszylas głupia idiotko! Nie wsiadziesz już nigdy za kierownice i zabiorę ci prawko!
-Oj nie dramatyzuj. Żyje. Nie tak jak tamten, który we mnie wjechał.
-Skad to wiesz przecież byłaś nieprzytomna.
-Straciłam przytomność dopiero w karetce. Zdążyłam jeszcze zobaczyć jak wkładają jego ciało w czarny worek.
-Jak dobrze, że nic ci nie jest. Noora i twoi rodzice już tu jadą.
-Nie dzwoniles do Isaaca?
-Dzwoniłem, ale Ingrid jest w szpitalu, bo coś ze skurczami i nie moze przylecieć.
-A Chris?
-Chris nie odbierał więc nawet nie wie o wypadku.
-A okej.

Po tygodniu wypuścili mnie ze szpitala. Nie wiem w sumie po co mnie tam tak długo trzymali przecież to tylko złamany nadgarstek.
Wlasnie wracałam do domu. Autobusem. Ah jak przyjemnie. Isaac codziennie dzwonił i pytał co u mnie. Chris nawet się do mnie nie odezwał. Trochę przykre, ale cóż takie jest życie nie?

Wróciłam do domu i skierowałam się do pokoju rzucając tylko ciche czesc do domowników. Przekrecilam klamkę i weszłam do środka. Od razu moją uwagę przykul osobnik siedzący na moim łóżku. Patrzyłam na niego oniemiale nie wiedząc o co chodzi.

-Co ty tu robisz?

____________________________________

Hej, hej, hej jak tam? Co tam? Zostawcie jakiś ślad po sobie. Hmm. Może w postaci gwiazdek i komentarzy. Wsm czemu nie. Ale nie ważne. Domyślacie się kto przyjechał odwiedzić Eve? Piszczie propozycje w komentarzach.

Przyjaciel mojego brata [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz