35

10.2K 339 12
                                    

*polecam włączyć piosenkę w mediach*

Jestem w LA już prawie tydzień. Narazie czas w rodzinnym Los Angeles spędziłam na różnego rodzaju przemyśleniach. Czasami śmieszne wydaje mi się to, że jeszcze rok temu martwilam się tym, że nie mam się w co ubrać, a teraz myślę jak zapomnieć o śmierci jednej z najważniejszych osób w moim życiu i czym odpowiedzieć osobie, która wyznała mi miłość. Wszystko wydaje się trudne, ale pamiętajcie, że później będzie jeszcze gorzej.
Co do Eliasa. Wszyscy wiemy, że nie jest łatwo pogodzić się ze śmiercią bliskiej osoby. Nie możemy się po tym pozbierać. Ale jakiś idiota bez zmartwień i smutków wymyślił, żeby nie przejmować się przeszłością i żyć chwilą. Właśnie, żyć chwilą. Przez te żyć chwilą wiele nastoletnich matek samotnie wychowuje dzieci. Wiele rodziców straciło swoje pociechy. Nasuwa się pytanie dlaczego? A dlatego, że oni chcieli żyć chwilą.

-Eva, masz gościa - moje przemyślenia przerwał głos Hermana.
-Wpuść go - posłałam mu najszczerszy uśmiech na jaki było mnie wtedy stać.

Po chwili do mojego pokoju wbiegla zapłakana Noora. Podbiegła do mojego łóżka, na którym obecnie siedziałam i mocno się do mnie przytuliła.

-Boże Noora. Co się stało? - gdy zobaczyłam zapłakaną kuzynkę od razu zapomniałam o swoich problemach.
-Pamiętasz jak ci mówiłam, że dwa miesiące temu w klubie zgwałcił mnie jakiś nachlany chłopak? - załkała. Przytaknęłam, bo rzeczywiście coś o tym wspominała - jestem w ciąży z tym typem - powiedziała i zaczęła szlochać jeszcze bardziej.

Mocno objęłam ją i przytuliłam do siebie także zaczynając płakać.
Teraz już na pewno wiem, że świat jest najmniej sprawiedliwym miejscem, na którym dano nam żyć.
Chłopak pewnie też żył chwilą. Pomyślał: "to tylko dziewczyna na jedną noc, przecież nic się nie stanie", albo w ogóle nie myślał bo był tak upity, że nie był do tego zdolny, ale czemu wszystko odbija się od ofiary z podwójną siłą.

-Chcę je wychować - odezwała się po dłuższej chwili - to jest dziecko, które ma prawo żyć jak każdy z nas. Ten chłopak nawet się nie dowie, że jestem w ciąży.
-Cieszę się, że chcesz dac dziecku szansę, ale nie możesz pozwolić, żeby ten gnojek żył sobie jakby nic się nie stało. Wiesz kim on jest?
-Chodzi ze mną do koledżu.
-Musisz z nim porozmawiać. Pomogę ci. Damy radę.
-Nie wiem. To wszystko jest trudne. Przepraszam cię za wszystko. Za te głupie insynuacje. Wybacz mi.
-Insynuacje okazały się prawdą - zaśmiałam się gorzko - Chris wyznał mi miłość i dał do zrozumienia to, że przeze mnie zabił się Hayes.
-Nie przejmuj się tym mała. Wiem, że to wszystko jest trudne, ale damy sobie radę. Ja chyba muszę pogadać z tym chłopakiem. Masz rację. Trzymaj się - jeszcze raz mocno mnie przutuliła i wyszła z mojego pokoju.

Boże wybaczam ci to, że ja cierpię, ale nie rób tego mojej rodzinie i bliskim. Zrób coś żebyśmy nie musieli cierpieć.
Muszę porozmawiać z rodzicami. To pewne. Muszę to zrobić teraz.
Założyłam mój gruby sweterek i zeszłam na dół.

-Herman?
-Tak - chłopak wyłonił się za ściany.
-Pożyczysz mi auto? Muszę pojechać do rodziców.
-Jasne - powiedział i rzucił mi kluczyki od samochodu.

Wyszłam z domu i wsiadłam do auta. Strasznie lało więc włączyłam wycieraczki. Wjechałam na drogę. Było strasznie ślisko, dlatego jechałam bardzo wolno, bo tylko 30 km/h.
Nagle przede mną pojawił się oślepiający błysk i usłyszałam swój własny krzyk. Potem poczułam przeszywający ból, który zaraz przestałam odczuwać. Później była tylko ciemność i dźwięk syren.

____________________________________

Mały zwrot akcji. Gwiazdkujcie i komentujcie.

*Say something - Christina Aguilera*

Przyjaciel mojego brata [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz