Ałtorka

995 167 57
                                    

Poprzedni wpis był nieco bardziej złożony i nieśmieszkowy, i zauważyłam, że część z Was nie tego tu szuka... Postanowiłam więc poszukać pewnej równowagi i spróbuję na zmianę wstawiać wpisy „ciężkie" i „lekkie", i zobaczymy, jak się takie rozwiązanie sprawdzi.

A teraz do tematu: Azie była ałtoreczką *kłania się nisko i zbiera rzucane w jej stronę pomidory*. Czy nadal jest? Nie mnie oceniać. Czy wyszła na ludzi? Hmm, mam wrażenie, że tak, ale to też pozostawiam Waszej opinii.

Tak naprawdę każdy z nas przechodził kiedyś przez ten etap. Pojawia się więc pytanie: czy w takim razie powinniśmy zwracać uwagę na osoby, które dzisiaj uważamy za ałtorki, czy raczej mieć nadzieję, że z tego stadium po prostu wyrosną? Tak naprawdę obie odpowiedzi są prawdziwe. Każdy jest inny i jedni sami zajarzą, że ich postępowanie jest niewłaściwie, inni potrzebują lekkiego kopniaka w tym kierunku.

Ale.

Tym lekkim kopniakiem możemy ten proces oczywiście przyspieszyć, jednak wiele osób przesadza z jego siłą i natarczywością w jedną albo drugą stronę. Albo pomagają „ałtorce" wyjść na prostą, obsrywając każdą swoją wypowiedź toną cukru i jednorożców, albo (co się zdarza znacznie częściej) za ostro po niej jadą i czasem właśnie przez takie osoby przestaje ona pisać. A pamiętajmy, że za każdym razem, gdy ktoś porzuca swoje hobby, gdzieś na świecie umiera mała, słodka panda.

Jak więc nie przesadzić? Zwyczajnie - nie dać się ponieść emocjom, ale też nie być na siłę miłym. Jeśli osoba, którą poprawiamy, wyraźnie okazuje, że nie chce pomocy i rzuca się o każdy komentarz, w którym poprawiamy błędny przecinek czy jakiegoś ortografa, odpuśćmy. Wiem, że Grammar Nazi, a niektóre błędy potrafią bardzo boleć, jednak pamiętajmy, że jeśli ktoś nie chce pomocy ani nie chce się zmienić, to się to nie stanie, choćbyśmy zesrali się na kwadratowo. Tak naprawdę pomagamy tylko charytatywnie, bo nam się chce, a prawdziwa rola nauczyciela nie jest naszym zadaniem, tylko osób z otoczenia tejże „ałtorki". To oni w pierwszej kolejności muszą nauczyć ją pokory czy zdolności do samokrytyki. Spójrzmy na to realnie: jeśli osoby, które mają z nią styczność na co dzień, jeszcze jej tego nie nauczyły, to co może zdziałać jakiś random z sieci?

Apel społeczny, bo dawno nie było: nie bawmy się w krzyżowców, nie próbujmy na siłę zmienić świata, bo świat w odpowiedzi może co najwyżej pokazać nam środkowy palec. Jeśli ktoś nie chce tego, co chcemy mu zaoferować, nie wciskajmy mu tego na siłę. Jeśli jednak bardzo chcemy, nie trzeba się wcale poddawać - możemy wrócić za pół roku, za rok... Kto wie, może wtedy ta „ałtorka", na której poprawie tak bardzo nam zależy, dojrzeje do tego, by przyjąć krytykę na klatę.

To by było na tyle, dziękuję, kurtyna.

Oczami Azie: o WattpadzieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz