Uwaga! Czuję, że w tym wpisie trochę bardzo się zagmatwałam i prawdopodobnie nie wyraziłam tego, co chciałam wyrazić, ale sama tego ocenić nie mogę. Będę więc wdzięczna za wszelkie komentarze ze wskazówkami, co powinnam tu rozwinąć lub wyjaśnić.
Ja sama uwielbiam tworzyć opisy, zarówno miejsc, jak i postaci, dlatego tym bardziej trudno mi zrozumieć, czemu wattpadowi twórcy tak panicznie się ich boją. Może sama pompuję tak swoje ego, ale uważam, że poziom tworzonych opisów jest główną wizytówką pisarza. „Piekło to dwa zamglone szczyty tulące się do siebie niczym półdupki. To wciąż te same szarpane linie skał osnute niebieskawym oparem. To widoczne w oddali dwie plamy lasu wspinające się po zboczach, płonące królewskimi barwami jesieni. To siedemdziesiąt trzy iglaste krzewy, poskręcane, jakby wyszły spod ręki mistrza bonsai. To rozsypane wokół białoszare bryły wapiennych skał, sine jak zepsute mięso. To roziskrzona plwocina śnieżnych czap na wierchach. To prześliczny niczym z pocztówki górski pejzażyk, który staje się wszystkim. Niezmienny, nudny i piękny. Pocztówka nagle awansowana do roli wszechświata. To uwięziony w słojach drewna wieczny gniew i wściekłość. To wyschłe drewniane gardło, które nie zna krzyku. To jest piekło.", pisał Grzędowicz w „Panu Lodowego Ogrodu". I to jest Opis przez wielkie O.
Opisy emocji, miejsc, postaci, atmosfery, przedmiotów, zwierząt, pogody czy cholernego ziarnka piasku na drodze są piekielnie istotne i co prawda nie należy z nimi ilościowo przesadzać, jednak tym bardziej nie wolno przeginać w drugą stronę. Częściami składowymi prozy są: opis, dialog i refleksja, a za złoty środek uchodzi ich stosunek, kolejno, 3:2:1. Oczywiście mówię tu o tej najpopularniejszej, najbardziej "strawnej" konstrukcji dla wszystkich, bo wiadomo, ludzie są różni i mają różne upodobania, a ta proporcja nie jest żadną regułą, a jedynie sugestią i wskazówką – podobnie jak większość rzeczy przy pisaniu. W wattpadowych opkach natomiast zdecydowanie dominują dialogi, zaraz potem są nieliczne, przeważnie zupełnie nieistotne opisy (a jeśli już mają jakieś większe znaczenie, dotyczą one głównie bardzo dynamicznej akcji), zaś refleksji nie ma prawie wcale. Chyba że zaliczymy do nich refleksje nad tym, który crop top dziś założyć, ale chyba nie o to chodzi.
Inni przesadzają w przeciwną stronę i w ich opkach pseudofilozoficzne myśli są nawalone gdzie się tylko da, a akcja ciągnie się jak nierozkruszony uprzednio makaron w zupce chińskiej. Może szukali złotego środka, ale zapomnieli przy tym, że proza składa się z trzech rzeczy, a nie z jednej?
Jak wyżej wspomniałam, proporcja między tymi trzema elementami jest tylko wskazówką, w związku z czym powyżej przedstawione formy nie są w żaden sposób niepoprawne, jednak są... cóż, nazwijmy je umownie "wadliwymi", ponieważ, mimo że są kierowane do szerokiej grupy odbiorców, przypadną do gustu tylko nielicznym, bo mocno rozjeżdżają się z upodobaniem odrobinę wymagającym, ale bez przesady, w które celuje proporcja 3:2:1.
Pewnie zaraz by padło pytanie: "ale czemu mówisz, że nie przypadną ludziom do gustu, skoro te z przewagą dialogów są najchętniej czytane?" Już wyjaśniam. Opka pełne dialogów, dynamiczne, z akcją pędzącą na łeb, na szyję, często także z obrazkami, są bardzo łatwe w odbiorze, bo nie trzeba przy nich myśleć ani niczego interpretować, wszystko jest podane na tacy, w związku z czym bardzo chętnie sięgają po nie osoby niemające żadnych wymagań co do wartości technicznej i artystycznej tekstu, dla których liczy się przede wszystkim szybkie przejście przez daną historię, a nie to, czy jakkolwiek ona z nimi pozostanie i wywrze na nich jakikolwiek wewnętrzny wpływ. Tak samo jest z filmami. Gdyby poprosić dwóch przypadkowych ludzi o wybranie produkcji sci-fi, którą uważają za dobrą, jeden wskazałby jakąś płynną fabularną papkę w rodzaju "Transformersów", która przelewa się przez mózg jak rozwodniony kisiel, a drugi wybierze coś zupełnie z innej półki, jak chociażby "Odyseję kosmiczną" lub jakikolwiek inny film wymagający od odbiorcy sporej dawki myślenia. I, nie, nie mówię tutaj, że jedno jest w jakiś sposób gorsze od drugiego, tylko, że, pomimo znajdowania się w tym samym gatunku, te dwie rzeczy wychodzą naprzeciw wręcz skrajnie odmiennym potrzebom odbiorców. Ludzie są różni, gusta są różne, jednak największa masa, a przynajmniej największa masa młodzieży, zawsze ciągnie do kisielu, bo łatwo go zjeść. Ludzie przeważnie nie lubią utrudniać sobie życia.
Nie mam pojęcia, czy to aktualny trend, czy panuje to od dłuższego czasu, a nie chcę używać określenia "dzisiejsza młodzież", bo nie mam żadnego porównania. Gdy byłam w szpitalu, na oddziale dziecięcym był deficyt miejsc i tymczasowo do oddziału ogólnego wrzucili trzynastoletnią Asię. Zamieniłam z nią parę słów i opowiedziała mi, że od prawie miesiąca męczy się z jedną lekturą szkolną i nie doszła nawet do połowy. Zgadniecie, jaką? Nie, nie "Krzyżacy" czy inny "Potop"... Chodziło o książkę "Oskar i pani Róża". Tak, to króciutkie opowiadanie, co do którego nie jestem pewna, czy przekracza pięćdziesiąt stron dużą czcionką. Mindfuck. Co się dzieje?
To jednak idealne podsumowanie tego, co napisałam wcześniej: młodzi ludzie, którzy jeszcze nie zdążyli ukształtować sobie konkretnego gustu, nawet nie próbują go sobie wyrobić i sięgnięcie po coś, co nie składa się z obrazków, dialogów i zdań prostych nierozwiniętych już stanowi dla nich wyzwanie niemal niewykonalne. Ech, zaczynam narzekać na dzisiejsze czasy, to chyba znak, że robię się stara...
Wracając do tematu i już podsumowując, bo znów piszę i nie widać ani końca, ani żadnej konkluzji: jeśli chcesz mieć duże grono nastoletnich, niezbyt wybrednych odbiorców, pisz jak najprościej. Jeśli natomiast masz zamiar nieco staranniej dobrać sobie grupę czytelników, zorientuj się, jakie aktualnie dominują wśród nich trendy w proporcji elementów prozy. Najlepiej jednak będzie, jeśli samodzielnie odnajdziesz swój własny złoty środek, w którym czujesz się dobrze i który przyciągnie osoby o podobnym guście czytelniczym. Bo tak naprawdę fabuła się nie liczy – liczy się sposób, w jaki ją przedstawisz. Jak bardzo oklepanego schematu byś nie wykorzystał, będzie on dobry, jeśli napiszesz go dobrze.
CZYTASZ
Oczami Azie: o Wattpadzie
NonfiksiChyba każdy z nas zastanawiał się kiedyś, jak pisać, żeby było dobrze. Spoiler: tu nie znajdziecie odpowiedzi. Jeszcze większy spoiler: nie znajdziecie jej w żadnym poradniku, bo dla każdego będzie inna i musicie znaleźć własną - nikt Wam jej nie po...