"Phi nie potrzebuje opiekuna"

1.9K 108 72
                                    

Wstałam rano i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Chwilę zajęło mi przypomnienie sobie co tu robię. A no tak, facet, szpital i takim o to sposobem mieszkam dwa tygodnie u Kastiela. W sumie jest całkiem fajny, przystojny, umięśnio- Rosi stop! Masz chłopaka! Pamiętaj.

Zeszłam z łóżka i podeszłam do mojej walizki, Kastiela nie było więc pewnie już wstał. Wyjęłam z niej białe jeansy z wysokim stanem, czarną bluzkę z logiem mojego ulubionego zespołu mianowicie Winged Skull ( Nie wiem czy dobrze jest napisane jak nie to napiszcie jak jest dobrze to poprawie XD dop. Aut. ) i czarne trampki. Poszłam do łazienki gdzie ubrałam się, umalowałam i rozczesałam włosy pozostawiając je rozpuszczone. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do kuchni gdzie zastałam Kastiela który...gotował? On umie gotować? Miał na sobie czarną bluzkę, czarną skurzaną kurtkę, czarne spodnie i czarne buty.

- Zrób zdjęcie starczy na dłużej.

Powiedział, a ja poczułam jak policzki zaczynają mnie piec. Przyłapał mnie na gapieniu się na niego. Super, ale mi dwa razy powtarzać nie trzeba.
Wzruszyłam ramionami, wyjęłam telefon z kieszeni i zrobiłam mu zdjęcie.

- Ej!

- Sam chciałeś. Będę miała na tapete.

Wzruszył ramionami i zaśmiał się.

- Chce ci się iść dzisiaj do szkoły?

- Szczerze? Nie, ale nie chce mieć potem problemów.

- To jak ty idziesz to ja też muszę.

- Czemu?

- Ktoś cię musi pilnować.

- Phi nie potrzebuje opiekuna.

Chłopak tylko wzruszył ramionami, podał mi talerz z jajecznicą i skierowaliśmy się do salonu. Zaczęliśmy jeść i po chwili przyszedł Demon i usiadł obok mnie na co chłopak się zaśmiał.

- Co cię bawi?

- Zepsułaś mi psa.

Uniosłam kąciki ust w górę.

- Psa nie da się zepsuć.

- A patrz. Demon, choć do mnie, no choć.

Kastiel zaczął klepać miejsce obok siebie i wołać psa, a ten tylko podniósł łeb i spojrzał na Kastiela, a potem spowrotem położył się obok mnie.

- No widzisz?! Zepsułaś go.

Wzruszyłam rozbawiona ramionami i dokończyłam jajecznice, która była jadalna. Szok.

***
W szkole nie działo się nic ciekawego, a lekcje minęłu szybko. Oczywiście nie obyło się bez pytań czemu mnie nie było, na które odpowiadałam, że źle się czułam.
Wracałam z Kastielem do domu kiedy nagle mój telefon zaczął dzwonić. To był Patryk. Odebrałam.

- Halo??

- Hej kochanie co tam.

- Mogło być lepiej.

- Co się dzieje?

- Uhhh - Mówić, nie mówić, mówić, to mój chłopak więc mu powiem. - Niedawno ze szpitala wyszłam.

- O jezu co się stało?

- Nieważne, nic mi nie jest dzięki Kastielowi.

- To ten rudy?

Spojrzałam kątem oka na Kastiela, który przyglądał mi się z ciekawością.

- Tak.

- Podziękuj mu. Słyszałem, że twoi rodzice wyjechali. Zostawili cię samą w domu?

- Nie.

- To kto jest z tobą?

- Nie mieszkam w domu dopóki nie wrócą.

- To..gdzie?

- U...Kastiela.

- Och.

- Jesteś zły?

- Nie no czemu miałbym być zły? O to, że MOJA dziewczyna mieszka u jakiegoś faceta z domu. Nie no co ty.

- Ale nie denerwuj się.

- Jestem spokojny...pa

- pa.

Rozłączył się, a my wróciliśmy do domu w ciszy. Potem obejrzeliśmy kilka filmów, pogadaliśmy i poszliśmy spać.

Kiepski rozdział, ale kończe go kiedy mam 6% baterii w telefonie XD
Jutro będzie rozdział :)))))
Podoba wam się w ogóle to opowiadanie???
Do następnego
Gwiazdka? Komentarz?
Kocham xx

Nowa || Słodki flirt ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz