4 rozdział maratonu

1.5K 111 33
                                    

4/4

- Gdzie jedziemy?

- Chce ci pokazać pewne miejsce.

***

W końcu dojechaliśmy do... lasu?

- Kastiel?

- Hm?

- Po co przyjechaliśmy do lasu?
( zbieram na lennego daj piątaka xD dop. Aut. )

- Chodź i nie marudź. - Chłopak wyszedł i otworzył mi drzwi - No chodź obiecuje, że cię nie zgwałce. Chyba.

Chyba?
Załamuje mnie.

Westchnęłam i wysiadłam z samochodu. Ruszyliśmy przed siebie. Szliśmy, szliśmy, szliśmy i coraz bardziej oddalaliśmy się od ludzi. W końcu wyszliśmy z lasu, a przed nami ukazało się naprawdę piękne miejsce. Słońce delikatnie przedzierało się przez korony drzew, wodospad i duże drzewo na samym środku.

- Przychodzę tu pomyśleć.

- Tu jest pięknie. - Weszłam głębiej. - Czemu mnie tu przyprowadziłeś?

- Chciałem się z kimś podzielić tym miejscem.

Aha, czyli gdyby była to Amber to z nią by się podzielił.
Fajnie prawda?

- Um to chyba fajnie.

- Chyba?

Wzruszyłam ramionami i spojrzałam chłopakowi w oczy. Lubiłam w nie patrzeć. Nie znam go od dzieciństwa, ale jest naprawdę fajny. W szkole zgrywa kolesia bez serca, a ja widze w nim to serce. Usiedliśmy na trawie.

- Pamiętasz jak mówiłeś mi o tych gwiazdach?

- Mhm.

- Ty ją znalazłeś?

Spojrzał na mnie, a potem odwrócił wzrok. Coś źle powiedziałam?

- Nie rozmawiam o uczuciach.

- Dlaczego?

- Poprostu.

Dalej nie patrzy mi w oczy.

- Coś źle powiedziałam prawda?

- Co? Nie.

- To popatrz na mnie.

Spojrzałam mu w oczy. Nie wykazywały nic. Kompletnie. Był obojętny.

- Dało ci to coś?

- Nie chciałam tylko coś zobaczyć.

Spojrzałam przed siebie i zamyśliłam się.

***

- Halo? Słuchasz mnie?

- Co?

- Nie słuchałaś mnie?

- Nie.

Spojrzałam niewinnie w jego oczy.

- A ja  od pół godziny gadam.

- No sorki wyłączyłam się.

- Nie ważne.

Machnął ręką, a ja położyłam się na trawię. Po chwili chłopak nachylił się nademną.

- Co znowu chcesz?

- Zawsze muszę coś chcieć?

- Zawsze coś chcesz.

- W sumie chce dokończyć to zo wczoraj zacząłem.

Powiedział i wpił się w moje usta. Jedną rękę położył na mojej tali zataczając kółka, a drugą położył na moim policzku. Pocałunek był zachłanny i namiętny. Włożył jedną rękę pod moją bluzkę i zjeżdżał coraz niżej. Kiedy dotknął gumki od spodenek złapałam jego rękę.

- Nie dzisiaj.

- Czemu?

- Mam okres.

- Kurwa.

Zaśmiałam się i podniosłam. Oboje ruszyliśmy do samochodu, a potem do domu. Po drodze gadaliśmy, śmialiśmy się i wygłupisliśmy.
Kiedy wróciliśmy ogarnęłam się w łazience, zaraz potem Kas i poszliśmy spać.





Ostatni rozdział z maratonu. Heh.
Jednak nie jest dłuższy, ale dużo bardziej podoba mi się niż poprzedni.
Do następnego
Gwiazdka? Komentarz?
Kocham xx

Nowa || Słodki flirt ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz