XL

442 57 46
                                    

tydzień później

orangemanlyman: Taetae

orangemanlyman: długo jeszcze zamierzasz to ciągnąć?

cherryboi: cześć, tak, ja też się cieszę, że cię widzę

orangemanlyman: no tak właściwie to nie widzisz

cherryboi: wiesz o co chodzi

orangemanlyman: ech... tak, cześć

cherryboi: od razu lepiej

orangemanlyman: taa, no więc?

cherryboi: co?

orangemanlyman: zapytałem cię o coś

cherryboi: nie wiem o co ci chodzi, Jimin

orangemanlyman: raczej o kogo

orangemanlyman: i doskonale wiesz

cherryboi: nie

orangemanlyman: Jezu... 

orangemanlyman: kiedy masz zamiar spotkać się z Jinem?

cherryboi: może nigdy?

orangemanlyman: daj już spokój

orangemanlyman: dobrze wiesz, że to ty spieprzyłeś sprawę

cherryboi: ja?

cherryboi: to jemu nic nie pasowało

orangemanlyman: nie powinieneś go o nic pytać, skoro nie chciał ci powiedzieć

orangemanlyman: a tym bardziej pytać o to kogoś innego za jego plecami

cherryboi: ciekawe co ty byś zrobił na moim miejscu

orangemanlyman: nie wiem, ale teraz poszedłbym do niego

orangemanlyman: albo chociaż go odblokował

cherryboi: taa, super

cherryboi: i znowu się pokłócimy

orangemanlyman: wolisz już nigdy z nim nawet nie porozmawiać?

cherryboi: coś ty się tak uparł dzisiaj?

orangemanlyman: bo u niego byłem

orangemanlyman: on nie wyglądał dobrze, Tae

cherryboi: co?

cherryboi: co to znaczy?

orangemanlyman: był cały blady, miał przekrwione oczy

orangemanlyman: i cały drżał

orangemanlyman: wziął ze sobą brata i po niecałej godzinie skłamał, że młody źle się czuł, żeby tylko mógł wrócić do domu

cherryboi: cholera...

orangemanlyman: no właśnie

orangemanlyman: spotkaj się z nim

cherryboi: ale...

orangemanlyman: Boże święty, Tae

orangemanlyman: dla ciebie to nic takiego

orangemanlyman: a on sobie coś przez ciebie zrobi

cherryboi: nic nie zrobi

orangemanlyman: tak? a przypomnieć ci co ty zrobiłeś na jego miejscu cztery lata temu?

cherryboi: nie, dzięki

cherryboi: ale to niczego nie zmieni, że się z nim spotkam

orangemanlyman: jeszcze się zdziwisz

orangemanlyman: on cię potrzebuje

cherryboi: ma jeszcze na przykład ciebie

[orangemanlyman: ale to ciebie kocha, ty ślepy, pierdolony idioto (nie wysłano)]

orangemanlyman: przecież tobie też na nim zależy, co ci szkodzi spróbować?

cherryboi: boję się

orangemanlyman: tak, jasne, teraz się boisz

orangemanlyman: a jak przyjdzie ci odwiedzać go w szpitalu albo na cmentarzu to poczujesz się lepiej?

cherryboi: nie przesadzaj

orangemanlyman: nie robię tego

orangemanlyman: wyglądał jakby miał zaraz zemdleć

orangemanlyman: nie wiem czy w ogóle coś je, ale na to nie wygląda

cherryboi: to co ja mam niby zrobić?

orangemanlyman: kurwa, tłumaczę ci to już z dziesięć minut

orangemanlyman: spotkaj się z nim

orangemanlyman: porozmawiajcie

orangemanlyman: cokolwiek

orangemanlyman: zrób cokolwiek, bo później będziesz żałował, jeśli nie zrobisz niczego

cherryboi: dobrze, już dobrze, dotarło

cherryboi: no to ten... zaraz wracam

orangemanlyman: uff

orangemanlyman: i powiedz mi potem jak poszło

cherryboi: okay

don't leave me behind | chat | taejinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz