LVI

445 52 33
                                    

Była już późna noc. Seokjin obudził się nagle, wstrząśnięty dziwnym dreszczem. Oddychał szybko przez uchylone wargi, przykładając dłoń do piersi i próbując uspokoić walące serce. Przez chwilę miał wrażenie, iż spał przy nim Taehyung, toteż odwrócił głowę, by to sprawdzić, jednak druga połowa łóżka okazała się pusta. No tak. Przecież dopiero co od niego wrócił, a to musiał być tylko sen. Przełknął ślinę i na moment przymknął oczy, jednak zaraz je otworzył. Sprawdził godzinę w telefonie, mrużąc przy tym oczy, gdyż raziło go światło wydobywające się z urządzenia. Pierwsza dwadzieścia siedem. Przeklął w myślach. Pierwszy dzień w szkole, a on znów będzie cholernie niewyspany. Zapowiadało się interesująco. 

Zalogował się na czat, przejeżdżając wzrokiem po liście znajomych.

cherryboi aktywny godzinę temu.

Zdziwiło go to. Pomyślał smutny, ale i rozczulony, że chłopak zapewne za nim tęsknił i dlatego tak późno zasnął. Zaraz jednak się zreflektował. Tae musiał mieć kolejny koszmar.

To teraz było ich dwóch.

orangemanlyman aktywny sześć godzin temu.

littlerebel aktywny trzy godziny temu.

littlebunny aktywny pół godziny temu.

superherokennie aktywny dzień temu.

Westchnął cicho i odłożył telefon. Wpatrzył się w sufit, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Wiedział, że już nie zaśnie. Podczas gdy jego wzrok powoli przyzwyczajał się do ciemności, a on lustrował spojrzeniem otoczenie, zauważył coś, co nie pasowało do reszty pokoju. I nie był to Jeonggukie, rodzice, ani nawet jego kot. Uniósł się powoli na łokciach, próbując wyostrzyć obraz widziany przed oczami.

Czarna, barczysta postać w kapeluszu wpatrywała się w niego, przechylając głowę w bok z ironicznym uśmiechem na ustach.

Automatycznie cofnął się na łóżku, a jego serce znów przyśpieszyło. Postać drgnęła i zaczęła do niego podchodzić. Niemal zachłysnął się powietrzem i znów gwałtownie się cofnął, spadając na podłogę i uderzając plecami w komodę, która lekko się zakołysała. Spadła z niej świeczka obudowana szkłem, które z głośnym trzaskiem rozbiło się na podłodze tuż obok chłopaka. On jednak się tym nie przejął. Bardziej niepokoiła go postać, raz po raz powoli wciąż zbliżająca się do niego.

- Seokjin? Co to za hałas? - usłyszał zaspany głos matki, a zaraz potem jej kroki. Nie odpowiedział jej, modląc się w duchu, by nie wchodziła do pokoju. Przecież ktoś tu był, a co jeśli był to złodziej albo morderca?! 

Na przekór jego myślom, już po chwili kobieta stanęła w drzwiach jego pokoju.

- Jinnie?

Nawet nie spojrzała w stronę przerażającej go postaci, która to teraz zatrzymała się, wciąż na niego patrząc. Mama szybko podeszła do niego i uklęknęła tuż przy nim, zgrabnie omijając rozbite szkło.

- Co się dzieje, kochanie? - zapytała łagodnie, a chłopak spojrzał na nią jak na wariatkę. 

- T-tam ktoś jest - mruknął roztrzęsionym głosem, a kobieta odwróciła się i rozejrzała, po czym ponownie na niego spojrzała i pogładziła kciukiem jego policzek.

- Jin, skarbie, dobrze się czujesz? - zapytała, patrząc na niego troskliwie, a on poczuł się lekko zirytowany.

- Tam ktoś jest - powtórzył mocniejszym i pewniejszym głosem, choć całe jego ciało zaczynało coraz bardziej drżeć.

don't leave me behind | chat | taejinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz