Kate P.O.V.
- Zaraz powinni podać śniadanie. – powiedział Lucas, gdy weszłam do salonu. Mimo, że wzięłam już prysznic i ubrałam się w ciuchy, wciąż byłam na wpół śpiąca.
- Okej. – mruknęłam i usiadłam obok niego na kanapie – Co oglądasz?
- Jakiś program śniadaniowy. – odparł – Nawet nie za bardzo zwracam uwagę, po prostu chcę jakoś zabić czas.
Naszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi.
- Pójdę otworzyć, a ty możesz wyjąć talerze z szafki. – rzucił Lucas, a ja bez słowa poszłam do kuchni.
Po chwili wrócił do pokoju z tacą z jedzeniem, po czym usiedliśmy do stołu i w milczeniu zjedliśmy śniadanie.
********
Kiedy dotarliśmy już na spotkanie, wszystko przebiegło podobnie jak ostatnim razem. Jedyną różnicą było to, że tym razem Lucas nie przedstawił mnie pracownikom jako swoją żonę, tylko asystentkę.
Nie do końca wiem dlaczego, ale zabolało mnie to. W ogóle przez cały ranek mężczyzna zachowywał się jakoś inaczej – nie był zaborczy ani nie warczał na każdego mężczyznę, który odważył się chociaż na mnie spojrzeć.
Może wziął sobie moje słowa na serio i teraz będziemy tylko przyjaciółmi, bez szans na coś więcej ?
Wiem, że powinnam się z tego cieszyć, bo w końcu sama tego chciałam, ale z nieznanego mi powodu wcale nie byłam zadowolona, wręcz przeciwnie.
********
Minęło sześć dni, podczas których wszystko wyglądało tak samo: przyjeżdżaliśmy do hotelu, meldowaliśmy się, następnego dnia spotykaliśmy się z pracownikami, popołudniu spacerowaliśmy po mieście, a wieczorem wylatywaliśmy.
Relacje między mną a Lucasem też nie uległy zmianie, wprost przeciwnie – jeśli to w ogóle możliwe, jeszcze bardziej się ode mnie oddalił. Przedstawiał mnie wszystkim jako swoją asystentkę i nie zbliżał się do mnie na odległość wyciągniętej ręki, chyba że zaistniała taka konieczność. Nawet nie dzielił już ze mną łóżka w hotelu, tylko uparł się, że będzie sypiał na kanapie, bo niby należy mi się trochę prywatności.
Wiedziałam, że muszę z nim o tym porozmawiać, bo inaczej zwariuję.
Lucas P.O.V.
Uśmiechnąłem się do siebie pod nosem, pakując torby z rzeczami. Było czwartkowe popołudnie i za niecałą godzinę mieliśmy wyjechać do moich rodziców, do Fort Lauderdale.
Przez kilka ostatnich dni traktowałem Kate zupełnie inaczej niż dotychczas, co robiłem w pełni świadomie. Chciałem, żeby uświadomiła sobie, co traci, sprowadzając naszą relację do przyjaźni.
I na całe szczęście, patrząc na nią, widziałem, że mój plan się udał − dziewczyna złościła się na mnie i coraz częściej chodziła nadąsana.
Jednak mi też nie było lekko – ile razy chciałem wziąć ją w ramiona i wycałować po całym ciele. Powstrzymywałem się resztkami sił, które były na coraz większym wyczerpaniu.
Wiedziałem, że jeśli coś się niedługo nie zmieni, to zwariuję.
- Jesteś gotowa ? – zapytałem Kate, gdy spakowałem swoją torbę i zastałem ją w salonie, oglądającą jakąś komedię w telewizji.
- Tak, możemy jechać. – odpowiedziała, bez cienia uśmiechu – Jednak najpierw chciałabym o czymś z tobą porozmawiać.
- Jasne, to może usiądziemy na chwilę ? – zaproponowałem, wskazując na kanapę. Ciekawe o czym chce ze mną porozmawiać. – Co jest ?
- Co to ma być ? – spytała, a jej głos był wyższy o oktawę. Zawsze się tak działo, gdy się czymś zestresowała, albo była onieśmielona.
- O co ci chodzi ? – nie do końca wiedziałem, co chodzi jej po głowie.
- O nas. – wskazała palcem najpierw na siebie, a potem na mnie – Do tej pory byłeś wobec mnie zaborczy, wiecznie mnie dotykałeś, spaliśmy w jednym łóżku i byłeś gotowy zabić każdego faceta, który choćby na mnie spojrzał. Nawet wyznałeś mi miłość, i to wielokrotnie. A gdy tylko tydzień temu powiedziałam, że chcę, żebyśmy nagle byli przyjaciółmi, wszystko się między nami zmieniło: oddaliłeś się ode mnie, nie przytulasz mnie i praktycznie nie zwracasz na mnie uwagi. To chyba logiczne, że pytam, o co w tym wszystkim chodzi.
Musiałem przygryźć wargę, żeby się nie uśmiechnąć. Czyli mój plan się powiódł, pomyślałem.
- Myślałem, że o to ci chodzi. – wzruszyłem ramionami – Żebyśmy byli przyjaciółmi. W końcu przyjaciele nie sypiają ze sobą i nie okazują sobie czułości. Chyba, że mamy inne definicje przyjaźni.
Kate westchnęła i oparła się o poduszki na kanapie.
– Nie do końca o to mi chodziło. – wyjaśniła – Mówiąc o przyjaźni, chciałam po prostu, żebyś dał mi trochę czasu, nie naciskał tak bardzo. A nie żebyś się ode mnie oddalił i przestał o mnie zabiegać.
Niewiele myśląc, przysunąłem się do niej na kanapie, podniosłem i posadziłem na swoich kolanach. Dziewczyna wydała z siebie jęk protestu, ale nie zrobiła nic, żeby wydostać się z mojego uścisku.
Po chwili niepewnie zaplotła ręce na moim karku i wtuliła się w moją pierś.
– No to wszystko jasne. – szepnąłem, całując ją w czubek głowy – Wszystko będzie teraz po staremu, obiecuję.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w ciszy, wtuleni w siebie, po czym Kate niechętnie usiadła prosto i powiedziała:
– Lepiej się zbierajmy, bo nas noc zastanie, a nie chcę, żebyś kierował po nocy.
– Okej, to w takim razie bierzemy torby i idziemy. – zaśmiałem się z jej troski i poszedłem do sypialni po nasze walizki.
– Ja mogę wziąć swoją. – zaprotestowała Kate, widząc że mam zajęte obie ręce.
Posłałem jej tylko znaczące spojrzenie i poprosiłem:
– Lepiej nie gadaj głupot, tylko otwórz mi drzwi.
– No dobra. – zgodziła się dziewczyna niechętnie.
Chwilę potem załadowałem walizki do bagażnika i przytrzymałem drzwi dla Kate, żeby wsiadła do auta. Sam zająłem miejsce za kierownicą i ruszyliśmy w drogę.
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
Kate chyba nie do końca wie, czego chce...
W następnym rozdziale dowiecie się, jak ona i Lucas się poznali :).
Piszcie w komentarzach, co myślicie i gwiazdkujcie ;).
![](https://img.wattpad.com/cover/119650623-288-k735894.jpg)
CZYTASZ
Nowy początek (powiązane z serią ,,Uratuj mnie")
RomanceKate, młodsza siostra Nate'a, ma dwadzieścia dziewięć lat i trzy nieudane związki za sobą. Nic więc dziwnego, że nie wierzy już, że kiedykolwiek znajdzie miłość. Jakby tego było mało, jej nowym szefem okazuje się być Lucas Drake - były chłopak, któ...