34. Normalność ?

5.7K 261 3
                                    

Kilkanaście minut później byliśmy na miejscu. Lucas miał dom na obrzeżach Orlando, z dużym ogrodem i panoramą całego miasta.

Był to dwupiętrowy dom, pomalowany na kremowo. Do środka prowadził spory ganek, wyłożony brązowymi panelami, na którym znajdowała się biała huśtawka bujana.

- Chodź do środka. – powiedział Lucas, gdy zauważył, jak przypatruję się budynkowi. Poczułam, że na moje policzki występują rumieńce, po czym z pomocą mężczyzny, ruszyłam w stronę domu.

Kiedy weszliśmy do środka, w oczy rzucił mi się ogromny hol, pomalowany na biało i wyłożony czarnymi panelami. Naprzeciwko wejścia, po prawej stronie znajdowały się schody, które prowadziły na piętro.

Pod schodami znajdował się mały składzik, a gdy pójdzie się do końca korytarza, można dojść do szklanych drzwi, prowadzących na taras.

Po lewej stronie od drzwi wejściowych znajdował się przestronny salon, wyłożony takimi samymi panelami jak hol, z białą sofą i dwoma dużymi fotelami. Przed nimi stał mały, szklany stolik, a dalej kominek i duży, plazmowy telewizor, który wisiał na ścianie. Jedna ściana była zrobiona cała ze szkła, z której roztaczał się piękny widok na ogród.

Naprzeciwko salonu była duża kuchnia z wyspą, zrobioną z marmuru. Widać, że całe pomieszczenie niedawno przeszło gruntowny remont.

Z kuchni można było dostać się do jadalni, w której znajdował się duży, drewniany stół na dwanaście osób.

Mimo, że nie widziałam jeszcze piętra, dom robił nieziemskie wrażenie.

- Podoba ci się ? – zapytał Lucas, jakby nagle niepewny.

- Jest super. – rzuciłam, odwracając się do niego i uśmiechając się szeroko.

- To mi ulżyło. – odetchnął z ulgą, podchodząc do mnie i obejmując mnie delikatnie w pasie – Chociaż gdyby się ci coś nie podobało, zawsze można zrobić remont. – wzruszył ramionami nonszalancko.

- Żartujesz ?! – prychnęłam – Ten dom to marzenie każdej kobiety.

- Teraz to twój dom. – wyszeptał, całując mnie najpierw w czoło, a potem w czubek nosa.

Tak, Lucas miał rację. Wreszcie byłam w domu.


********


Minął miesiąc.

Śledztwo w sprawie mojego wypadku umorzono. Nie udało się udowodnić tego, że to Alison stoi za tym wszystkim, bo na ulicy nie było monitoringu, a ani ja, Luke czy kobieta, która dobiegła do mnie nie zapamiętali numerów rejestracyjnych samochodu. Z tego powodu policja uznała, że nie ma sensu dalej ciągnąć sprawy, która prowadzi do nikąd.

Oczywiście, wszyscy w mojej rodzinie byli oburzeni tym, jak potoczyły się sprawy. Najbardziej wkurzało to Nate'a i Lucasa, którzy o dziwo znaleźli wspólny język.

Teraz wszystko wydawało się być normalnie.

Mieszkałam z Lucasem i było nam razem bardzo dobrze. Mimo, że byłam dopiero w siódmym tygodniu ciąży, już nie mogliśmy się doczekać, aż nasze dziecko będzie na świecie.

Wiem, to dziwaczne.

Mężczyzna chciał już kupować mebelki i wyprawkę, ale szybko go przystopowałam, bo to podobno przynosi pecha.

Mimo, że nasze życie toczyło się normalnym biegiem, miałam wrażenie, że to nie koniec. Że wydarzy się niedługo coś, co po raz kolejny przewróci wszystko do góry nogami.

Po cichu miałam nadzieję, ze intuicja mnie tym razem myli, ale znając moje szczęście – kolejna katastrofa mnie nie ominie.

Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek mojej komórki. Było wtorkowe popołudnie, a ja nudziłam się w domu niemiłosiernie.

Kiedy zdjęto mi gips chciałam wrócić do pracy, ale Lucas zarządził, że skoro jestem w ciąży, nie pozwoli mi wróci do pracy za żadne skarby świata.

Ta rozmowa miała miejsce niecały tydzień temu, co doprowadziło do tego, że nie odzywałam się do Luke'a przez trzy dni i wygoniłam go, by spał na kanapie.

Co by dużo nie mówić, w końcu wymiękł i przepraszał mnie z bukietem kwiatów, zmieniając taktykę i prosząc, bym zgodziła się zostać w domu, dla bezpieczeństwa mojego i dziecka.

Skoro tak prosił, łaskawie się zgodziłam.

- Tak ? – odezwałam się do telefonu.

- Hej, jesteś teraz w domu ? – usłyszałam głos Mary.

- Tak, a czemu ? – zdziwiłam się.

- Mogę wpaść z Melanie i Julie ? – poprosiła – Pomyślałam, że możemy się spotkać, a ty po wypadku nie powinnaś jeszcze nadwyrężać nogi, więc wpadłybyśmy do ciebie do domu w ciągu godziny. Co ty na to ?

- Jasne, wpadajcie. – ucieszyłam się – Nudzi mi się niemiłosiernie.

- To niedługo będziemy. – zaśmiała się moja siostra – Przybędziemy na ratunek.

- Super, to do zobaczenia. – rzuciłam i się rozłączyłam. Doszłam do wniosku, że skoro przyjdą dziewczyny, to wypada je czymś poczęstować.

Wyjęłam z szafek krakersy, paluszki i karton soku pomarańczowego, po czym sięgnęłam do lodówki i wyjęłam z niej sernik na zimno, który zrobiłam wczoraj wieczorem. Wyniosłam wszystko do salonu, stawiając na stoliku i wróciłam do kuchni po talerzyki, sztućce i szklanki na sok.

Czekając, aż zjawią się moje koleżanki, włączyłam telewizor i włączyłam jakiś film sensacyjny, by zabić czas.


- No to opowiadaj, co u was ? – zapytała Julie, gdy ona, Melanie i Mary usiadły na sofie w salonie.

- Dobrze. – rzuciłam, uśmiechając się do nich – Normalnie. Życie toczy się swoim biegiem. Ale mam dziwne wrażenie, że niedługo spadnie na nas jakaś bomba. Niby Alison ostatnio nie daje znaku życia, ale czuję, że coś jeszcze wymyśli.

- Ej, nie martw się na zapas. – powiedziała Mel, gładząc mnie po kolanie – Jeszcze wpadniesz w paranoję. Wierz mi, wiem co mówię. Ja przerabiałam to samo z Sophie. Mało nie zwariowałam.

- Pamiętam. – mruknęłam, kiwając głową.

- Wiesz, że będziemy przy tobie, tak ? – zapytała moja siostra.

- Wiem. – uśmiechnęłam się, patrząc na nie wszystkie po kolei – Mam najlepsze przyjaciółki pod słońcem.


----------------------------------------------------------


Jak myślicie, Alison pojawi się jeszcze w życiu Luke'a i Kate ?

Piszcie w komentarzach i gwiazdkujcie ;-). 

Nowy początek (powiązane z serią ,,Uratuj mnie")Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz