37. Jedyna szansa.

5.3K 255 8
                                    


Lucas P.O.V.

- Macie jakiś trop ? – zapytałem policjanta, wchodząc do jego gabinetu następnego dnia. Miałem powoli tego wszystkiego dość, nie wiedziałemjuż jak żyć, jak funkcjonować. Mijał trzeci dzień, a policja wciąż nie miała pomysłu, gdzie może być przetrzymywana Kate, ani jednego tropu.

Wiem, może panikuję, ale czas zdecydowanie nie działa na naszą korzyść. Nigdy nie wiadomo, co temu psycholowi przyjdzie do głowy, w jaki sposób będzie ją chciał skrzywdzić.

- Musi się pan uzbroić w cierpliwość. – powiedział policjant spokojnie – Wciąż zbieramy dowody, szukamy jakichś tropów.

- Jak mam być spokojny ?! – warknąłem – Słyszę tę gadkę już trzeci dzień. Jak by pan się czuł, gdyby to pana żonę ktoś porwał ? – zapytałem, zauważając obrączkę na jego palcu.

Mężczyzna pobladł, jakby nagle uświadamiając sobie, przez co ja muszę teraz przechodzić.

- Zachowywałbym się tak jak pan albo i gorzej. – mruknął niechętnie – Próbujemy namierzyć komórkę pana narzeczonej, ale wciąż jest wyłączona. Pies zgubił trop zaraz za pańskim domem, co znaczy, że porywacz miał samochód i mógł wywieźć pannę Clark gdzieś daleko, nawet poza miasto. Moi koledzy sprawdzają wszelkie domki letniskowe i opuszczone domy na obrzeżach miasta, ale to zajmie trochę czasu.

- Co ja mam robić ? – zapytałem, siadając na krześle naprzeciwko niego i przejeżdżając ręką po twarzy.

- Wiem, że to nie łatwe, ale musi pan uzbroić się w cierpliwość i pozwolić nam działać. – wyjaśnił spokojnie – Jeśli się pan w to miesza, tylko będzie nam pan zawadzał.


********


- Dowiedziałeś się czegoś ? – zapytała Mary, gdy przyjechałem do domu jej i Dylana.  Jak można się domyślić, cała rodzina martwiła się i bała o Kate.


- Nie. - mruknąłem – Policja wciąż szuka. Na razie nie mają żadnego tropu.

- Lepiej niech się pospieszą. – warknął Nate – Nigdy nie wiadomo, co ten wariat może zrobić Kate.

- Nate ! – ofuknęła go Melanie, patrząc znacząco w moim kierunku.

- Przepraszam. – mruknął, jakby nagle sobie coś uświadamiając – Ale już raz to przerabiałem z tobą. Teraz historia się powtarza, tylko że z moją siostrą w roli głównej.

- Na pewno policja w końcu natrafi na jakiś ślad. – starała się nas wszystkich pocieszyć Mary.

- Mam nadzieję. – westchnąłem – Bo inaczej zwariuję. Już nie wiem, co ze sobą zrobić. Boję się myśleć, co się teraz może dziać z Kate.


- Jestem pewna, że za tym wszystkim stoi Alison. – stwierdziła Mary, a ja spojrzałem na nią jak na dziecko.

- My wszyscy tak uważamy. – wyjaśniłem jej – Ale co z tego, policja nie może trafić na żaden ślad, a nasze domysły ich nie interesują.


- Kate wróci cała i zdrowa, zobaczysz. – pocieszała mnie Mel – Na pewno wpadnie na jakiś pomysł, to mądra i zaradna dziewczyna. Potrafi zachować zimną krew w każdej sytuacji.

- Wiem. – uśmiechnąłem się pod nosem – Za to ją kocham. 


Kate P.O.V.

W nocy sobie coś uświadomiłam.

Nie wiem, jak mogłam być tak głupia i nie dojść do tego wcześniej, ale to już inna sprawa.

Przecież w staniku mam schowaną moją komórkę !

Na całe szczęście Alison jej nie znalazła, bo inaczej nie byłoby dla mnie nadziei.

Teraz wystarczy tylko poczekać, aż dziewczyna przyjdzie na górę i pozwoli mi skorzystać z toalety. Wtedy wyjmę telefon ze stanika i mając nadzieję, że będzie działał, zadzwonię do Lucasa.

Jak na zawołanie drzwi do pokoju się otworzyły i stanęła w nich Alison.

No to teraz albo nigdy.

- Mogłabyś mnie rozwiązać ? – poprosiłam, starając się być miłą i jej nie rozzłościć. W środku jednak wszystko mnie skręcało. Miałam ochotę rzucić się na nią i powyrywać wszystkie kłaki z głowy za to, jakie piekło mi zgotowała.

- Po co ? – burknęła.

- Chciałabym skorzystać z łazienki. – wyjaśniłam – Od wczorajszego wieczora z niej nie korzystałam, czuję, że zaraz mi pęcherz eksploduje.

- Dobra już, dobra. – mruknęła, zbliżając się do mnie i rozwiązując mi najpierw nogi, a potem przechodząc do rąk. – Ciesz się póki możesz, dzisiaj ruszamy dalej, a wtedy przez długi czas nie rozprostujesz nóg.

W mojej głowie zapaliła się czerwona lampka.

- Jak to ruszamy dalej ? – spytałam.

- Tak to. – westchnęła zniecierpliwiona. Widziałam, że zaczynam przeciągać strunę i muszę przystopować. – Policja zaczyna węszyć niedaleko tego domku, dlatego musimy wyjechać z miasta.

- Nie lepiej po prostu mnie uwolnić ? – zaproponowałam, chociaż wiedziałam, że to i tak na nic – Obie dobrze wiemy, że Luke nigdy nie przestanie mnie szukać.

- Zamknij się ! – krzyknęła, łapiąc się rękami za głowę. Ona naprawdę ma poważne problemy ze sobą. – Lepiej szoruj do łazienki, zanim się rozmyślę.

Nie byłam głupia, więc bez słowa minęłam ją i ruszyłam korytarzem do łazienki, zamykając za sobą cicho drzwi.

Odetchnęłam głęboko i usiadłam na sedesie, sięgając ręką do stanika. Po chwili trzymałam w rękach swoją komórkę.

Wcisnęłam przycisk włączający, modląc się w duchu, żeby mój telefon działał.

Gdy już miałam się poddać, ekran się rozświetlił. Przybiłam sobie w duchu piątkę, po czym weszłam w książkę telefoniczną i wybrałam numer Lucasa.

- Słucham ? – usłyszałam jego głos po czwartym sygnale.

- Luke, to ja. – powiedziałam cicho, uważając, żeby Alison nie nabrała podejrzeń i nie zorientowała się, co robię. 


----------------------------------------


Jak myślicie, Kate uda się przechytrzyć Alison ? I czy Luke niedługo ją odnajdzie ?

Piszcie w komentarzach i gwiazdkujcie ;-). 

Kolejny rozdział pojawi się we wtorek wieczorem :-). 

Nowy początek (powiązane z serią ,,Uratuj mnie")Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz