Epilog

9.4K 374 24
                                    

Dwa miesiące później


To już dzisiaj.

Za niecałe dwie godziny stanę się Kate Drake.

- Jesteś gotowa ? – zapytała Melanie, wchodząc do mojego pokoju. Mary i moja szwagierka pomogły mi się przygotować, a teraz stałam przed lustrem i sprawdzałam, czy wszystko wygląda dobrze.

- Już zaraz. – rzuciłam, wygładzając suknię i dotykając włosów.

- Wyglądasz idealnie, a teraz chodź, bo zaraz się spóźnimy. – popędzała mnie dziewczyna. Nie chcąc bardziej jej wkurzyć, spojrzałam w lustro po raz ostatni i wyszłam z sypialni, cicho zamykając drzwi.

Dzięki Bogu, historia z Alison dobiegła końca.

Niecały tydzień temu odbyła się rozprawa, na której dziewczynę skazano na karę więzienia.

Mam nadzieję, że nasze drogi już nigdy się nie skrzyżują.



Kilkanaście minut później ja, moi rodzice i Mel, dojechaliśmy do kościoła.

Mama pomogła wysiąść mi z auta, bo w sukni ślubnej z długim trenem to wcale nie było takie proste.

- Gotowa ? – zapytał tata, podając mi ramię i stając ze mną w przedsionku kościoła.

Westchnęłam głęboko i powiedziałam:

- Gotowa.

Razem ruszyliśmy w stronę ołtarza, a organy zaczęły grać marsz Mendelsona.

Kiedy spojrzałam na Lucasa, świat wokół nas przestał istnieć. Byliśmy tylko ja i on.

Mężczyzna patrzył na mnie jak na ósmy cud świata, jakby nie wierzył, że to wszystko naprawdę się dzieje.

Szczerze mówiąc, ja też nie mogłam w to uwierzyć. To było po prostu zbyt piękne, by mogło być prawdziwe.

- Zebraliśmy się tutaj dzisiaj, aby połączyć świętym węzłem małżeńskim tego mężczyznę i tę oto kobietę. Jeśli ktoś zna powód, dla którego tych dwoje nie może się pobrać, niech przemówi teraz lub zamilknie na wieki. – powiedział ksiądz, gdy ceremonia się zaczęła. Na moment wstrzymałam oddech, bojąc się, że zaraz ktoś wbiegnie do kościoła i powie, że nasz ślub nie może dojść do skutku.

Na całe szczęście, nic takiego nie miało miejsca.

- W takim razie powtarzajcie za mną. Ja, Kate Clark. – zaczął ksiądz, a ja powtarzałam po nim – Biorę sobie ciebie, Lucasa Drake'a za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, W Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Lucas złożył taką samą przysięgę, po czym kapłan ogłosił:

- Małżeństwo przez was zawarte ja powagą Kościoła Katolickiego błogosławię, w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

- Amen. – odpowiedzieli wszyscy chórem.

- Ogłaszam was mężem i żoną. – ksiądz spojrzał na nas z uśmiechem – Możesz pocałować żonę.

Luke'owi nie trzeba było dwa razy powtarzać.

Jednym zwinnym ruchem objął mnie mocno w pasie, przyciągnął do siebie i mocno pocałował w usta.

Oboje zatraciliśmy się w sobie. Dopiero ciche odkaszlnięcie księdza i chichoty naszej rodziny przywróciły nas do rzeczywistości.

Czując, że na moje policzki zaczynają wypełzać rumieńce, wtuliłam twarz w szeroką pierś Lucasa, a on przytulił mnie do siebie, całując w czubek głowy i tłumiąc śmiech.

Dzisiejszego wieczora byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie, bo wiedziałam, że stoi przy mnie mężczyzna mojego życia.

Nie wiem, co przyniesie nam los, ale jeśli Luke będzie obok mnie – dam sobie radę ze wszystkim.



K O N I E C



-----------------------------------------------------------------


Jak zawsze, ciężko kończyć mi to opowiadanie i rozstawać się z bohaterami :-(.

Oczywiście, jak zwykle, chciałam podziękować wszystkim, którzy czytali, a przede wszystkim tym, którzy gwiazdkowali i komentowali. Dziękuję Wam za wsparcie, które dużo dla mnie znaczyło :-). 

I mam nadzieję, że zobaczymy się w moim kolejnym opowiadaniu ;-). 


Nowy początek (powiązane z serią ,,Uratuj mnie")Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz