31. Podejrzenia.

6.3K 266 2
                                    

- Luke, powinieneś iść jutro do firmy. – powiedziałam wieczorem – Nie musisz przy mnie cały czas siedzieć, nic mi się tutaj nie stanie.

- Wiem, ale i tak chcę być przy tobie. I tak nie skupiłbym się na pracy, cały czas myślałbym o tobie. – wyjaśnił – Poza tym, dzwoniłem do tego policjanta, który był tutaj kilka dni temu i przyjdzie jutro rano, by spisać twoje zeznania.

- Ale co ja mam mu powiedzieć ? – zapytałam bezsilnie – Że szłam sobie ulicą, a tu nagle zza rogu wyskoczył jakiś wariat i mnie potrącił, po czym uciekł ?

- Oboje dobrze wiemy, że to nie pierwszy lepszy wariat. – spojrzał na mnie znacząco. Przez chwilę patrzyłam na niego, nie rozumiejąc, co ma na myśli, ale po chwili mnie olśniło.

- Ty uważasz, że za tym wszystkim stoi Alison ? – zapytałam z niedowierzaniem.

- A ty nie ? Znając życie, ona jest w stanie posunąć się do wszystkiego.

- No niby jak rozmawiałam z nią przez telefon to powiedziała, że to jeszcze nie koniec. – mruknęłam.

- Widzisz, masz swoją odpowiedź. – spojrzał na mnie z triumfem w oczach.

- Ale myślisz, że posunęłaby się do tego, żeby spowodować wypadek z moim udziałem ? – nie mogłam uwierzyć, że niegdyś moja przyjaciółka, teraz próbowała za wszelką cenę zniszczyć mi życie, albo nawet je odebrać.

- Czuję, że po niej można się wszystkiego spodziewać. – rzucił – Kate, spójrzmy prawdzie w oczy. Alison to wariatka i tyle.

- Może masz rację. – zgodziłam się z nim niechętnie – Boję się, co jeszcze wymyśli.

- Nie martw się, udowodnimy, że to ona za tym wszystkim stoi i poniesie karę. – obiecał, wstając i całując mnie w czoło – Ona więcej nie skrzywdzi ani ciebie, ani naszego dziecka.

- Mam nadzieję. – szepnęłam.


- No, kładź się spać. – zarządził Luke. Siedzieliśmy i oglądaliśmy jakąś komedię w telewizji. Powoli dochodziła północ. – Oczy same ci się kleją.

- A ty co ? – zapytałam.

- A ja prześpię się na sofie. – stwierdził, układając sobie poduszkę i koc.

- Nie wygłupiaj się. – skarciłam go – Ta sofa jest zdecydowanie za krótka. W życiu się nie wyśpisz.

- Masz lepszy pomysł ? Tylko nie próbuj mnie wysłać do domu, bo za żadne skarby świata stąd nie wyjdę. – powiedział, podnosząc brew i przyglądając mi się uważnie.

- To w takim razie połóż się ze mną. – zaproponowałam, robiąc mu miejsce na łóżku. Było wystarczająco szerokie, przez co bez problemu zmieścimy się na nim oboje.

- Jesteś pewna ? – spytał z powątpieniem – Nie chcę, żeby było ci przeze mnie niewygodnie.

- Błagam cię. – przewróciłam oczami – W twoich ramionach śpi mi się o wiele lepiej niż samej.

Kiedy to usłyszał, uśmiechnął się do mnie szeroko i w mgnieniu oka wskoczył pod kołdrę, obejmując mnie jedną ręką w pasie i przyciągając do siebie. Nie było to wcale takie łatwe, bo miałam lewą rękę i nogę w gipsie, więc musiałam uważać, żeby go nie przygnieść.

- Wygodnie ci ? – upewniałam się.

- Tak, śpi już. – mruknął, zamykając oczy i całując mnie po raz ostatni w czoło.

- Kocham cię. – szepnęłam.

- Ja ciebie mocniej. – usłyszałam, odpływając w sen. 


********


Następnego dnia rano, tuż po dziewiątej, usłyszałam pukanie do drzwi, a po chwili do sali weszło dwóch policjantów.

Lucas siedział obok mnie, przeglądając jakieś papiery, które wysłano mu z firmy do wglądu. Próbowałam wypchnąć go do firmy, ale skurczybyk był uparty.

- Dzień dobry, możemy zająć chwilę ? – zapytał jeden z nich.

- Tak, proszę. – zapewniłam, siadając prosto na łóżku. Lucas odłożył laptopa i złapał mnie za rękę.

- Chcielibyśmy porozmawiać o pani wypadku. – powiedział mężczyzna. Wydawał się być całkiem miły. – Ile pamięta pani z tego zdarzenia ?

Zmarszczyłam czoło, po czym zaczęłam:

- Pamiętam, że przechodziłam przez ulicę, która była pusta, bo wcześniej się rozejrzałam. Nagle zza zakrętu wyjechał stary, beżowy samochód, chyba Mercedes. To wszystko. Potem obudziłam się w szpitalu.

- A pamięta pani jakieś szczegóły ? – spytał policjant – Fragment tablicy rejestracyjnej albo kto siedział za kierownicą ?

- Numerów nie pamiętam, ale wydaje mi się, że prowadziła kobieta, bo kierowca był niski, ledwie go było widać. – mruknęłam niepewnie.

- Ma pani może jakieś podejrzenia, kto mógł się tego dopuścić ? Może nie uważa pani tego za wypadek ?

Spojrzałam niepewnie na Lucasa. On pokiwał głową, zachęcając mnie, bym podzieliła się z policją naszymi podejrzeniami.

Z jednej strony nie chciałam oskarżać Alison, bo nie miałam podstaw uważać, że to ona, ale drugiej – czułam, że to nie był zwykły wypadek.

- Ostatnio mieliśmy problemy z moją dawną przyjaciółką, Alison Benkins. – zaczęłam niepewnie – Próbowała namącić w naszym życiu i wyłudzić od nas pieniądze, twierdząc że jest w ciąży z moim chłopakiem. Gdy dowiedzieliśmy się, że to kłamstwo, zadzwoniłam do niej i powiedziałam, że nie dostanie od nas ani grosza. Czułam, że się zdenerwowała, bo ostrzegła mnie, że to jeszcze nie koniec.

Policjanci spojrzeli na siebie porozumiewawczo, po czym ten, który mnie przesłuchiwał, zapytał:

- Czyli uważa pani, że to Alison Benkins stoi za pani wypadkiem ?

- Tak. – szepnęłam.

- No dobrze, sprawdzimy alibi pani Benkins. – powiedział mężczyzna, zapisując coś w notesie – Będziemy informować państwa na bieżąco. Czy ma pani coś jeszcze do dodania ?

- Nie, to wszystko. – pokręciłam głową.

- W takim razie nie będziemy zajmować więcej czasu. Do widzenia. – rzucili, wychodząc i zamykając za sobą drzwi.

- Do widzenia. – powiedziałam ja i Lucas jednocześnie.

Nie wiedziałam, czy dobrze zrobiłam, dzieląc się swoimi podejrzeniami z policją, ale chyba gorzej by było, gdybym to zataiła, prawda ?


Nowy początek (powiązane z serią ,,Uratuj mnie")Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz