14. Początek.

7.4K 298 10
                                    

Kate P.O.V.

– Gdzieś za czterdzieści minut powinniśmy być na miejscu. – powiedział Lucas.

– Okej. – rzuciłam, nie patrząc na niego – A uprzedzałeś rodziców, o której przyjedziemy ?

- Mówiłem mamie tylko, że przyjedziemy w czwartek wieczorem i zostaniemy do niedzieli. – wyjaśnił, spoglądając na mnie kątem oka.

– Aż do niedzieli ? – spojrzałam na niego zaskoczona – Myślałam, że wyjedziemy najpóźniej w sobotę !

– Ale po co ? – wzruszył ramionami nonszalancko – Tak bardzo spieszy ci się do domu ?

– Mogłeś mnie zapytać o zdanie, nie jestem twoją własnością. – skrzyżowałam ręce na piersi, patrząc przed siebie.

– Przepraszam. – szepnął, głaszcząc mnie dłonią po kolanie. Strzepnęłam jego rękę i odwróciłam się do niego bokiem.

Nie mając za bardzo o czym myśleć, zaczęłam wspominać dzień, w którym się spotkaliśmy.


Dziewięć lat temu

- Ej, spokojnie, gdzie tak pędzisz ? – zapytała Mary, widząc jak zbiegam na dół, prawie się z nią zderzając.

- Sorry, ale zaraz spóźnię się na zajęcia ! – krzyknęłam tylko. Już chciałam wychodzić, gdy zatrzymał mnie głos mamy. Super, jest ósma trzydzieści, a ja za pół godziny zaczynam zajęcia. Dojazd z domu na uczelnię zajmuje mi prawie czterdzieści minut, więc na bank się spóźnię.

- Masz kanapki. – powiedziała mama, łapiąc mnie w wyjściu.

- Mamo, ja nie mam dziesięciu lat. – jęknęłam zażenowana – Nie musisz mi robić drugiego śniadania.

- Oj tam, nie dramatyzuj. – skarciła mnie – Ostatnio jadasz tylko co wróbelek. Ktoś musi o ciebie zadbać, skoro sama nie potrafisz.

Westchnęłam tylko, i nie chcąc wdawać się niepotrzebnie w kłótnię, rzuciłam:

- Dobra, daj kanapki. po czym wystawiłam do niej rękę po pakunek.

- Uważaj na siebie. – powiedziała, całując mnie w policzek.

- Będę, do zobaczenia. – rzuciłam i wybiegłam z domu, czym prędzej wsiadając do samochodu.


********


Jak można było się domyślić, gdy dojechałam na uczelnię, większość miejsc parkingowych była zajętych. Z tego powodu, prawie dziesięć minut zajęło mi znalezienie kawałka przestrzeni dla mojego auta.

Wysiadając, zerknęłam na zegarek. Było już piętnaście po dziewiątej. Dzięki Bogu, że to wykład, więc profesor nie będzie się tak czepiał, chociaż nie uniknę krzywych spojrzeń z jego strony.

Na dodatek właśnie zaczęło padać.

Świetnie, po prostu świetnie.

Ruszyłam biegiem do budynku, chcąc uniknąć zmoknięcia. Jak to ja, nie patrzyłam przed siebie i gdy weszłam przez drzwi, zderzyłam się ze ścianą, upadając na tyłek.

Dziwne, wcześniej tutaj tego nie było.

Gdy spojrzałam do góry, okazało się, że przeszkodą nie była ściana, lecz mężczyzna, i to jaki mężczyzna. Prawie metr dziewięćdziesiąt wzrostu, szeroka pierś, umięśnione ramiona, kasztanowe, krótko przystrzyżone włosy i mocno zarysowana, męska szczęka. Jednak to w jego oczach utonęłam – intensywnie brązowe i hipnotyzujące.

- Jesteś cała ? – zapytał głębokim, męskim głosem, wyciągając do mnie dłoń, by pomóc mi wstać.

- Tak, przepraszam. – powiedziałam, otrząsając się z otępienia i przyjmując jego wyciągniętą dłoń – Moja wina.

- Nie, ja też nie patrzyłem, gdzie idę. – zaprzeczył, uśmiechając się do mnie – Tak w ogóle to Lucas jestem. – dodał, wciąż nie puszczając mojej dłoni.

- Kate. – szepnęłam, odwzajemniając uśmiech. Stałabym z nim tak w nieskończoność, gdy przypomniałam sobie o zajęciach – Przepraszam, ale muszę iść na zajęcia. I tak jestem już spóźniona.

- Jasne, rozumiem. – powiedział, puszczając moją dłoń – To w takim razie do zobaczenia, mam nadzieję.

- Do zobaczenia. – odparłam i jeszcze przez chwilę patrzyłam za nim, gdy odchodził, po czym pokręciłam głową i biegiem ruszyłam na salę wykładową. 


********


Kiedy razem z Alison, moją najlepszą przyjaciółką, wychodziłyśmy z uczelni po skończonych zajęciach, usłyszałam za sobą męski głos.

- Znowu się spotykamy. – powiedział. Odwróciłam się i okazało się, że to Lucas.

- Przypadek ? – spojrzałam na niego sceptycznie.

- Nie sądzę. – odparł, puszczając do mnie oczko.

- Czyli mnie śledzisz, tak ? – zapytałam, starając się zachować powagę i oparłam ręce na biodrach.

- Tak bym tego nie nazwał. – wyjaśnił, podchodząc do mnie powoli – Raczej celowo szukam okazji, żeby ponownie na ciebie wpaść.

Już miałam coś odpowiedzieć, gdy przerwało nam ciche chrząknięcie. Odwróciłam się i okazało się, że Alison cały czas przy nas stoi i dziwnie na nas patrzy.

- Oj, przepraszam. Lucas, to moja przyjaciółka: Alison. Alison, to Lucas: wpadliśmy na siebie dzisiaj rano, dosłownie. – zaśmiałam się pod koniec.

Mężczyzna i moja przyjaciółka wymienili krótkie ,,cześć", po czym Lucas ponownie skupił całą swoją uwagę na mnie.

- Tak sobie pomyślałem, że może dasz się zaprosić na obiad ? – zapytał z wahaniem.

- Teraz ? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- Pewnie, po co tracić czas ? – spojrzał na mnie z rozbawieniem.

Popatrzyłam na Alison, a ona mrugnęła do mnie porozumiewawczo i rzuciła:

- To ja już idę. Lucas, miło było cię poznać. A my, Kate, zdzwonimy się wieczorem.

Pokiwałam tylko głową i już jej nie było.

- No to jak będzie z tym obiadem ? – drążył.

- W sumie czemu nie. – wzruszyłam ramionami, nagle onieśmielona – I tak nie mam innych planów.

- W takim razie zapraszam. – powiedział, wyciągając do mnie dłoń, którą niepewnie ujęłam.


Nowy początek (powiązane z serią ,,Uratuj mnie")Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz