- Powiedziałam policji, że podejrzewam o wypadek Alison. – wyznałam Mel i Mary, gdy następnego dnia przyszyły mnie odwiedzić do szpitala. W końcu udało mi się wypchnąć Lucasa do domu, żeby odpoczął.
- No i bardzo dobrze. – rzuciła Mary – Ja też uważam, że to ona za tym wszystkim stoi.
- Ale w życiu bym nie pomyślała, że jest w stanie posunąć się do czegoś takiego. – westchnęłam – Przecież kiedyś się przyjaźniłyśmy.
- Niektórzy ludzie już po prostu tacy są. – stwierdziła moja siostra – Żyją życiem innych, za wszelką cenę chcąc ich skrzywdzić i zniszczyć im życie.
- Ale po co to wszystko ? – zapytałam bardziej siebie niż ją – Przecież ja nigdy nie dałam jej powodu do zazdrości, nigdy nie usiłowałam o nic z nią rywalizować. Traktowałam ją jak drugą siostrę, dzieliłam się z nią każdym sekretem. To wszystko, co o mnie wygaduje, to jej chora wyobraźnia. Nie wiem, co jej odbiło.
- Zazdrość. – rzuciła Mary, wzruszając ramionami – Masz coś, czego ona nie ma. Twoi rodzice są szczęśliwym małżeństwem: jej rozwiedli się, gdy miała piętnaście lat. Ty masz wspaniałego faceta, który świata poza tobą nie widzi: ona wciąż nie czuje się kochana i nie może znaleźć tego jedynego. Dlatego postanowiła zemścić się na tobie. Byłaś łatwym celem, ufałaś jej we wszystkim, a ona chytrze to wykorzystała.
- Twoja sytuacja jest podobna do tej z Sophie. – stwierdziła Melanie – Ona też była w stanie posunąć się do wszystkiego, byleby tylko rozdzielić mnie i Nate'a. Ale nie martw się, skoro nam się udało, ty i Lucas też dacie radę.
- Mam nadzieję. – mruknęłam – To powoli robi się męczące.
- Coś o tym wiem. – Melanie popatrzyła na mnie ze zrozumieniem – Ale grunt to się nie poddawać. Nie możecie pozwolić jej wygrać. Macie dziecko w drodze, to powinno być dodatkową motywacją. Poza tym się kochacie.
- Wiem, ja się nie poddam. Tylko czasami boję się, że Lucas ode mnie odejdzie. Że dojdzie do wniosku, że ja jednak nie jestem dla niego tą jedyną i znajdzie sobie kogoś lepszego.
- Kate, na Boga ! – oburzyła się moja szwagierka – Ten facet szaleje na twoim punkcie ! Nie odstępował twojego łóżka na krok. Nawet Nate zaczął się do niego przekonywać.
Ooo, to jakieś osiągnięcie. Mój brat nigdy nie lubił żadnego mojego chłopaka, a Lucasa to już w szczególności, co zostało udowodnione już wcześniej.
- To chyba te hormony zaczynają mi już wariować i gadam głupoty. – zażartowałam.
- No, ja myślę. – ostrzegła mnie Mary – Nie waż się tak więcej gadać, bo ci coś zrobię. W ciąży czy nie, nie obchodzi mnie to.
- Tak jest ! – zasalutowałam jej żartobliwie.
********
Trzy kolejne dni minęły mi jak przez mgłę. Lucas wciąż nie odstępował mnie na krok. W międzyczasie odwiedzili mnie też rodzice, Dylan z Mary, Julie i Nate z Melanie.
Wczoraj wieczorem pojawił się również jeden z policjantów, którzy mnie przesłuchiwali. Podobno Alison miała alibi na czas, w którym zdarzył się wypadek. Osobiście w to nie wierzyłam – coraz bardziej byłam skłonna uwierzyć, że to ona za tym wszystkim stoi.
Dzisiaj miałam wyjść do domu, a Luke właśnie pomagał mi się pakować.
- Naprawdę dam sobie radę. – zapewniłam go po raz setny.
- Taaa, jasne. – prychnął – Masz rękę i nogę w gipsie i złamane trzy żebra. Więc łaskawie usiądź na wózku inwalidzkim jak grzeczna dziewczynka i pozwól mi się wszystkim zająć.
Hufnęłam tylko i zrobiłam, jak kazał.
Założył sobie na ramię moją torbę, po czym złapał rączki wózka i wywiózł mnie z sali.
- Zaraz będziemy w domu i się położysz, żeby odpocząć. – powiedział, gdy zobaczył, że niezbyt mi wygodnie.
Nagle sobie coś uświadomiłam.
- Może zawieź mnie do rodziców, ok. ? - poprosiłam – Sama sobie w domu nie poradzę.
- Nie ma mowy. – zaprzeczył stanowczo – Zabieram cię do mnie. Od dzisiaj tam jest twój dom.
Spojrzałam na niego, nagle spanikowana.
- Ale jak ty to sobie wyobrażasz ? – zapytałam – Przecież wszystkie moje rzeczy są w moim starym mieszkaniu !
- Już nie. – oznajmił – Wczoraj rano twoi rodzice pomogli mi przewieźć wszystko do mojego domu.
Aha ! To dlatego tak łatwo udało mi się go wczoraj wygonić ze szpitala ! Skubaniec knuł za moimi plecami ze swoimi przyszłymi teściami.
Już ja sobie z nimi porozmawiam !
- Nie mów, że nie chcesz ze mną zamieszkać. – rzucił Luke, widząc, jaką mam minę.
- Nie, to nie o to chodzi. – powiedziałam zgodnie z prawdą – Po prostu to się stało tak nagle, że muszę się z tym wszystkim oswoić i tyle.
- Rozumiem. – pokiwał głową ze zrozumieniem – Ale obiecuję, że zrobię wszystko, żebyście ty i nasze dziecko byli szczęśliwi.
- Wiem. – uśmiechnęłam się do niego szeroko, łapiąc za rękę. Tego akurat byłam w stu procentach pewna.
--------------------------------------------------------------------------
Następny rozdział pojawi się w środę wieczorem :-).
Piszcie w komentarzach, co myślicie i gwiazdkujcie ;-).

CZYTASZ
Nowy początek (powiązane z serią ,,Uratuj mnie")
RomanceKate, młodsza siostra Nate'a, ma dwadzieścia dziewięć lat i trzy nieudane związki za sobą. Nic więc dziwnego, że nie wierzy już, że kiedykolwiek znajdzie miłość. Jakby tego było mało, jej nowym szefem okazuje się być Lucas Drake - były chłopak, któ...