11. Przyjaciele ?

7.7K 319 6
                                    

W POPRZEDNIEJ CZĘŚCI:


Kiedy odwróciłam się i chciałam wrócić do łazienki, wpadłam na ścianę. Dziwne, wcześniej jej tutaj nie było, pomyślałam. Jednak gdy spojrzałam do góry, ścianą okazał się być nie kto inny jak Lucas. I mówię wam, wściekłość buchała z niego uszami.

- Kogo to tak kochasz i tęsknisz, co ? – warknął przez zaciśnięte zęby, ledwie się hamując.

O-o, no to mam przechlapane.

- Uspokój się, to nie tak jak myślisz. – powiedziałam, cofając się, ale przeszkodziła mi sofa. Już miałam upaść głową w dół, ale para silnych ramion objęła mnie w talii, broniąc przed upadkiem.

- Kim. On. Jest ? – zapytał, cedząc każde słowo.

Nie no, teraz to mnie wkurzył. Jakim prawem urządza mi sceny zazdrości ? Stracił ten przywilej siedem lat temu, roztrzaskując moje serce w drobny mak.

- Dylan tylko żartował. – rzuciłam, usiłując się wyrwać z jego uścisku, ale jak zwykle, na darmo. Lucas tylko wzmocnił uścisk, praktycznie wyciskając ze mnie życie. – Poza tym, Dylan jest bratem żony Nate'a, a zarazem mężem Mary, zadowolony ?

Słysząc to, Luke widocznie się rozluźnił, ale wciąż mnie nie puścił.

- Poza tym, jakim prawem urządzasz mi sceny zazdrości, co ?! – ofuknęłam go, marszcząc czoło – Nie ma...- nie dane mi było dokończyć, ponieważ Lucas po raz kolejny podczas tego wyjazdu, złączył nasze usta w pocałunku. 


-----------------------------------------------------------------------



Przez chwilę stałam jak wmurowana, bo nie do końca wiedziałam co się dzieje. Lucas przyciągnął mnie mocno do siebie, uniemożliwiając tym samym ucieczkę. Zjechał dłońmi na moją talię i ścisnął delikatnie. Miałam ochotę oddać pocałunek, ale wiedziałam, że to niewłaściwe, że nie powinnam tego robić. Poprzednim razem się poddałam i wiadomo, jakie były tego konsekwencje. Jeśli mu się poddam, po raz kolejny narażę się na zranienie.

Dlatego zbierając w sobie siłę, położyłam mu ręce na piersi i odepchnęłam od siebie mocno. Mężczyzna się zachwiał, ale na całe szczęście mnie puścił.

- Co ty robisz ? – spojrzał na mnie zdziwiony, jakby to, że go odepchnęłam było dla niego niezrozumiałe.

- Pytanie brzmi: co ty robisz ? – odpowiedziałam – Całkiem zwariowałeś ? Jakim prawem mnie całujesz ?

- Dobrze wiesz, Kate. – powiedział, zbliżając się do mnie powoli – Jesteś moja i tylko moja. Kocham cię. Ile razy mam ci o tym przypominać, żeby to w końcu do ciebie dotarło ? – widziałam po jego twarzy, że mój opór zaczyna go coraz bardziej irytować. Ha ! Jakby mnie to ruszało.

- A ile razy ja mam ci powtarzać, że nic nie ugrasz pustymi słowami, co?! – naskoczyłam na niego – Chciałabym ci przypomnieć, że siedem lat temu to TY mnie zdradziłeś z moją przyjaciółką i to TY powiedziałeś, że nigdy mnie nie kochałeś i nie kochasz, a byłeś ze mną tylko dlatego, że podobałam się twoim rodzicom jako narzeczona dla ich syna. Zraniłeś mnie jak nikt inny. Przez ciebie czułam się nic nie warta i nikomu niepotrzebna. Byłam wrakiem człowieka, cieniem dawnej siebie. Oddałam ci swoje serce, a ty zdeptałeś je jak jakiegoś śmiecia. Całe szczęście miałam przy sobie rodzinę, która kocha mnie bezwarunkowo. Bez nich nie dałabym sobie sama rady. Teraz też nie wiem, po co to wszystko. Po co twoje zapewnienia o miłości, sceny zazdrości, cały ten wyjazd, co ? Znowu chcesz zabawić się moimi uczuciami ? Jeszcze ci mało ? – pod koniec płakałam. Ale poczułam ulgę, że w końcu to z siebie wyrzuciłam. Niech on wreszcie się dowie, co przez niego czułam. Jaki ból mi sprawił.

- Kate, ja... - zaczął, patrząc na mnie bezradnie. Wystawił do mnie ręce tak, jakby chciał mnie do siebie przytulić i uchronić przed całym złem tego świata. Ukarać tych, którzy mnie zranili.

Ale jak na ironię to on był źródłem całego mojego bólu i cierpienia.

- Daruj sobie. – wydusiłam z siebie, oddalając się od niego – Nie mam ochoty cię słuchać.

Nie mówiąc nic więcej, wyszłam z apartamentu. Musiałam się przewietrzyć i wszystko sobie przemyśleć.

Kiedy Lucas mnie pocałował...poczułam, że za nim tęsknię. Tęsknię za tym, co było. Rozsądek podpowiadał mi, że powinnam brać nogi za pas i uciekać od niego jak najdalej się da.

Ale serce wiedziało swoje – mimo, że on zranił mnie dogłębnie, wciąż go kocham i nigdy nie przestałam. Każdą cząstką siebie, całym swoim jestestwem pragnęłam jego dotyku, pocałunków i czułych słów. Chciałam, żeby był przy mnie i już nigdy nie puszczał. Mogę temu zaprzeczać ile chcę, ale po co ?

Tylko jeśli rzeczywiście bym mu zaufała i dała nam jeszcze jedną szansę, to czy on mnie już nie zrani ? Co jeśli nagle mu się odwidzi i dojedzie do wniosku, że nie jestem dla niego tą jedyną? Kolejnego odrzucenia moje serce nie wytrzyma.



Nie wiem, jak długo chodziłam bez celu po mieście. Ale było mi to potrzebne, musiałam na spokojnie przemyśleć kilka spraw.

Kiedy wróciłam do hotelu, było już po północy.

- Gdzie ty byłaś ? Wiesz, jak bardzo się o ciebie martwiłem ?! – zapytał Lucas, ściskając mnie za ramiona i delikatnie potrząsając.

- Musiałam się przewietrzyć i pomyśleć spokojnie. – szepnęłam, nie patrząc na niego.

- Mogłaś przynajmniej wziąć telefon ! – naskoczył na mnie – Umierałem z niepokoju. Przepadłaś na ponad trzy godziny.

- Przepraszam. – mruknęłam, czując się trochę winna. Rzeczywiście, było to lekkomyślne z mojej strony. Gdyby on tak zniknął, też bardzo bym się o niego zamartwiała.

- Kate, zależy mi na tobie. – powiedział nagle, przyciągając mnie do siebie i opierając brodę na czubku mojej głowy. Nie było to trudne, bo był wyższy ode mnie o dobre dwadzieścia centymetrów. – Nie chcę znowu cię stracić.

- Lucas, po pierwsze straciłeś mnie na swoje życzenie. – odpowiedziałam, wtulona w jego pierś – A jedyne co mogę ci zaoferować, to przyjaźń.

Mężczyzna odsunął się ode mnie, nie puszczając mnie jednak i spojrzał mi w oczy.

- Wiesz, że to mi nie wystarczy. – szepnął – Nie chcę tylko przyjaźni z tobą. Chcę znacznie więcej.

- Wiem. – westchnęłam – Ale na razie nie ufam ci na tyle, żeby zdecydować się na coś więcej.

- Rozumiem. – pokiwał głową, patrząc na podłogę. Widziałam, że nagle posmutniał, ale nic nie mogłam na to poradzić.

W czasie spaceru doszłam do wniosku, że to jedyne wyjście z tej sytuacji. Nie jestem w stanie zdecydować się na nic więcej z Lucasem.

- Ale ja się nie poddam. – kontynuował i wziął moja twarz w dłonie – Udowodnię ci, że cię kocham i jestem wart ciebie i twojej miłości.

Po tych słowach puścił mnie i wyszedł do łazienki, zamykając za sobą drzwi, a ja usiadłam na kanapie i schowałam twarz w dłonie.


To chyba była najtrudniejsza rozmowa, jaką odbyłam w całym moim życiu. Ale było warto.

Lucas zgodził się na przyjaźń, przynajmniej na razie. Cieszyło mnie jednak to, że powiedział że przyjaźń to dla niego za mało – to znaczy, że mu naprawdę zależy. Może jest dla nas jeszcze nadzieja ?


----------------------------------------------------------------


Piszcie w komentarzach, co myślicie i gwiazdkujcie ;-). 


Nowy początek (powiązane z serią ,,Uratuj mnie")Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz