40. Zeznania.

5.7K 259 5
                                    

- Nawet nie wiesz, jak się o ciebie bałem. – powiedział Lucas, gdy leżeliśmy już w łóżku. Byłam zbyt zmęczona, by myśleć o kąpieli, więc wzięłam tylko szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i wdrapałam się na łóżko.

Lucas dołączył do mnie parę minut później i teraz obejmował mnie mocno w pasie, a ja oparłam głowę na jego piersi, drugą ręką kręcąc małe kółeczka na jego brzuchu.

- Ja też się bałam. – szepnęłam – Bałam się, do czego ona jest w stanie się posunąć. Bałam się, że więcej cię nie zobaczę. Alison odgrażała się, że będzie mnie więzić tak długo aż w końcu się poddasz i o mnie zapomnisz. Ty i cała moja rodzina.

- Wiesz, że nigdy bym się nie poddał. – powiedział, biorąc moją twarz w dłonie i zmuszając, bym spojrzała mu w oczy – Szukałbym cię tak długo, aż w końcu znów znalazłabyś się w moich ramionach. Kocham cię i jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu. Zależy mi na tobie i na naszym dziecku jak na nikim innym na świecie. Dla was byłbym wstanie pójść do piekła i stamtąd wrócić.

Poczułam, że w moich oczach zebrały się łzy.

- Kocham cię. – szepnęłam, po czym podniosłam się na łokciach i pocałowałam go mocno w usta. Luke złapał mnie za biodra i wylądowałam na nim, siadając okrakiem.

Ponownie przywarłam ustami do jego ust, sunąc rękami po jego piersi, czując pod palcami mięśnie jego brzucha i ramion.

Nagle mężczyzna oderwał się ode mnie z ociąganiem i powiedział niechętnie:

- Powinniśmy się kłaść spać. Musisz być wykończona.

- Teraz co innego mi w głowie. – mrugnęłam do niego, wydymając usta. Przez chwilę patrzył na mnie, jakby głęboko się nad czymś zastanawiał, po czym tym razem to on wpił się w moje usta.

Minęło dużo czasu nim w końcu położyliśmy się spać.


********


- Niech opowie nam pani, co wydarzyło się w dniu pani porwania. – powiedział policjant, gdy następnego dnia rano ja i Luke pojechaliśmy na komisariat złożyć zeznania. Obecnie siedzieliśmy w gabinecie oficera, który zajmował się moją sprawą.

- Popołudniu były u mnie przyjaciółki. Gdy wyszły było już po piątej i postanowiłam, że wezmę się za przygotowywanie kolacji, bo wiedziałam, że mój chłopak niedługo wróci z pracy. Jednak jak tylko doszłam do kuchni, zorientowałam się, że zostawiłam komórkę na górze w sypialni, więc postanowiłam po nią pójść. Kiedy weszłam do pokoju, zauważyłam, że okno jest otwarte na oścież, co mnie zdziwiło, bo zostawiałam je zamknięte. Przeszłam przez pokój, by je zamknąć, gdy nagle poczułam, że ktoś zachodzi mnie od tyłu i przykłada materiał namoczony chloroformem. Potem zapadła ciemność. Gdy się ocknęłam miałam skrępowane ręce oraz nogi i leżałam na pace vana. Parę minut później dojechałyśmy do domku, w którym mnie znaleźliście. Tam cały czas trzymała mnie związaną i zamkniętą w jednym z pokoi na górze. Przychodziła trzy razy dziennie, by dać mi jeść i pozwolić skorzystać z łazienki.

- A co się działo przez te trzy dni ? – drążył policjant.

- W sumie to niewiele. – wzruszyłam ramionami – Jak już mówiłam wcześniej, przez większość czasu leżałam sama na górze. Jednak gdy już Alison coś do mnie mówiła, to zazwyczaj groziła mi, że już nigdy nie zobaczę mojej rodziny i że sprawi, że wszyscy o mnie zapomną. Kiedy przyjechaliście chciała mnie wywieźć gdzieś dalej, bo czuła, że jesteście coraz bliżej. Na szczęście zdążyliście na czas.

Na chwilę zapadła cisza, podczas której policjant coś notował.

- Co dalej stanie się z Alison ? – szepnęłam.

- Pani Blake zostanie oskarżona o spowodowanie wypadku i ucieczkę oraz o pani porwanie. – wyjaśnił, nie przestając notować – Niebawem czeka ją proces i zapewne ładnych kilka lat w więzieniu.

- Będę musiała zeznawać ?

- Raczej na pewno. – mężczyzna spojrzał na mnie, a na jego twarzy malowało się współczucie – Jest w końcu pani pokrzywdzoną i tak naprawdę tylko pani może złożyć obciążające ją zeznania.

Pokiwałam głową ze zrozumieniem i spuściłam wzrok na swoje dłonie, złączone na kolanach.

Nie wiem czemu, ale nagle zrobiło mi się żal Alison. Przecież sama się o to prosiła !

Nikt jej nie zmuszał, żeby mnie potrącała autem, a tym bardziej porywała i przetrzymywała w domku na odludziu.

To pewnie wina moich hormonów, które przez najbliższych kilka miesięcy będą szaleć.

- Czy to wszystko ? – moje rozmyślania przerwał głos Lucasa – Możemy już iść ?

- Tak, na razie są państwo wolni. – oznajmił policjant – W razie czego będziemy się z państwem kontaktować, więc proszę być pod telefonem i przynajmniej na razie nie wyjeżdżać z miasta.

- Oczywiście. – rzucił Luke, po czym złapał mnie za rękę i razem wyszliśmy z gabinetu.

- Dokąd teraz ? – spytałam, gdy siedzieliśmy już w samochodzie.

- Do domu. – rzucił Lucas, wyjeżdżając z parkingu.

- Ty chyba do firmy, prawda ? – zapytałam zdezorientowana.

- Zwariowałaś ?! – mężczyzna spojrzał na mnie tak, jakby wyrosła mi druga głowa – Jeśli myślisz, że teraz spuszczę cię z oka chociaż na moment, to grubo się mylisz.

- To w takim razie jedziemy razem do firmy. – stwierdziłam, krzyżując ręce na piersi.

- Kate... - zaczął, ale mu przerwałam:

- Nawet nie próbuj się ze mną kłócić. Nie pozwolę, żebyś z mojego powodu zaniedbywał firmę. A u ciebie w gabinecie jest sofa, więc jak będę chciała, to się tam położę i odpocznę.

Mężczyzna spojrzał na mnie przelotnie, a gdy uświadomił sobie, że ze mną nie wygra, hufnął tylko i skręcił w stronę biura. 

Nowy początek (powiązane z serią ,,Uratuj mnie")Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz