28. Czekanie.

5.4K 281 18
                                    

Lucas P.O.V.

Moje serce na moment przestało bić.

Gdy wysiadając z samochodu zobaczyłem jak w moją Kate uderza inny samochód, czułem się tak, jakbym tonął.

Jakby tego było mało, ten bydlak za kierownicą nawet się nie zatrzymał, ani na moment. Zamiast tego pognał dalej przed siebie.

W mgnieniu oka dobiegłem do Kate, która leżała na środku jezdni.

- Niech pani zadzwoni na pogotowie. – poprosiłem kobietę, która była świadkiem całego zdarzenia i razem ze mną podeszła do dziewczyny.

- Jasne, już dzwonię. – odpowiedziała i wyjęła komórkę z torby.

Ja cały czas modliłem się, żeby z Kate było wszystko dobrze i wyszła z wypadku cało. Nie wiedziałem, co zrobię, jeśli ją stracę.

Parę minut później przyjechała karetka. Wysiedli z niej dwaj ratownicy i podeszli do nas, wyciągając z pojazdu nosze.

- Proszę się odsunąć. – powiedział jeden z nich do mnie. Dokładnie obejrzeli obrażenia, jakie odniosła dziewczyna, po czym delikatnie ją podnieśli i położyli na noszach, zakładając na twarz maskę tlenową, a na szyję kołnierz.

- Mogę jechać z wami ? – spytałam jednego z mężczyzn – Jestem jej narzeczonym.

Ratownik przez chwilę się zastanowił, po czym mruknął niechętnie:

- Dobrze, niech pan wsiada.



W drodze do szpitala cały czas trzymałem Kate za rękę i w myślach modliłem się do Boga, żeby to przeżyła.

Mimo, że w ogóle nie miałem do tego głowy, zadzwoniłem do jej rodziców i powiedziałem im, co się stało. Nie miałem ochoty tego robić, ale wiedziałem, że jeśli bym ich nie powiadomił, wszyscy byliby na mnie źli.

Do szpitala dotarliśmy dziesięć minut później. Jak tylko karetka się zatrzymała, podbiegło do nas dwóch lekarzy i zabrali nosze z Kate, pędząc w stronę szpitala.

- Co dalej ? – spytałam jednego z nich.

- Zabieramy ją na blok. – rzucił, oddalając się ode mnie – Jak tylko będzie coś wiadomo, powiadomię pana. Na razie proszę usiąść w poczekalni i cierpliwie czekać.

Niechętnie, ale usiadłem na krześle i schowałem twarz w dłonie.

Nie mogę jej stracić. Po prostu nie mogę. Z jednej strony chciałem wybiec teraz ze szpitala i znaleźć tego, kto odpowiada za ten wypadek, ale wiedziałem, że nie mogę.

Mimo, że Kate jest teraz nieprzytomna na bloku operacyjnym, potrzebuje mnie. Muszę być przy niej i ją wspierać.

- Gdzie ona jest ? – usłyszałem kobiecy głos. Spojrzałem do góry i zobaczyłem przed sobą rodziców Kate, Mel z Nate'em i Mary z Dylanem.

- Operują ją. – wyjaśniłem, wstając z krzesła. Zanim się zorientowałem, znalazłem się w żelaznym uścisku mojej przyszłej teściowej.

- Mam nadzieję, że wszystko z nią będzie dobrze. – szepnęła, wciąż tuląc mnie do siebie.

- A jak ty się trzymasz ? – zainteresowała się Melanie.

- Średnio. – mruknąłem, przeczesując włosy palcami – Widziałem cały wypadek. Ten bydlak ani nie zwolnił, ani się nie zatrzymał.

- Czyli ktoś celowo w nią wjechał ? – zapytał ojciec Kate, patrząc na mnie uważnie.

- Na to wychodzi. – pokiwałem głową – I mam dziwne przeczucie, że za tym wszystkim stoi Alison.

- Alison ? – spytała Mary – A czemu miałaby to robić ?

- Kate zadzwoniła dzisiaj do niej i powiedziała, że wiemy, że ta jej cała ciąża to lipa i nie dostanie od nas ani grosza. – wyjaśniłem – Widocznie się wkurzyła i postanowiła zmienić plan.

- Co za suka ! – warknął Nathan, chodząc nerwowo po korytarzu.


********


Od trzech godzin operowali Kate, a my siedzieliśmy posłusznie w poczekalni i czekaliśmy, aż wyjdzie do nas jakiś lekarz. Takie czekanie potrafi doprowadzić człowieka do obłędu. Zwłaszcza gdy nie wie się, w jakim stanie jest ukochana osoba.

W końcu drzwi boku operacyjnego się otworzyły i ze środka wyszedł mężczyzna w średnim wieku.

- Państwo są z rodziny Kate Clark ? – zapytał, patrząc na nas wszystkich po kolei.

- Tak. – potwierdziłem – Panie doktorze, co z nią ?

- Kim pan dla niej jest ? – spytał lekarz, przyglądając mi się.

- Narzeczonym. – rzuciłem szybko, chcąc go pogonić, by powiedział w końcu co z Kate.

- Pacjentka ma trzy złamane żebra, lewą nogę i lekki wstrząs mózgu. Poza tym liczne siniaki i zadrapania. Na całe szczęście nie ma żadnych uszkodzonych organów, poza tym, że mogą wystąpić problemy z oddychaniem, ale nie będą one trwałe. Udało nam się też uratować dziecko, bo pani Clark była ustawiona bokiem do pojazdu tak, że uderzenie przyjęła na biodro i lewą nogę. Gdyby samochód uderzył w brzuch, byłoby dużo gorzej.

- Jakie dziecko ? – spytałem, robiąc wielkie oczy na lekarza. 



-------------------------------------------------------


Dzisiaj trochę krótszy, bo nie miałam za bardzo pomysłu :-(.

Piszcie w komentarza

Nowy początek (powiązane z serią ,,Uratuj mnie")Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz