35. Porwanie - cz.I.

5.3K 256 4
                                    

Kiedy dziewczyny już wyszły dochodziła siedemnasta. Postanowiłam zabrać się za przygotowywanie kolacji, bo Lucas wróci do domu lada moment.

Już miałam smażyć kurczaka na patelni, gdy przypomniałam sobie, że zostawiłam komórkę na górze w sypialni.

Wiedziałam, że jeśli Luke będzie dzwonił, a ja nie odbiorę, mężczyzna zacznie się bezpodstawnie zamartwiać.

Westchnęłam i ruszyłam schodami na górę.

Kiedy weszłam do sypialni zdziwiłam się, że okno jest otwarte na oścież, bo mogłam sobie dać rękę uciąć, że jak stąd wychodziłam, było zamknięte.

Jak widać skleroza nie boli.

Jednak zanim zdążyłam dojść do okna, poczułam że ktoś zachodzi mnie od tyłu i przykłada jakiś materiał do twarzy. Próbowałam się uwolnić, wierzgałam, kopałam – ale to na nic.

Chwilę potem odpłynęłam w niebyt.


Lucas P.O.V.

Po dzisiejszym dniu w pracy byłem wykończony. Papiery piętrzyły się na biurku, a dodatkowo fakt, że nie mam sekretarki wcale nie pomagał.

Przez chwilę myślałem, żeby zatrudnić kogoś na miejsce Kate, ale gdy na rozmowę przyszły kobiety, które od początku rozbierały mnie wzrokiem, a dwie złożyły nawet niejednoznaczne propozycje – doszedłem do wniosku, że jakoś dam sobie radę sam.

Wiem, jakby czuła się Kate, gdyby wiedziała, że obok mnie, przez prawie osiem godzin dziennie, paraduje młoda dziewczyna w mini.

Kiedy wybiła godzina siedemnasta, z uśmiechem na ustach wstałem zza biurka i wyszedłem ze swojego gabinetu.

Już nie mogłem się doczekać, aż wezmę mojego anioła w ramiona. Stęskniłem się za nią. Może to brzmi tak, jakbym był pantoflarzem, ale mam to gdzieś.

Czym prędzej wyszedłem z budynku firmy i skierowałem się na parking do auta.


Pół godziny później byłem na miejscu. Zaparkowałem samochód, po czym ruszyłem do domu.

- Kochanie, jestem ! – krzyknąłem, ale odpowiedziała mi cisza. Poczułem narastający we mnie niepokój. Światła w kuchni i salonie się paliły, a drzwi frontowe nie były zamknięte na klucz, jednak po Kate ani śladu.

Wiedziałem, że coś się stało. Przecież Kate nie wyszłaby ot tak z domu, nie uprzedzając mnie wcześniej.

Wyjąłem telefon z kieszeni marynarki i wybrałem jej numer, jednak od razu włączyła się poczta.

Co tu się stało ? A przede wszystkim, gdzie jest Kate ?


********


Kate P.O.V.

Kiedy się ocknęłam, okazało się, że leżę związana w bagażniku vana.

Na tyle, na ile mi się udało, podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam, na osobę, która siedzi za kierownicą, a zarazem stoi za moim porwaniem.

Kiedy zobaczyłam twarz kierowcy, wcale się nie zdziwiłam.

We wstecznym lusterku odbijała się twarz Alison. Schyliłam się, żeby dziewczyna nie zorientowała się, że jestem przytomna, po czym zaczęłam usiłować uwolnić się z więzów.

Jako że miałam skrępowane zarówno ręce, jak i nogi, wcale nie było to takie łatwe.

Nagle samochód się zatrzymał i Alison wysiadła, po czym podeszła do tyłu i otworzyła bagażnik, wyciągając mnie.

- Widzę, że próbowałaś się uwolnić ? – prychnęła, patrząc na poluzowane więzy na moich nogach. Czym prędzej się schyliła i z powrotem wzmocniła uścisk. – Nie próbuj, to na nic. I tak mi nie uciekniesz.

- Po co ty to wszystko robisz ? – zapytałam, rozglądając się dookoła. Okazało się, że zaparkowaliśmy przy opuszczonym, drewnianym domku nad jeziorem. Dookoła nie było nic, dosłownie.

Z oddali było słychać odgłosy samochodów, ale poza tym, w sąsiedztwie nie było żywej duszy.

- Nie gadaj tyle, tylko idź przed siebie. – warknęła, popychając mnie w stronę domu. Nie było to wcale łatwe, bo nogi i ręce miałam związane, przez co musiałam skakać, by ruszyć się z miejsca.

Kiedy wreszcie dotarłam do drzwi, ciężko dyszałam.

Alison jak gdyby nigdy nic wepchnęła mnie do domku, zamykając drzwi na klucz. Wnętrze było puste i zakurzone, co znaczy, że od dawna nikt tu nie zaglądał.

- Na górę. – zarządziła dziewczyna, popychając mnie do przodu. Doszłyśmy do końca korytarza, po czym Alison otworzyła drzwi do pokoju, który znajdował się po lewej stronie. Kiedy zapaliła światło, okazało się, że ściany w pomieszczeniu są pomalowane na żółty kolor, a na drewnianej podłodze leżał mały chodnik w różnokolorowe paski.

Co do mebli, stało tutaj tylko jedno małe, pojedyncze łóżko z kremową narzutą, które wcale nie wyglądało na wygodne.

Alison ponownie mnie popchnęła, przez co straciłam równowagę i wylądowałam na brzuchu na łóżku.

- Nawet nie próbuj uciec. – warknęła, stając w drzwiach – Nie uda ci się. I nie martw się, niedługo do ciebie wrócę, to sobie porozmawiamy. 

Świetnie, pomyślałam, muszę coś szybko wymyślić i stąd uciec, zanim będzie za późno. 

Nowy początek (powiązane z serią ,,Uratuj mnie")Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz