41. Przygotowania.

5.4K 265 4
                                    

- Jak się czujesz ? – zapytał mnie Luke po raz setny tego dnia. Dochodziła piętnasta i on siedział przy biurku, pracując, a ja leżałam na sofie, przykryta kocem.

- Dobrze. – rzuciłam, przewracając oczami – Ciąża to nie choroba.

- Wiem, po prostu martwię się o ciebie. – zaczął się bronić.

- Nie musisz tak bardzo. – powiedziałam, wstając i podchodząc do niego, siadając mu na kolanach – Nic mi nie jest. Jestem przy tobie, a to najważniejsze.

Luke patrzył na mnie przez chwilę, po czym pocałował mnie w usta i oznajmił:

- Chciałbym, żebyśmy wyszli dzisiaj do restauracji na kolację. Całą rodziną.

- A z jakiej to okazji ? – zapytałam zaskoczona.

- Po prostu. – wzruszył ramionami, niby to nonszalancko, ale ja czułam, że za tym kryje się coś więcej. Jednak postanowiłam więcej nie drążyć, bo wiedziałam, że to i tak nic nie da.

- No dobrze. – zgodziłam się, wydymając usta – Mam ich wszystkich powiadomić ?

- Nie. – zaprzeczył szybko – Ja zajmę się wszystkim.

- No okej. – rzuciłam – To może skoro dzisiaj wieczorem mamy wyjść, to zadzwonię do dziewczyn i pójdziemy na zakupy ?

- Pewnie, jeśli tylko masz ochotę. – uśmiechnął się do mnie szeroko, całując mnie w nos.


********


- A z jakiej okazji ta kolacja ? – zapytała Melanie, gdy dwie godziny później spotkałyśmy się we trzy w centrum handlowym.

- Nie mam pojęcia. – wzruszyłam ramionami – Niby ot tak, ale wiem, że on coś kręci. Przecież nie codziennie zaprasza się rodzinę do restauracji.

- Może chce ci się oświadczyć ? – zasugerowała Mary, uśmiechając się do mnie z błyskiem w oku.

- Taa, jasne. – prychnęłam, ale w głębi duszy chciałabym, żeby ta było. W końcu jestem w ciąży i niedługo nasza rodzina się powiększy.

Mimo że w dzisiejszych czasach nieślubne dziecko to w sumie norma, to ja chciałabym, żebyśmy ja i Luke najpierw się pobrali. Tak mnie wychowali rodzice – najpierw ślub, potem dziecko.

Jak widać nie za bardzo wyszło mi zastosowanie tej nauki w praktyce.

- Chciałabyś tego, co ? – zapytała Mel delikatnie.

- Tak. – przyznałam nieśmiało – Niby niczego mi do szczęścia nie brakuje, w końcu mam u boku, mężczyznę którego kocham ponad wszystko i dziecko w drodze, ale chciałabym zobaczyć złoty krążek na swoim palcu serdecznym.

- Wiemy, każda kobieta w głębi duszy o tym marzy. – powiedziała moja szwagierka – Obejmując mnie ramieniem - Mimo, że nie zawsze się do tego przyznaje.

Uśmiechnęłam się tylko do niej i nic już nie powiedziałam.



- Może ta ? – zapytała Melanie, pokazując mi łososiową sukienkę do ziemi z dekoltem w szpic, marszczoną w pasie i bez rękawów. Już drugą godzinę chodziłyśmy po sklepach. Dziewczyny zdążyły już wybrać sobie sukienki. Tylko ja miałam z tym problem.

Melanie wybrała sobie białą, prostą sukienkę na krótkim rękawie, sięgającą tuż nad kolano, z okrągłym dekoltem.

Natomiast moja siostra kupiła seledynową, gorsetową sukienkę bez ramion, rozkloszowaną od pasa w dół.

- Jest piękna. – stwierdziłam zgodnie z prawdą.

- No to na co czekasz ? – rzuciła Mary, patrząc na mnie z rozbawieniem – Hop do przymierzalni.

Pokręciłam tylko głową i zrobiłam tak, jak kazała.

- Wow. – powiedziały dziewczyny równocześnie, gdy chwilę potem do nich wróciłam.

- Wyglądasz nieziemsko. – dodała Mel – Luke padnie kiedy cię zobaczy.

Odwróciłam się do lustra i przyjrzałam sobie dokładnie.

Suknia rzeczywiście świetnie na mnie leżała – otulała moje ciało jak druga skóra, uwydatniając mój biust i krągłość bioder.

- No to biorę. – wzruszyłam ramionami rozbawiona, patrząc na dziewczyny w lustrze. 

- Nareszcie ! – wykrzyknęła Mary, w teatralnym geście wyrzucając ręce do góry – Chodźmy wreszcie coś zjeść, umieram z głodu.

- A nie musicie wracać do dzieci ? – zdziwiłam się.

- Nie. – obydwie machnęły rękoma – Rodzice obiecali, że zajmą się dziećmi. Chcą spędzić trochę czasu ze swoimi wnukami, jak to raczyli ubrać w słowa. A tak w ogóle to oni wiedzą o tej kolacji?

- Luke obiecał, że ich zawiadomi. –wyjaśniłam – Ja chciałam się tym zająć, ale mi zabronił. Powiedział, że to jego pomysł, więc on wszystko załatwi.

- Tobie to się trafił facet: skarb po prostu. – westchnęła Melanie, rozmarzona.

- Ej ! – obie z Mary spojrzałyśmy na nią jak na wariatkę – Przecież Nate też jest jak książę z bajki.

- Wiem, wiem. – machnęła na nas ręką – Ale zawsze miło pozdychać do innych.

- Lepiej, żeby mój brat się o tym nie dowiedział. – ostrzegłam ją, hamując wybuch śmiechu – Wiesz jaki on potrafi być zazdrosny.

- Oj, coś o tym wiem. – przyznała – Ale wolę, żeby był o mnie chorobliwie zazdrosny niż żeby miał mnie gdzieś. Przynajmniej wiem, że mu na mnie zależy.

- Ślepy by zauważył, że on świata poza tobą nie widzi. – dodała Mary.

- Przecież kobieta potrzebuje zapewnień. – westchnęła sfrustrowana – Nie tylko gdy mężczyzna jest zazdrosny, ale musi umieć to pokazywać też w inny sposób. - dodała, rumieniąc się delikatnie. Ja i Mary od razu wiedziałyśmy, o co chodzi. Nim zdążyłam się powstrzymać, powiedziałam:

- Mnie Lucas zapewnił o tym wczoraj w nocy nie raz.

Dziewczyny patrzyły na mnie przez chwilę, nie wiedząc o co chodzi, po czym zrozumienie odmalowało się na ich twarzach i wszystkie trzy wybuchłyśmy śmiechem.


---------------------------------------------


Jak myślicie, czy Luke rzeczywiście się oświadczy ?

Piszcie w komentarzach i gwiazdkujcie ;-).  

Nowy początek (powiązane z serią ,,Uratuj mnie")Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz