31.

329 34 2
                                    

- Kastiel?- szturchnęłam go w ramię.
Stał do mnie tyłem i grzebał w szafce.
- Hmm?- obrócił się, a w zębami trzymał kawałek batonika.
- Słuchaj, mam pewien pomysł..
- W jakim stopniu to mnie dotyczy?- spytał, i ugryzł kawałek czekolady.
Zignorowałam go.
- Lysander ma kłopoty, więęęęęc...- wyjęłam z torebki listę i wyprostowałam ją.- Wymyśliłam, jak zebrać fundusze dla szkoły.
Wziął ode mnie kartkę, dojadając batona.
- Chcesz zorganizować koncert, tak?
- Mhm.
- Powtórzę swoje pytanie. W jakim stopniu mnie to dotyczy? Pomijając to, że zapisałaś mnie na tej kartce.- mruknął.
- Ha, ha.- warknęłam sarkastycznie.- Kastiel jak zawsze uprzejmy. Słuchaj, jest coś takiego jak.. wparcie dla przyjaciela?
- Nie wciskaj mi kitu, słonko.- mrugnął do mnie i uśmiechnął się nonszalancko.- Wszyscy wiedzą, że to ty was zgubiłaś.
- Uhh, teraz to nieważne!- krzyknęłam na niego.- Chcę pomóc Lysandrowi, dlatego chcę zorganizować koncert. Piszesz się na to?
-.. Wyglądam ci jak instytucja charytatywna, która będzie grać dla szkoły? I to jeszcze za free?
-.... To znaczy „nie"?- spytałam zawiedziona.
- Raczej tak.- skrzyżował ręce na piersi i oddał mi kartkę.
Odeszłam od niego trochę przygnębiona.
Po chwili zadzwonił dzwonek na lekcję i wróciłam do sali. Tym razem usiadłam z Alexy'm.
- Dobrze, otwórzcie książki na stronie 78..- pan Farazowski wyglądał na bardzo zmęczonego, ale mimo to dalej się uśmiechał.
Westchnęłam.
- Co jest?- spytał Alexy, wyjmując podręcznik.
Oparłam głowę o rękę i wyłożyłam się na ławce.
- Mój pomysł chyba nie wypali.- odparłam.
- Dlaczego?
- Kastiel nie chce zagrać. On zawsze robi problemy- wyrzuciłam z siebie.- Lysander nie ma nic przeciwko, ale Kastiel...! On to zawsze... Ugh.
- Nie denerwuj się...- Poprawił mi włosy i uśmiechnął się.- Złość piękności szkodzi.
- Pfff.- nadęłam policzki i się odwróciłam od Alexy'ego.
- Ej, no weź.- szturchnął mnie.
- Co?
- Nic.
Roześmiałam się.
- Jak ty to robisz?- spytałam, odwracając się do niego.
- Ale co?- zdziwił się.
- No.. zawsze poprawiasz mi humor. Nieważne, jak bardzo jestem zła, smutna czy cokolwiek..
- Ach, to.- potrząsnął głową.- Od tego są przyjaciele.
- Dziękuję...- powiedziałam po chwili ciszy.
- Hmm?- Alexy wystawił język, przepisując notatki z tablicy.
- Za to, że jesteście. No wiesz, ty, Roza i Armin. To wspaniałe, mieć tak cudownych przyjaciół i chłopaka.- powiedziałam na głos to, o czym myślałam sporo ostatnio.
- Ej, bo się wzruszę!
- To się wzruszaj!- dźgnęłam go długopisem w ramię.- Zepsułeś mi mój monolog.
- Nie chcę nic mówić, ale monolog to jakby ktoś gadał sam do siebie.
- Ooj, zamknij się!- zaśmiałam się.- Ja tylko sprawdzałam twój stan wiedzy!
- Pff, jasne.
- No tak...
Reszta lekcji upłynęła szybko, a Alexy poprawił mi humor na cały dzień. Co nie zmienia faktu, że dalej byłam trochę zawiedziona. Gdy spacerowałam po korytarzu, zaczepiła mnie Iris.
- Hej, Laura. Wydajesz się być przygnębiona, czyż nie?- uśmiechnęła się łagodnie.
- Hm? A, tak.
- Dlaczego?
- Bo... A, zresztą, teraz już mogę powiedzieć.. Miałam zamiar zorganizować koncert w szkole..
- Koncert w szkole??- przerwała mi.- Ale super! Kiedy? Ile będą kosztować bilety? Kto zagra?
- Iris, koncertu nie będzie, bo Kastiel nie chce zagrać.- odparłam sucho.
- Serio?- posmutniała.
- Taak. Jest strasznie sztywny.
- Mam pomysł!- rozpromieniła się.- Zbierzmy ludzi i razem go poprośmy, wtedy nie odmówi.
- Myślisz, że to zadziała?
- Jestem pewna!
- To możesz zacząć zbierać osoby, ja muszę jeszcze coś zrobić..- powiedziałam, i odeszłam. Poszłam w stronę szafek, musiałam z niej wyjąć książki na następną lekcję. Ostatnia była matematyka. I do rodziców!
Przeszłam korytarz główny i wyszłam na dziedziniec. Spotkałam tam Lysandra, który szybko zapisywał coś w notesie. Postanowiłam mu przerwać.
- Cześć! Co do tego koncertu...- zaśmiałam się nerwowo. Lysander przestał pisać i odwrócił się do mnie.- Kastiel nie chce wziąć w tym udziału.
- Nie powiem, że się tego nie spodziewałem.- uśmiechnął się przepraszająco.
- Ja trochę też.. ale nie możemy się poddawać! Naprawdę, damy radę. Wystarczy tylko.. że pójdziesz ze mną i z innymi go przekonać.
Lysander milczał przez chwilę. Westchnął i podniósł się z ławki.
- Dlaczego nie? Ale nie teraz.. muszę coś załatwić z dyrektorką.
- Jasne!- ucieszyłam się.- Przyjdę do ciebie, gdy będziemy iść, w porządku?
- Dzięki!
Chłopak odszedł, a ja się zorientowałam że zostawił notatnik.
- Hej, Lysander!- zawołałam za nim, trzymając w ręce notatnik i unosząc go. Chłopak właśnie wszedł do szkoły- Zostawiłeś..
W chwilę potem poczułam mocne pociągnięcie i nie miałam w ręce notatnika.
- Ha!- krzyknęła Amber, wymachując notesem.
- Oddawaj!- stanęłam nad nią. Byłam wyższa o jakieś dziesięć, może piętnaście centymetrów, więc nie było to problemem.
- Haha, chyba żartujesz..- roześmiała się i otworzyła notatnik.
- Nie czytaj tego!- próbowałam jej go odebrać, ale była szybsza i zabrała go z mojego zasięgu.
- Zobaczmy..- poprawiła swoje idealne blond włosy i otworzyła go ponownie, tym razem dalej ode mnie.- „Twoje ciało musi być przy"...
Jej oczy powiększyły się w chwilę do rozmiaru pięciozłotówek.
Wykorzystałam sytuację i znalazłam się przy niej, chcąc ponownie odebrać jej zeszyt, ale tym razem po prostu mi go rzuciła.
- Trzymaj.. zbadaj tego dziwaka pod względem psychicznym.- powiedziała, a jej oczy dalej były nieco wytrzeszczone. Wzięła swoją torebkę i ulotniła się z miejsca zdarzenia.
- Co ty wyczytalaś..- mruknęłam do siebie, zarówno zaciekawiona jak i zła, że nazwała Lysandra dziwakiem i przeczytała jego notes.
Z trzaskiem go zamknęłam. Nie chcę być wścibska.
Nagle ktoś położył mi rękę na ramieniu.
- Przeczytałaś mój notatnik?

Niech czas się zatrzyma- Słodki Flirt✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz