38.

269 34 0
                                    

- Nie ma takiej opcji- powiedział spokojnie Alexy, krzyżując ręce.
- Dlaczego?- spytałam błagalnie.- Armin chce wszystko naprawić, on to zaproponował- skłamałam.
- To dlaczego on nie przyszedł mnie zapytać?
Trafił w dziesiątkę, nie miałam pojęcia, co odpowiedzieć.
- Spójrz..- zignorowałam go i zaczęłam grzebać w torebce, wyjęłam z niej konsolę.- Armin kazał mi to wziąć, żeby nie grał.
- Laura, nie będę z wami szedł. Przecież wiesz, że chodziło mu o wyjście we dwoje.
- Alexy, gdybyśmy mieli pójść na randkę chyba byśmy nie szli do sklepu zoologicznego, nie sądzisz?- powiedziałam z naciskiem.- Proszę, chodź z nami.
- Właściwie, to czemu idziecie do zoologicznego?- zainteresował się niebieskogłosy.- Masz jakieś zwierzątko?
- Nie, przecież to Armin chciał fretkę..- powiedziałam, teraz już z wątpliwościami. Skoro Alexy nic nie wiedział, to może ich rodzice też nie?
- Co chciał?- krzyknął prawie Alexy.
- Ty nie wiesz?
- Nie dość, że ja nie wiem, to przecież mama i tata..- zaczął, i urwał.
- Wszystko w porządku?- spytałam, wpatrując się w niego. Na jego twarzy malowało się niedowierzanie.
- Ja.. muszę z nim poważnie pogadać.
I poszedł go szukać.
Usiadłam ciężko na ławce.
- Chyba to spaprałam..- szepnęłam do siebie.
Zamknęłam oczy i oparłam głowę o ścianę, która wydała mi się dziwnie chłodna.
- Wszystko okej?- spytała Rozalia, dosiadając się do mnie.- Nie widziałam cię jeszcze dzisiaj, dlatego kupiłam ci bułkę, trzymaaj.
To mówiąc podała mi słodką bułkę z truskawkami. Wzięłam ją od niej wdzięczna.
- Wyglądasz na smutną. Co jest?- spytała też.
Jezu, jak ja rzadko dziękuję przyjaciołom, że są. Taka Rozalia to ogromny skarb.
- Nic, już w porządku.- uśmiechnęłam się i ugryzłam bułkę.
- To dobrze.- odparła.- Jak myślisz, jaka będzie ta dziewczyna?
- Jaka dziewczyna?- nie skumałam.
- Ta nowa uczennica- wyjaśniła niecierpliwie.- Mam nadzieję, że będzie fajna. Nie zniosłabym drugiej Peggy albo Melanii..
- Ja też- roześmiałam się.
- Stresujesz się przed koncertem?- spytała, znowu zmieniając temat.
- Nie za bardzo. Czego miałabyś się bać? Przecież to nie ja będę grała przed tymi wszystkimi ludźmi.
- Ale ty będziesz musiała wyjść na środek i przedstawić zespół, podziękować za przybycie, podziękować dyrektorce, chłopakom za starania, mi za kostiumy..- wyliczała. Przy ostatnim roześmiała się.
- Pff, nie zagalopuj się.- mruknęłam.- Ale naprawdę będę musiała wejść na scenę?
- No raczej. Chyba, że zrobi to za ciebie dyrektorka.
- Mój Boże.. zapadnę się pod ziemię ze wstydu.- stwierdziłam.- Serio.
- Może wyjdź ze swoim chłopakiem?- uśmiechnęła się znacząco.
- Tak, i od razu przedstawię go wszystkim jako Armin MójChłopak.- zażartowałam.- Rozo, na 90% przyjdą moi rodzice. Nie chcę, żeby się dowiedzieli.
- Twoi rodzice nic nie wiedzą?- krzyknęła.
- Nie, bo by zabili Armina. Znaczy, mój ojciec..
- O Boże, przesadzasz. Gdyby go poznali..
- Nie, lepiej nie.- przerwałam jej.- Nie teraz. I pewnie nigdy.
- Daj spokój, nie masz już dziesięciu lat..- westchnęła Rozalia.- Moi rodzice znają Leo bardzo dobrze i go uwielbiają. W dodatku wspierają jego biznes.
- Przykro mi, ale mój chłopak nie ma własnego butiku. Ani nie zarabia na swoje utrzymanie.
- Przestań, na pewno ma ambicje..
- ...Na ambicjach się kończy.- stwierdziłam sucho. Po chwili się rozchmurzyłam.- Właściwie, to Armin zaczął dziś odwyk od gier. Zmusiłam go.
- Najwyższy czas.- stwierdziła Rozalia.
- Też tak sądzę. I.. Dzisiaj idę z nim do sklepu zoologicznego.- dodałam.
- Serio? Bardziej romantycznego miejsca nie było?- skrzywiła się.
- Rozo, nie idziemy przecież na randkę.. spytał mnie tylko, czy będę mu towarzyszyć.
- Oj tam, oj tam..- uśmiechnęła się do mnie.- Przecież wiesz, o co chodzi.
- Nie, nie wiem. Gdyby chciał gdzieś ze mną wyjść to pewnie nie byłby to zoolog.- upierałam się.
- Skoro tak mówisz..
Na kolejnych lekcjach okropnie się wynudziłam. Dłużyły się i były w zasadzie o niczym. Chciałam, żeby się skończyły, bo chcialam już pójść z Arminem i Alexy'm do zoologicznego. Byłam też w sumie ciekawa, jak potoczy się sprawa Armina na temat tej fretki. Naprawdę nic o niej nie powiedział rodzicom i bratu?
Odrzuciłam te myśli i poszłam do szafki po jeansową katanę. Narzuciłam ją na siebie i poszłam znaleźć chłopaków, którzy stali przy piwnicy trochę skłóceni.
- Coś się stało?- spytałam, podchodząc bliżej.
- Oh, nic takiego.- uśmiechnął się Alexy.- Armin jedynie myśli, że doskonałym pomysłem będzie ukrywanie fretki przed rodzicami.
- Poważnie?- spojrzałam na niego lekko załamana.
- Jestem w stu procentach pewny, że chcę kupić tę fretkę. Dajcie spokój! Idziecie, czy nie?
Arminowi niezwykle rzadko zdarza się wpaść w złość, ale czułam, że jest o krok.
- Pójdę z tobą.
- Ech, ja też..- dodał Alexy.- Ale tylko po to, żeby cię pilnować. Beze mnie pewnie byś kupił jeszcze dwa króliki i kota.
- Możemy iść?- spytałam w końcu.
Alexy mruknął coś w odpowiedzi, a Armin pokiwał głową i ruszyliśmy.

Niech czas się zatrzyma- Słodki Flirt✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz