16.

526 53 9
                                    

- A-Armin?- podniosłam wzrok na uśmiechającego się niezręcznie bruneta.
- Alexy mnie wystawił, usiadł z Violettą- zaczął się tłumaczyć.- Jeśli ci to nie będzie przeszkadzać, to..
- Nie ma sprawy, siadaj.- uśmiechnęłam się.
- Dzięki- odetchnął i usiadł.
Siedzieliśmy w trochę niezręcznej ciszy, słuchając nauczyciela.
Przypatrywałam się klasie. Violetta wyglądała na odprężoną i nawet lekko się uśmiechała, Kastiek rzucał kulkami papieru w Nataniela, a Iris rozmawiała o czymś żywo z Rozalią. Melania patrzyła ciągle na Nataniela, a Kim wyglądała..
No, właśnie. Kim wyglądała na trochę przygnębioną, zupełnie nie pasowała do roześmianej klasy.
- P-panie Kastielu, proszę się opanować!- skarcił go pan Farazowski. Nikt go nie słyszał, albo nie chciał słyszeć. Jedynie Melania i Nataniel zamilkli, i utwklili spojrzenia w tablicy.
Odwróciłam się do Armina. Cwaniak grał na konsoli pod ławką!
- Ej, Armin!- powiedziałam nieco głośniej, na co podskoczył.
- Boże, nie strasz!- szturchnął mnie po przyjacielsku.
- W co grasz?
- W pokemony- odpowiedział i powrócił do gry.
- Daj zagraaaaaać- jęknęłam.
- Nie- jego mina wyrażała „XD".
- Czemu?
- Bo nie.- odpowiedział.
- No, nie bądź taki- westchnęłam cicho.
- No dobra, masz- mrugnął i dał mi konsolę.
- Jak w to się gra?- spytałam.
Do końca lekcji grałam z nim na przemian na konsoli. Musiał mi dużo wyjaśniać, bo gram w trochę inne gry, niż on.
- Już rozumiesz?- spytał, po pokazaniu mi serii skomplikowanych sekwencji do jakiejś gry o walkach.
- Eech.. nie?
- Ach, wy, dziewczyny..- westchnął i roześmiał się.
Pokazał mi jeszcze raz, tylko wolniej.
- Już?- upewnił się.
- Już- przytaknęłam i powtórzyłam jego ruchy. Przybił mi piątkę.
- To teraz czas na bosa.
(...)
Wychodząc z klasy na przerwę przypomniało mi się, że nie spytałam Amrina o urodziny. A teraz jest koniec lekcji! Kurczę. Muszę tylko..
- Ała, Laura!- wrzasnęła na mnie Rozalia i zdzieliła mnie po przyjacielsku torebką.- Co ty wyprawiasz?
- Ał.. ja..
Nagle zobaczyłam Armina wśród uczniów, więc szybko przedarłam się w jego stronę.
- A-Armin..- wysapałam.- Ja..
- Oddychaj- przypomniał mi ze śmiechem.
- Ja.. chciałam cię spytać, dlaczego nie chcesz przyjść na moje urodziny?
- Ech, bo..
- O co chodzi, Armin?- spytałam- Przecież chyba dobrze się dogadujemy. Poza tym, sprawiłoby mi to przyjemność, a ty byś dobrze się bawił.
- Wiesz, takie imprezy.. to raczej nie dla mnie.
- Ale.. będziesz wśród przyjaciół, kolegów, koleżanek.. poza tym, nie będzie to jakaś ogromna impreza.
Armin westchnął.
- No dobrze, przyjdę.. ale tylko dlatego, że masz urodziny.
- A idziesz teraz z nami na shopping?- spytałam. Widząc jego minę, dodałam- Proszę!
- Ej, nie przeginaj!- i roześmialiśmy się.
(...)
Rozalia i Alexy czekali na mnie pod szkołą.
- No, dłużej się nie dało?- powitała mnie niezadowolona Rozalia.
- Wiecie co?- zignorowałam ją- Armin jednak przyjdzie na moje urodziny!
- Haha, widać, że bardzo się cieszysz.- zauważyła przyjaciółka.
Miałam ochotę wykrzyczeć jej, że Armin mi się podoba, ale się powstrzymałam. Alexy spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Mówiłem, że się zgodzi!
- Mm, czyli coś przede mną ukrywacie?- Rozalia spojrzała na nas z charakterystycznym wyrazem twarzy.
- Nie, już ci mówiłem, Rozo.. wolę..
- Tak, tak, wolisz chłopców- dokończyła Rozalia i uśmiechnęła się.- Dlaczego to najmilsi chłopcy zawsze są.. hm, niedostępni?
Alexy roześmiał się.
Poszliśmy do butiku Leo. Przechodząc koło parku zadzwonił mi telefon.
- Cześć!- przywitałam się.
- Hej, mała.. dzwonię, bo muszę ci powiedzieć, że nie przyjdę na twoje urodziny.
- Dlaczego?
- Strasznie jesteś ciekawska, wiesz?- usłyszałam śmiech w słuchawce.- Po prostu nie mogę i tyle.
- Och, no.. dobrze.
Rozłączyłam się trochę przygnębiona.
- Co jest?- spytał Alexy.
- Kim.. nie przyjdzie na urodziny- powiedziałam.
Rozalia objęła mnie ramieniem.
- Przypomniałaś, po co tu jesteśmy!
I wepchnęła nas do butiku Leo. Przywitaliśmy się z brunetem.
- Szukacie czegoś konretnego?- spytał.
- Aa, Laurze jakiś odlotowy strój na urodziny. W podziękowaniu za.. hm, wiesz..- Rozalia westchnęła, i zaczęła przeglądać półki.- Gdzieś mieliśmy tę piękną sukienkę..
- A-ale Rozalio.. nie musisz..- przypomniałam po raz setny, czując się niezręcznie.
- Eee, przesadzasz.- powiedział Alexy, przeszukując wieszaki z ciuchami. Znalazł koszulkę, która mu odpowiadała, i zajął się szukaniem rozmiaru.- Ja tam ufam gustom Rozalii... O, mam!
Poszedł do przebieralni.
- Słyszałaś? Jestem pewna, że będziesz zadowolona..
Rozalia wybrała naprawdę piękną sukienkę. Była czerwona, miała wycięte plecy, ładny dekolt. Była prześliczna, ale.. nie mogę jej przyjąć!
Ale długie nalegania Rozalii nie dały żadnego skutku.
- Leo, zapakuj to, proszę- powiedziała Rozalia do bruneta.
- Nie ma sprawy.
- Hm.. czego jeszcze potrzebujesz..?- zastanawiała się na głos Rozalia.
- Niczego!- odrzekłam szybko.- Rozalio.. jesteś naprawdę urocza, ale.. sukienka naprawdę wystarczy.
- No.. ale..
- Ja wiem, że jestem ofiarą w kwestii mody, a ty masz naprawdę świetny gust..
- No, nie zaprzeczę- powiedziała i roześmiałyśmy się.- No, dobrze.. to resztę kupimy innym razem.. Pojutrze zrobię ci przegląd ubrań.
Z przebieralni wyszedł Alexy. Podszedł do kasy i zapłacił.
- Ej, Leo? A ta koszulka nie miała kosztować 20$? Zapłaciłem przecież 10.- powiedział.
- Dla przyjaciół są zniżki- wyręczyła sprzedawcę Rozalia. Wzięła torebkę z sukienką dla mnie.
- Pa, Leo!- pocałowała go w policzek.
Pożegnaliśmy się z Leo i wyszliśmy.
- To gdzie teraz?- spytał uśmiechnięty Alexy.
- Jak to gdzie?- zdziwiłam się- Przecież mieliśmy iść tylko do buti..
- Na lody!- krzyknęła Rozalia i wepchnęła nas do kafejki.
Nie miałam ochoty na lody, więc zamówiłam lemoniadę.
- Ja poproszę capuccino- odezwał się Alexy do kelnera.
Rozalia przewróciła oczami.
- Pff, nie znacie się..- powiedziała, po czym zwróciła się do kelnera.- Poproszę deser lodowy z podwójną porcją czekolady i bitej śmietany. I posypki.
Starałam się nie roześmiać.
- Ale Rozalio.. wiesz, że jest jesień? Nie przeziębisz się?
- Haha, może wtedy nie pójdę do szkoły.
Alexy przysłuchiwał się rozmowie w milczeniu.
- Co jest?- spytałam go. Wydawał się.. sama nie wiem, trochę za cichy?
- Wydaje mi się, że trochę za krótko byliśmy w butiku. Nie zdążyłem przymierzyć innych rzeczy!
Westchnęłam.
- Ach ten Alexy..- roześmiała się Roza.
Kelner przyniósł nasze zamówienia. Deser lodowy Rozalii był ogromny.
- Małe pytanko- zwróciłam się do niej- Jak ty to wszystko zjesz?!
Zdziwiona spojrzała na mnie.
- Jak to: jak? Normalnie.
Plotkowaliśmy jeszcze trochę, aż w końcu zeszliśmy na nieunikniony temat. W sumie, to zaczął go Alexy.
- Lauraa?
- No?- spojrzałam na niebieskowłosego dopijając lemoniadę.
- Powiedziałabyś mi, gdybyś miała chłopaka?- spytał.
Zrobiłam się lekko czerwona. Rozalia spojrzała na mnie przenikliwie.
- Ach, Laura..- pokręciła głową z niesmakiem.- Z ciebie można czytać jak z otwartej księgi..
- Co?- zdziwiłam się.
- No, widać to od razu- westchnęła Roza.- Widać, że jest ktoś, kto ci się podoba.
- Nie-nieprawda!
- Armin- powiedziała beznamiętnie.
Zamarłam. Alexy zakrztusił się kawą.
- Co?!- wychrypialiśmy w tym samym momencie.
Roza wzruszyła tylko ramionami.
- Serio? Jesteście do bani..- westchnęła.
- A-ale.. skąd wiesz?!
- Takie rzeczy się widzi z daleka..
- Serio? Mój brat?- żachnął się Alexy.
Zaczerwieniłam się jeszcze bardziej i opadłam głębiej w fotel. Skończyłam już lenoniadę, więc nie miałam czym zakryć wstydu.
- Laura, uspokój się..- roześmiała się Rozalia. Popatrzyłam na nią trochę zła.
- Serio to aż t-tak widać?
- Dla tych, co cię dobrze znają.. to tak- przyznałam przyjaciółka. Odwróciła się do chłopaka- A ty, jeśli powiesz o tym swojemu bratu..
- Spokojnie, umiem dochować tajemnicy.- uspokoił nas.
Rozalia skończyła jeść swoje lody i po zapłaceniu wyszliśmy z kafejki.

Niech czas się zatrzyma- Słodki Flirt✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz