41.

316 29 4
                                    

Po lekcjach zebraliśmy się pod szkołą. Pożegnałam jeszcze Armina i spytałam kolejny raz, czy na pewno nie chce iść z nami, ale kolejny raz odmówił.
- Muszę załatwić sprawę z Rocketem.- mówił.
„Rocket". Tak nazwał swoją fretkę.
- Pisz, jakby coś..- wyszeptałam do niego, gdy go przytuliłam.
- Możemy już iść?- spytała wesoło Rozalia.
- Laura, nie opóźniaj pochodu!- dodał Alexy, po czym zaśmialiśmy się i ruszyliśmy.
- Chodźmy najpierw do butiku Leo.- zaproponowałam.- Muszę znaleźć sukienkę na koncert, a jeśli nie znajdę u Leo to pojedziemy do galerii.
Przyjaciele się zgodzili i poszliśmy na piechotę do butiku.
Jak zwykle uśmiechnięty Leo powitał nas serdecznie. Roza natychmiast przysiadła się do niego i zaczęła rozmawiać, jak to miała w zwyczaju. Są taką uroczą parą!
W ogóle, kto by pomyślał, taka rozgadana Rozalia i małomówny i skryty Leo. Przeciwieństwa się przyciągają.
Podświadomie zaczęłam rozmyślać, czy ja i Armin tak do siebie pasujemy. Oboje jesteśmy trochę roztrzepani..
Właśnie, miałam przecież szukać sobie sukienki, a nie rozmyślać nad błahostkami..
- Leo- zwróciłam się do chłopaka.- szukam sukienki na koncert przyjaciół. Doradziłbyś mi coś?
- Musi być ekstra wyróżniająca się, bo Laura będzie przemawiać.- wcisnęła Roza.
- Myślę, że mam coś, co może cię zainteresować.- uśmiechnął się.
Poprowadził nas między regały z pięknymi ubraniami, na które, niestety, mój portfel nie pozwalał. Wyciągnął cudowną błękitną suknię z falowanym brzegiem i dość dużym dekoltem. Zbyt dużym, jak na mój gust.
- Co o niej sądzisz?
- Jest piękna, ale..- zastanawiałam się, jakby to ująć- Nie pasuje mi krój. Masz coś innego?
- Pewnie.- przytaknął i dalej poszedł kopać między ubraniami.- Wiesz, ostatnio przyszła do nas taka nowość. Od bardzo znanego projektanta. Gdzieś tu leżała..
Rozalia załapała o co chodzi swojemu ukochanemu. Ożywiła się nagle.
- Chodzi ci o tę piękną brzoskwiniową?- spytała.- Nikt się na nią nie rzucił?
- Sprzedałem prawie wszystkie. Zostały trzy, o ile dobrze pamiętam.
Roza uśmiechnęła się.
- Laura, ta sukienka jest naprawdę.. wyjątkowa. Tak jak i okazja. I nosicielka.- zaśmiała się.
Alexy przyszedł do nas i z zainteresowaniem czekał na rozwój wydarzeń.
Gdy Leo wyciągnął sukienkę, wszystkim zaparło dech w piersiach.
Prawdę mówiąc, to była najpiękniejsza sukienka, jaką widziałam w życiu.
Była jasnobrzoskwiniowa, u dołu przechodził w trochę ciemniejszy. Przyozdobiona była w malutkie kryształki w niektórych miejscach, przez co sprawiała wrażenie, że świeci. Z tylu miała wycięte plecy, a dekolt był idealnego dla mnie rozmiaru.
Po chwili zdałam sobie sprawę, że głupio milczę i patrzę na ubranie.
- W..wow.- zdołałam z siebie wykrztusić.
- Tylko „wow"?- zdziwił się Alexy.- Przecież jest.. idealna! Już cię w niej widzę! Idź przymierzyć.
- To naprawdę najładniejsza sukienka, jaką w życiu widziałam.- odezwałam się w końcu.
- Wiedziałam, że ci się spodoba!- uśmiechnęła się szeroko Roza.- A teraz sio, idź ją przymierzyć.
Wzięłam sukienkę w swoim rozmiarze i ruszyłam do przymierzalni.
Gdy ją ubrałam, oniemiałam. Naprawdę. Stałam przed lustrem dwie minuty z rozdziawioną buzią i przyglądałam się jej.
Leżała na mnie idealnie, nieskromnie też powiem, że wyglądałam szałowo.
Chwiejnym krokiem wyszłam do przyjaciół.
Ich reakcja była podobna do mojej.
- Wow..- wydusił wreszcie Alexy.- Wyglądasz cudownie.
- O- Mój- Boże!- krzyknęła Rozalia.- Wyglądasz idealnie! Pasuje ci jak ulał! Nawet ja nie wyglądałam w tym tak ładnie!
- To prawda, do twarzy ci w niej.- odezwał się nawet Leo.
Poszłam się przebrać i zapłacić za sukienkę.
- Ile mnie to będzie kosztować?- spytałam, przegryzając wargę.
- To sukienka z nowej kolekcji, normalnie kosztuje 525$..- zaczął Leo.- Ale jak zwykle, masz zniżkę. Dla ciebie będzie to 450$.
Podziękowałam i zapłaciłam. Alexy także kupił sobie bluzkę. Wyglądał w niej conajmniej elegancko.
Swoją drogą, uwielbiam gust Alexy'ego. Ubiera się naprawdę super, bardzo podoba mi się jego styl. Szkoda, że nie może przekonać do niego Armina..
- Tak właściwie, jest piątek.- odkrywczo zauważyła Roza, kiedy wyszliśmy z butiku.- Macie trochę więcej czasu? Bo ja to bym poszła jeszcze do galerii.
- W sumie, okej.- wzruszyłam ramionami. Nagle zatrzymałam się.- Uhh, chociaż nie!
Strzeliłam sobie otwartą dłonią w czoło, i przejechałam po twarzy.
- Przecież jestem uziemiona! Nie mogłam nawet pójść do butiku Leo..!- zaśmiałam się nerwowo.- Muszę wracać do domu.
- W.. porządku.- powiedział Alexy.
- Przepraszam..!- zrobiło mi się przykro, choć chyba nie powinno.- Wiem, że obiecywałam, że pójdziemy..
- Nie szkodzi.- położył mi rękę na ramieniu.- Mogę pójść z Rozalią, i gwarantuję, że humor mi się poprawił.
Uśmiechnęłam się lekko. Wspaniale jest mieć tak dobrych przyjaciół.
- To na razie! Do poniedziałku!
- Chciałaś powiedzieć chyba, do koncertu?- poprawiła mnie Rozalia.
- Koncert jest po lekcjach, Rozo..- zaśmiałam się.- Do zobaczenia!
Skinęli na mnie, po czym odeszli w swoją stronę.
Wróciłam do domu i zwaliłam późniejsze przyjście na spóźnienie się autobusu. Rodzice uwierzyli. Na razie nie miałam w planach pokazywać im sukienki.
Zjadłam z nimi kolację, a potem szybko zamknęłam się w pokoju i zadzwoniłam do Armina na skype.
Cały wieczór przegadaliśmy o Rockecie, jego fretce. Jego rodzice w końcu zgodzili się na tego zwierzaka, choć z ociąganiem. Pozwolili mu go zatrzymać, tylko że on jest za niego odpowiedzialny w 100%.
Rozmawialiśmy też o koncercie.
- Strasznie się boję- mówiłam mu.- Muszę przygotować coś w rodzaju „przemówienia".
- Och, współczuję..- mruknął.- Nie zapomnij tylko dodać podziękowań dla dyrektorki, że tak bardzo pomogła w przygotowaniu do koncertu.
Zaśmiałam się.
- No, a ta jej hojność.. i zainteresowanie sprawą..- dodałam.
W końcu, kilka godzin po północy rozłączyłam się i zmęczona zasnęłam.
***
OHHH SHIT
Rozdział planowałam wrzucić dopiero w weekend, ale zaczęłam sobie grać w syf, i czy ktoś mi może wyjaśnić CO JEST Z VIOLETTĄ OMGGGGG fuj.
Koniec. Dziekuje. Have fun.

Niech czas się zatrzyma- Słodki Flirt✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz