22.

516 52 5
                                    

Obudziło mnie oślepiające słońce. Jęknęłam, obróciłam się i usiadłam na łóżku. Rozalia spała na materacu, więc postanowiłam jej nie budzić.
Po cichu wzięłam swoje ciuchy i poszłam pod prysznic.
Pod ciepłym strumieniem wody myślałam, co wczoraj zrobiłam. Przecież... Armin.. obiekt moich westchnień, czuje do mnie to samo, co ja do niego! To wspaniale, ale coś jednak wywołuje u mnie lekki niepokój.. Nie chcę, by ktokolwiek inny się dowiedział. Strasznie się tego boję. Co by powiedzieli inni? Pewnie większość życzyłaby nam szczęścia, ale.. Peggy złośliwie wspomniałaby o nas w swojej nudnej gazetce. Albo wszystkim to rozpowiedziala.
Amber pewnie by mnie zadźgała. Znaczy, mówiła o Arminie jako „nierozgarnięty geek", ale nie uwierzę, że przyjęłaby na klatę wiadomość o naszym związku. Kastiel też by się z nas nabijał..
Wyszłam z pod prysznica i owinęłam się ręcznikiem.
Ubrałam się szybko, i zobaczyłam, że Rozalia też już nie śpi.
- Jesteś głodna?- spytałam.
- Jeszcze nie. Wiesz, umyję się i zrobimy śniadanie, w porządku?
- Jasne.- uśmiechnęłam się i wróciłam do pokoju. Przesiedziałem chwilę na Facebooku, chwilę na Instagramie, ale nie było tam nic ciekawego.
Aż do momentu, gdy mój telefon zawibrował.
To wiadomość. Od Armina.

Cześć! Wstałaś już? Chciałem cię przeprosić, że wczoraj nie zostałem jeszcze trochę i nie pomogłem ci sprzątać.. jeśli chcesz, mogę wpaść dzisiaj ci pomóc.

Szybko wystukałam odpowiedź.

Hej, nie musiałeś przecież mi pomagać, to miłe! Poza tym, bałagan nie jest aż tak duży, nie musisz mi pomagać. Ale nie będę narzekać, jak przyjdziesz, haha.

Jego odpowiedź była krótka.

Domyślam się, pff. Będę chwilę po jedenastej.

Odłożyłam telefon na łóżko i chwilę pomyślałam.
Przecież nie będę kazała mu sprzątać!
Nagle wpadłam na świetny pomysł.
Wzięłam telefon do rąk ponownie i napisałam do niego.

Może zorganizujemy piknik? Co o tym myślisz?

Odpowiedź przyszła w niecałą minutę później.

Ja.. ech, nie za bardzo lubię przebywanie na zewnątrz. Świeże powietrze mnie dusi.

Zaśmiałam się. Mimo tego, że miałam nadzieję na ten piknik, styl pisania Armina dalej mnie śmieszył. Kurczę, szkoda. Jednak przyszedł jeszcze jeden SMS od niego.

Ale jeśli ci zależy, mogę z tobą pójść. Tylko żebyśmy nie siedzieli na dworze dłużej niż 2 godziny. Mówię poważnie Laura, zejdę na twoich oczach!

Teraz już naprawdę wybuchłam śmiechem. Odpisałam mu szybko.

Dobrze, głuptasie. Będziemy siedzieć godzinę, a potem pójdziemy grać w simsy. Pasuje?

Na odpowiedź ponownie nie czekałam zbyt długo.

Tylko pamiętaj, w czwórkę! Obczaj to, kupiłem ostatnio dodatek: zwierzęta! Możemy go wypróbować.

Co za głupek.. ale dzięki temu głupkowi uśmiech gości na mojej twarzy.

Dobra. Papa! Muszę zmykać!

Napisałam, bo Rozalia wyszła już spod prysznica.
- Co robisz? Oprócz pisania z Arminkiem, mam na myśli.- uśmiechnęła się chytrze.
- S-skąd wiesz?- zarumieniłam się i schowałam telefon do kieszeni.
- Achh, przecież to po tobie widać..- zaśmiała się.
- Pff.
Zrobiłyśmy śniadanie i zjadłyśmy je.
- Umówiłam się z Leo za godzinę.- powiedziała, gdy już skończyła kanapkę.- Idziemy na randkę, nie wiem gdzie, to niespodzianka.
Uśmiechnęłam się.
- W co się ubierasz?
- Spójrz..- wyjęła z torby prześliczną sukienkę.- Dostałam ją od niego na naszą rocznicę związku.
- Piękna jest!- zawołałam.
- Taak, uwielbiam ją. A makijaż..?- myślała głośno.- Zastanawiałam się nad kreskami i delikatnymi cieniami, a usta nudziaki. Co o tym myślisz?
- Myślę, że będzie super.- powiedziałam zgodnie z prawdą.- Skoro o tym mowa.. pomóż mi, Rozo.. Umówiłam się z Arminem na piknik. Nie muszę wyglądać jakbym szła na imprezę, ale żeby było ładnie..
- Hm... pokaż mi swoją szafę!
Razem z Rozalią wybierałyśmy mi strój na spotkanie. Potem umalowałyśmy się i z dumą stwierdziłyśmy, że wyglądamy cudownie.
Rozalia wyszła pierwsza, a ja zostałam jeszcze chwilę w domu.
Na szybko zrobiłam sałatkę, którą zapakowałam do plecaka. Spakowała jeszcze koc, papierowe talerzyki i sztućce, okulary przeciwsłoneczne, czapkę i ciastka. Zarzuciłam go na plecy. Telefon schowałam do kieszeni, i wyszłam z domu.
Po drodze postanowiłam wejść jeszcze na bazar i kupić żelki. Nie mam pojęcia, co lubi Armin.
Poszłam do parku, tak, jak się umówiliśmy i stwierdziłam, że Armina jeszcze nie ma. Rozłożyłam koc tak, żeby jego połowa była na słońcu, a druga w cieniu.
Rozpakowałam jedzenie z plecaka i rozłożyłam je na kocu.
Armin właśnie przyszedł, pocałował mnie i usiadł obok.
- Sorki za spóźnienie.. Musiałem pójść do sklepu po coś do żarcia. W dodatku musiałem minąć Alexy'ego i wyjaśniać mu, gdzie idę..
- Zawsze cię tak przepytuje?- spytałam rozbawiona.
- Zazwyczaj..- westchnął Armin i uśmiechnął się.- Czasem jest gorszy niż nadopiekuńczy rodzic..
- Domyślam się..
- Pięknie wyglądasz..- powiedział, na co się zarumieniłam. Dodał szybko- Jak zawsze.
- D-dziękuję..
Otworzyłam sałatkę.
- Chcesz trochę?- spytałam.
- Sama robiłaś?
- Taak, przed wyjściem.
- To poproszę.- uśmiechnął się i podał mi talerzyk.
- Ostrzegam, że nie mam talentu kulinarnego..- podałam mu trochę sałatki.
Sama też sobie nałożyłam. Wzięłam trochę do ust.
- Hm.. nie jest taka zła.- stwierdziłam.
- Nie jest.- potwierdził.- Ale wybacz mi, wolę słodycze. Nie jestem typem, który odżywia się zdrowo.
- Haha, też wolę słodkie.
Dokończyliśmy sałatkę rozmawiając, potem wzięliśmy się za ciastka.
- Co chcesz robić po liceum?- spytał mnie zajadając się ciastkami.
- Chyba pójdę na medycynę..- zastanawiałam się.- Najbardziej mnie kręci bycie lekarzem. A jeśli mi nie wyjdzie, to.. sama nie wiem.
Armin wytrzeszczył oczy.
- Na medycynę?- spytał zdziwiony.
- No tak, czemu nie?
- Bo to strasznie ciężkie. I dużo nauki.. Nie jestem z tych, co lubią się dużo uczyć.
- Ja też nie, ale biologia mnie interesuje.. A ty, kim chciałbyś być?
- Zostanę informatykiem.- powiedział z przekonaniem.
- Serio? To się wzięło z twojego zamiłowania do gier?
- Niee- zaśmiał się.- Jeszcze ci nie mówiłem, ale sprawdzam się też jako haker.
- Naprawdę?- zdziwiłam się.
- No. Dzisiejsze strony są strasznie słabo chronione..
Zaczął mi tłumaczyć różne rzeczy związane z jego „hobby", a ja nie rozumiałam zbyt wiele.
Zanim się obejrzeliśmy minęła godzina, a nawet półtora.
- Hm.. czas się zbierać. Zaraz się uduszę.- powiedział Armin, wstając i pomagając mi wstać.
- No..- zaczęłam zbierać swoje rzeczy do plecaka.
- Masz może TS'a?
- Taak, mam. A co?
- No, mieliśmy pograć w Simsy.- przypomniał mi roześmiany.
- Ach, tak.. Nie wygodniej będzie przez Skype'a?- spytałam.- Albo jakbyś przyniósł swój laptop do mnie, albo coś..
- Nie wiem, czy Alexy mnie nie zabije, że tak często wychodzę. Poza tym... czy twoi rodzice mnie nie zabiją?
Westchnęłam.
- Moi rodzice... tymczasowo nie mieszkają ze mną. Mam na myśli.. mieszkają, ale musieli pilnie wyjechać. Wrócą pewnie za jakiś tydzień, może dwa..
- Woah..! Ale ci fajnie!- wyszczerzył się w uśmiechu.
- No.. pewnie tak.
- To.. co z tymi simsami?- spytał i roześmiał się.
- Okej. To... Skype dzisiaj o 18?
- Pasuje.
Złapał moją dłoń.
- Odprowadzę cię.- zaproponował.
- Super, dzięki.
Szliśmy za ręce w stronę wyjścia z parku.
- Laura?- usłyszałam znajomy głos.
- I-IRIS?- podskoczyłam. W ułamku sekundy puściłam rękę Armina i obróciłam się w stronę uśmiechniętej rudowłosej, która chyba tego nie zauważyła. Obok niej stał mały chłopczyk, na oko dziesięć lat.
- Oh, Armin! Cześć!- przywitała się.- Co tutaj robicie?
- Iris, wydaje mi się, że oni chcą zostać sami.- zauważył chłopczyk.
- Co ty opowiadasz, Thomas!- zaśmiała się Iris. Zwróciła się do nas.- To mój brat, Thomas. Szliśmy właśnie na zajęcia z gitary.
- Grasz na gitarze?- spytałam go.
- Tak.
- Ma naprawdę wielki talent! Gra niecałe 2 miesiące, a już umie kilka trudnych piosenek.- mówiła Iris.
- Przesadzasz..- jej brat się zarumienił.
- Iris, bo widzisz.. bardzo się spieszę.- powiedziałam.- Idę właśnie do lekarza.
- Ojej.. mam nadzieję, że to nic poważnego! Na razie, Laura. Pa, Armin.
Pożegnaliśmy się i skierowaliśmy się w stronę mojego domu.
- Lekarz, co..?- uśmiechnął się chytrze.
- Nie denerwuj mnie.- wzięłam oddech i też się uśmiechnęłam.- Lubię Iris, ale gdy zaczyna gadać... powiedzmy, że nie jestem w stanie jej słuchać.
Zaśmiał się.
Objął mnie w talii i wprowadził w blokowisko.
Zatrzymał się przed wejściem do mojej bramy i przytulił do siebie. Pachniał pięknie, miał cudowne perfumy. Pocałował mnie czule i wyszeptał: pamiętaj, 18. Nie toleruję spóźnienia.
- Pff, to raczej ty zapomnisz! Ja jestem punktualna.
- Taaa, na pewno.- zaśmiał się ponownie.- Do osiemnastej.
- Paa.
Wypuścił mnie z uścisku i weszłam do klatki. Było mi lekko i ciepło na sercu.

Niech czas się zatrzyma- Słodki Flirt✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz