13

31 4 0
                                    

Nareszcie możemy zacząć tą integrację, czekałam wystarczająco długo, jestem pewna, że nie wyrobimy się w 10 minut i minie nam następna lekcja, czyli... Angielski... Szkoda, bardzo szkoda.

Ustawiliśmy się w kolejce i kolejno siadaliśmy na krześle na przeciwko osób z 2 i 3 klas, mieliśmy wymienić parę słów i takie tam.

-Cześć, jestem Jack... Hej, ciebie już znam!-powiedział na mój widok.

-Zuzia.-odpowiedziałam.

Jackson miał brązowe włosy i oczy. Był ubrany w coś na styl worka, znaczy się, w luźny szary T-shirt, rzecz jasna... Do tego miał dresy, dzięki niebiosom, że bez 3 pasków, bo bym chyba padła na miejscu. Dobrze, że chociaż go znam, bo gdybym zobaczyła go na ulicy zaczęłabym spieprzać ile sił w moich krótkich nogach.

-I jak szkoła?-zapytał opierając łokcie na kolanach.

-Chyba dobrze, nie wiem, dziś jest dopiero wtorek.-odparłam.

-Miałaś już Informatykę?-krzyknął mi w twarz, po czym dodał.-Hyży to mój Bóg.

-Serio? Aż tak go lubisz?-powiedziałam.

-Poczekaj, aż go spotkasz.-oznajmił uśmiechnięty.

-Koniec czasu, przechodzicie dalej.-usłyszałam.

-No to do później.-uśmiechnęłam się, po czym przeszłam do kolejnej osoby.

Kolejny Koreańczyk, którego, oczywiście jakby inaczej, znam z MV i nie tylko, Taehyung Kim, wieczny nie ogar, ale trzeba przyznać, był ładny, błękitne soczewki, idealnie ułożone czekoladowe włosy. I nawet ubrany dobrze. Cały w Gucci, od białego, wełnianego golfa, po zegarek na ręce, tylko minę mógłby zmienić, bo nie zachęca pustym wyrazem twarzy.

-V.-powiedział.

-Zuzke.-odparłam.

-To... Słyszałem już, że lubisz kpop, ale... Lubisz anime?-zapytał bez zmiany tonu i bez wyrażania jakichkolwiek emocji.

-Mam 60 mang w domu, po nocach oglądam tasiemce, więc nie. Nie lubię, kocham.-odpowiedziałam.

-O mój boże! Mam przyjaciółkę!-krzyknął i objął mnie z całych sił.

-P...ść... D...e... Si... Po...mo...cy...-wydusiłam na bezdechu.

-Och... Przepraszam, nie chciałem, nic ci nie jest?-zapytał cały czas podekscytowany.

-Nie, poza złamanymi żebrami nic mi nie jest.-odparłam, nadal próbowałam złapać oddech.

-Opatrzyć cię?-zaproponował, całkowicie nieświadomy tego, co powiedział, biedny, pewnie myśli, że żebro to kość w ręce, rzeczywistość bywa brutalna, szczególnie dla tych sprytnych inaczej.

-Nie dzięki.-powiedziałam powstrzymując się od śmiechu.

-Koniec.-ponownie usłyszałam krzyk Chrobrego.

Podniosłam się i przeszłam do kolejnej osoby, cóż za zaskoczenie, tym razem była to przedstawicielka płci pięknej. Tylko, że nie określiłabym jej tak... Stanowczo za mocny makijaż, zepsute ombre od linijki i dekolt do kolan.

-Zuzia jestem.-powiedziałam serdecznie, ponieważ ona siedziała wpatrzona w swoje tipsy.

-I chuj mnie to, kurwa. Irenka jestem, kurwa.-odparła, ten cały jad i zła wymowa słów, ała, to boli. Wszystko, tylko nie to. Serio.

-To... Co lubisz? Ulubiony artysta? Przedmiot?-zapytałam trochę speszona.

-Wóda.-prychnęła.

Szkoła braku życia | GOT7 i BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz