62

16 2 0
                                    

-Dobra teraz idźcie się przygotować, za godzinę dam wam sygnał. - powiedział już zwyczajnie znudzony życiem Osama.

Bawimy się w podchody, jak słodko<3.

Szkoda trochę, że nikt nie rozdzielił po równo sił. No bo ja się pytam...jak my do cholery mamy wygrać z przeciwną drużyną??!! Oni mają przecież ze sobą Kookiego i Jacksona!!! Kocham Jina, ale zdaję sobie sprawę, że nie ma szans z tą dwójką.

-Dobra, to jaki jest nowy plan?-zapytał wyraźnie podekscytowany Jin.

-Nowy plan jest starym planem.-odpowiedziała Irenka.-Słuchajcie się mnie, to może jakoś przeżyjecie!!

-Słyszeliście coś? Wydaje mi się, że jakaś mucha tu brzęczy.-powiedział sarkastycznie Paweł.

-Haha, bardzo śmieszne.Wiecie co, radźcie sobie sami i tak was zniszczę!!!- krzyknęła odchodząc.

Coś czuję, że zaraz będzie trzeba za n ią pobiec, bo sobie jeszcze krzywdę zrobi.

-Czy ona zdaje sobie sprawę, że to zabawa grupowa?Jak nas zniszczy, to przecież sama przegra, co nie?

-Nie staraj się wytłumaczyć idiotce czegoś, czego i tak nie zrozumie.-odpowiedział Pawłowi Jin

-Ejjj... Ludki nie chcę was martwić, ale coś nam ekipa zmalała!- powiedziałam rozglądając się dookoła.

Widocznie wszyscy tutaj znają inną definicję gry zespołowej. Zniknęły prawie wszystkie osoby, które mogłyby się w jakikolwiek sposób przydać. Nie było Zuzi, Bambama, Yugyeoma,itd. Zaczynam powoli wątpić w inteligencję pierwszaków.

-No, myślę, że teraz jest idealna pora, żeby ogłosić, że......oficjalnie jesteśmy w czarnej dupie, a to piekło się nawet jeszcze nie zaczęło.- odparł zrezygnowany Paweł.

-Nie bójcie się! Ochronię was swoją zajebistością- powiedział dumnie Jin.

Dlaczego on jest aż tak podekscytowany tymi podchodami. To słodkie, ale czekaj....czy to dlatego, że może teraz na legalu wygarnąć Kookiemu za wsze czasy, bo nie ma w okolicy nauczycieli?

-Tak, dzięki....teraz już wiemy, że....jesteśmy MARTWI. Jin, ja nie chcę cię obrazić stary, ale ty to nadajesz się najwyżej na tarczę obronną.

-Jestem silniejszy niż ci się zdaje!!!

-Jin, słonko, jesteś naprawdę słodki jak się tak angażujesz w coś, ale Paweł ma rację, bądźmy realistami. Tamta grupa składa się z samych morderców. Nie wiadomo co na nas przygotowali! Jak taki napakowany bachorek jak Kooki, na dodatek nadpobudliwy pięciolatek Jackson i jeszcze kosmita Taehyung(nie wspominając już o księżniczce zarazciwjebię:)) wymyślą zadanie, to nie zostanie po nas nawet okruszek.

-Od kiedy jesteś taką pesymistką. Chyba zakochałem się w kompletnie innej osobie.

-To nie tak. Po prostu wiem jaki konkurencyjny potrafi być Jungkook.

- A od kiedy to on jest ważniejszy niż ja?!-wykrzyczał zazdrosny Jin

No nie mogę, jaki słodziak.

-Oczywiście, że ty jesteś dla mnie najważniejszy skarbie. Ja się najzwyczajniej w świecie martwię!!

-O kogo, bo chyba nie o Pawła?

-Co? Nie!! Boję się o ciebie. Nie pamiętasz jak ostatnio Kooki złamał ci prawie rękę.

W tym momencie Jin zamilkł. Widocznie zrozumiał powagę sytuacji.

-Masz rację. Przepraszam. Proponuję pozwolić im to wygrać:)Poddajmy się dopóki nie ma żadnych ofiar śmiertelnych.

-Czy was już do reszty pogrzało. Myślicie, że jak oddamy im tą rundę, to się zadowolą? Przeżyjemy to!!! Nieważne co te demony na nas przygotowały, przeżyjemy to, rozumiecie?!!-wykrzyknął nagle Paweł.

- Przed chwilą sam byłeś zrezygnowany.

Serio ludzie z kim ja chodzę do klasy

-W takim razie koniec wymówek-powiedział zdecydowany Jin- Wyruszamy, TYLKO ZBIERZMY NAJPIERW LUDZI.!!!

I tak oto wyruszyliśmy w naszą przygodę, aby stawić czołą temu co te szatany mogły dla nas przygotować oraz by zgarnąć tych, którzy po drodze zbłądzili ze swojej ścieżki.

Szkoła braku życia | GOT7 i BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz