8. Matka marnotrawna

9.2K 971 91
                                    

Nastała kilkusekundowa cisza, podczas której Aurora gapiła się na swoją matkę stojącą w wejściu do biura niczym zaklęta.

- Och, nie wiedziałam, że to pani ma...

- Mira, idź i przynieś mi kawę - przerwała jej Aurora. - Albo herbatę. Albo wodę. Cokolwiek - dodała szybko i, ku jej zadowoleniu, dziewczyna wyczuła, o co jej chodziło. Zerwała się na równe nogi, przemknęła obok pani Mullen, po czym wyszła, zamykając za sobą drzwi.

Wtem wzrok Aurory skierował się na jej rodzicielkę. Dziewczyna zdecydownie nie była zadowolona, zresztą jaka miałaby być po ich ostatnim spotkaniu?

Mimo wszystko, Aurora nie była bez serca. Drgnęło jej, gdzieś bardzo głęboko... Bo przecież to w końcu była jej matka.

- Co ty tu robisz, mogę spytać? - zapytała wściekle, wstając, a jednocześnie powstrzymując wewnętrzne rozczulenie.

- Aurora, to... Tak dobrze cię widzieć... - powiedziała spokojnie, nieco przerażona zachowaniem córki. Blondynka prychnęła.

- O, serio? Nie mogę powiedzieć tego samego - odparła, zakładając ręce na piersi.

Jej rozmówczyni wzięła głęboki wdech, wyglądając na trochę smutną, a trochę rozczarowaną.

- Wiem, że prawdopodobnie jesteś wściekła...

- Prawdopodobnie? - Aurora prychnęła ponownie. - A myślisz, że jaka mogę być? Zupełnie mnie ignorowałaś przez pięć lat i teraz sądzisz, że przywitam cię z otwartymi ramionami czy coś?

Aurora wiedziała, że była surowa, ale zwyczajnie nie potrafiła zachować się inaczej po tym, jak rodzice zareagowali na jej decyzje. Złość się w niej gotowała, gdy przypominały jej się wydarzenia sprzed pięciu lat.

Pamiętała to, jakby to była wczoraj. Wojna się skończyła, a ona zadecydowała, że przywróci rodzicom wszystkie wymazane wcześniej wspomnienia, licząc, że skoro nie było już Voldemorta, to nie będą już zważać na jakiekolwiek podziały.

- Chcesz, żebym poszedł z tobą? - zapytał Draco, gdy Aurora szła w stronę drzwi dworu Malfoyów. Pokręciła głową w odpowiedzi.

- Muszę to zrobić sama. Nie jestem pewna, jak zareagują - wyjaśniła, po czym westchnęła. - Ale raz kozie śmierć - dodała, a następnie zniknęła, żeby sekundy później pojawić się w swoim dawnym domu.

Było dosyć wcześnie rano, a Aurora wiedziała, że jej rodzice już niedługo wstaną do pracy. Przeszła na palcach do ich sypialni, po czym uniosła różdżkę z nadzieją, że jej umiejętności będą wystarczające.

Najpiers wskazała różdżką na głowę matki, skupiając się na przywróceniu jej wszystkich wspomnień o Malfoyach. Zrobiła to samo z ojcem, a później pozostawało jej już tylko czekać.

Zeszła po schodach do kuchni, a po około pół godzinie oni także się tam pojawili.

- Aurora! - zawołała pani Mullen wesoło, gdy tylko zobaczyła córkę. - Co ty tu robisz tak wcześnie? Powinnaś się trochę wyspać, są wakacje, czyż nie?

- Dzień dobry, Auroro - dodał ojciec, wchodząc tuż po tym do pokoju.

- Muszę z wami o czymś porozmawiać - odparła prędko. Ćwiczyła tę rozmowę w swojej głowie już tyle razy, jednak była ledwo na nią gotowa, gdy się wreszcie zaczęła.

Jej rodzice wymienili zaciekawione spojrzenia.

- O co chodzi? - zapytał ojciec.

Aurora wzięła głęboki wdech, przygotowując się na zadanie tego pytania.

Planned Liars • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz