25. Ślubne zaskoczenia

8.1K 924 508
                                    

W dzień ślubu Aurora była kłębkiem nerwów. Nie miała pojęcia, co się do tego przyczyniało. Przecież żadne ucieczki sprzed ołtarza czy ataki Śmierciożerców nie wchodziły w grę... A przynajmniej tak się jej wydawało.

Od świtu siedziała z Tracey, Mirą i Hermioną w swojej starej sypialni, z której tamtego dnia zrobiła się garderoba, salon kosmetyczny i fryzjerski. Wciąż było jeszcze przed południem, gdy Aurora została już ubrana i uczesana. Mira przymierzała się do wyjścia z pokoju, by przynieść przybory do makijażu, lecz gdy tylko otworzyła drzwi, stanęła w nich Hermiona. Granger zamachnęła się, by kopnąć Draco, który wydawał się od dawna gotowy i czuwał przy wejściu niczym stróż.

- Draco, nie możesz podglądać! A ty mu nie pomagaj, Ron! - krzyknęła Hermiona przez wąską szparę pomiędzy drzwiami, a framugą, dzięki której Malfoy nie mógł zobaczyć narzeczonej.

W zasadzie nie widzieliśmy się od prawie trzech dni i też byłam ciekawa tego, jak wyglądał, jak się czuł... Znałam go na tyle, że podejrzewałam, że w duchu też się denerwował, ale nikomu nie dałby tego po sobie poznać.

- Wolałbym umrzeć, niż mu pomóc! - rzucił Ron.

- Uroczo, Weasley - odparł Draco, po czym Hermiona wymownie trzasnęła drzwiami.

- Colloportus - powiedziała, kireując na nie różdżkę, a po tym pokręciła głową i podeszła do Aurory. Panna młoda siedziała na łóżku i bezskutecznie próbowała się uspokoić.

- Denerwujesz się? - zapytała Hermiona, na co przyjaciółka posłała jej niedowierzające spojrzenie.

- Spostrzegawcza bestia - mruknęła Tracey, która siedziała w fotelu przy kominku.

- Nie, jestem spokojna jak kwiat lotosu, wiesz? - odpowiedziała Aurora. Przecież Hermiona wyraźnie widziała, że się prawie trzęsła. Opryskliwa odpowiedź blondynki wcale jej jednak nie zniechęciła.

- Może powinnam wpuścić Draco? - zaproponowała. - Uspokoiłby cię i...

- Nie, nie ma opcji - zaprotestowała Aurora od razu, kręcąc głową. - Gdybym go zobaczyła, to tylko pogorszyłoby sprawę. Dajcie mi więcej tego Eliksiru Uspokajającego.

Hermiona podała jej małą butelkę z szafki nocnej, a Aurora natychmiast zaczęła z niej łapczywie pić.

- To już dziś twoja trzecia butelka, serio powinnaś wyluzować - powiedziała Tracey, siadając obok mnie. - To w ogóle jest zdrowe?

- To nie moja wina, że nie działa - powiedziała Aurora na swoją obronę i odłożyła pustą butelkę, po czym westchnęła głęboko. - Cholera, nie mogę tego zrobić - dodała, chowając twarz w dłoniach.

- Jak to: nie możesz tego zrobić? - zapytała przerażona Tracey. - Chcesz odwołać ślub?

- Nie kochasz go? - dopytywała Hermiona.

- Merlinie, nie, no co wy! - Aurora wzdrygnęła się. - Nigdy nie kochałam kogoś tak bardzo, jak jego. Po prostu... - Rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym siedziała, przywołując liczne wspomnienia. - W tym pokoju lata temu płakałam, bałam się o swoje życie każdego dnia, bałam się też mu powiedzieć, co czuję... A teraz tu siedzę i dzień, na który czekałam przez prawie połowę mojego życia, wreszcie nadszedł. To wydaje mi się tak niemożliwe, że boję się, że obudzę się z tego snu i znowu będzie wojna...

Aurora rozejrzała się ponownie. Pokój należał do niej przez już parę ładnych lat i praktycznie się nie zmienił. Nadal wyglądał tak, jak wtedy, gdy Draco pokazał jej go po raz pierwszy, gdy mieli szesnaście lat. Wysokie, ciemnofioletowe ściany... Trzy okna z czarnymi zasłonami... Czarna podłoga, jak i meble - lustro, komoda, dwie szafki nocne, szafa, dwa fotele i w końcu ogromne łóżko...

Hermiona pokiwała głową, wyraźnie zamyślona.

- Rozumiem cię, ale mogę cię zapewnić, że to nie sen.

- Właśnie! - zawołała Tracey i lekko pacnęła Aurorę w plecy. - Musisz iść i powiedzieć mu tak. Nie pamiętasz, jak na siódmym roku Draco powiedział Nottowi, że ma jedną dziewczynę, którą chciałby poślubić? Z tego, co zrozumiałam, on już wtedy mówił o tobie.

Na twarz Aurory wkradł się mały uśmiech, bo Tracey miała rację. Pamiętała tę sytuację doskonale i w pewnym sensie ją to uspokoiło. Jednak Ślizgonka najlepiej wiedziała, co powiedzieć drugiej Ślizgonce.

- Czyli panikujesz bez potrzeby - powiedziała Hermiona, wyrywając ją ze wspomnienia.

- Pff - prychnęła Aurora, zakładając ręce na piersi. - Nie zachowuj się, jakbyś ty nie była nerwowa przed twoim ślubem.

Wszyscy Gryfoni tacy sami.

- Byłam - przyznała, kiwając głową - ale nie jak ty. Teraz przesadzasz.

- Powiedziała Gryfonka.

- Wiedziałam, że to cię pocieszy - powiedziała zadowolona. - Ale naprawdę, weź głęboki wdech, nie masz się czym martwić. Pomyśl o swoim dziecku, co?

Gdy to powiedziała, ręka Aurory automatycznie wylądowała na jej brzuchu. To właśnie o to martwiła się najbarrziej. Choć Christina uznała, że nie było żadnych przeciwskazań, by Aurora bawiła się na weselu - coczywiście bez alkoholu - w duchu obawiała się, że może się źle poczuć, zepsuć zabawę i jeszcze zaszkodzić dziecku.

- O nie chyba martwię się najbardziej - przyznała cicho. - Draco każe mi oszczędzać się we wszystkim i mi się udziela. Dzisiaj chyba główne posiedzę...

- Daj spokój! - Tracey tym razem delikatnie pacnęła ją w ramię. - Wesele ma się tylko raz, no chyba, że potem rzucisz Draco i weźmiesz Blaise'a... Na czwartym roku się zanosiło...

- Bardzo śmieszne. - Aurora odwdzięczyła się Tracey za pacnięcie ze zdwojoną siłą. - Poza tym Blaise ma teraz świetną dziewczynę, Paolę. Przyjdzie z nią.

- Mnie Blaise podobał się na tym czwartym roku, dlatego zgodziłam się iść z nim na bal... I teraz chyba nadal zazdroszczę tej dziewczynie - stwierdziła Tracey, opierając się na rękach.

- Tak teraz myślę - odezwała się nagle Hermiona, która stała zamyślona przy szafce - ty i Draco jesteście jedyną parą z tego balu, która przetrwała. No i jeszcze Cedrik Diggory i jego dziewczyna.

Aurora przemyślała jej słowa i doszła do wniosku, że przyjaciółka faktycznie miała rację. Blaise i Tracey - rozpadli się, Potter i Patil - tym bardziej, Weasley i Patil, Hermiona i Krum, Longbottom i Ginny... Wszystkie te pary nie miały już prawa bytu.

- Masz rację, nawet Shane ma tę nową dziewczynę, jak jej tam... Dalia? - Zmarszczyła czoło, próbując przypomnieć sobie imię brunetki, którą widziała tylko raz. - Ma z nią przyjść, chciałabym ją lepiej poznać, bo Shane totalnie oszalał na jej punkcie. Wszystko sprowadza do niej, nawet to, jaką kawę pije. Chodzi jak zakochany nastolatek.

- Nie sądzisz, że to romantyczne? - zapytała Hermiona, na co Tracey i Aurora wymieniły znaczące spojrzenia.

- Trochę nam to kogoś przypomina - powiedziała Tracey, po czym obie parsknęły śmiechem. Pansy zachowywała się swego czasu dosyć podobnie, tylko jej miłość do Draco wydawała się jednostronna.

Kiedy zdezorientowana Hermiona chciała zapytać, o co chodziło, ktoś nagle zapukał do drzwi.

- To pewnie Mira - stwierdziła Tracey i wstała, by je otworzyć. - A jeśli to Malfoy, to rozprawię się z nim jak Ślizgon ze Ślizgonem.

Tracey wyciągnęła różdżkę, by delikatnie otworzyć magicznie zamknięte drzwi, a gdy już to zrobiła, zamarła.

- Um... Aurora... To chyba ktoś do ciebie... - powiedziała, po czym odsunęła się lekko, by dać temu komuś wejść.

Oczy panny młodej zrobiły się wielkie jak galeony.

Do pokoju weszła jej matka.

Planned Liars • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz