9. Rychło w czas

9.5K 890 79
                                    

- Aurora, powiedz mi, co się dzieje, bo oszaleję - powiedział Draco po tym, jak jego narzeczona wylała mu już wodospad łez na ramię. Wszystkie emocje, które nią targały od pojawienia się matki wreszcie znalazły swój upust. On nie oceniał; jeśli potrzebowała się wypłakać, był gotów z nią tam siedzieć cały dzień - nikt nie rozumiał takiej potrzeby lepiej niż on.

Odsunął ją od siebie, otarł jej policzki kciukami, a ona wtedy pociągnęła nosem w marnej próbie uspokojenia się.

- Moja matka postanowiła - no wiesz - odwiedzić mnie - odparła, ciężko oddychając.

- Co? - Draco uniósł brwi, a w oczach zaczynała płonąć mu wściekłość. - Twoja matka tam była? Czego chciała?

- Chciała mi dać swoje błogosławieństwo, uwierz w to lub nie! - krzyknęła Aurora żałośnie. - Powiedziała, że zrozumiała, że naprawdę cię kocham! Teraz! Po latach! Bo się zaręczyliśmy!

Draco gapił się na narzeczoną oczami wielkimi jak galeony, przyswajając wszystko, co właśnie powiedziała.

- Rychło w czas - powiedział wreszcie z typowym dla siebie wyrazem obrzydzenia. - Skąd się w ogóle dowiedziała?

Wtedy Aurora przełknęła ślinę. Wiedziałam, co powie jej narzeczony, jeśli wyjawi mu prawdę o tym, że Shane po części ją szpiegował przez cały ten czas - w pełni zasłużone a nie mówiłem. Westchnęła, po czym przygryzła wargę, wahając się.

- Ja... Ja ci powiem, Draco, ale proszę, nie denerwuj się. I nie mów a nie mówiłem.

Jego oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej, a on sam otarł jej twarz po raz kolejny.

- Coż, nie codziennie przyznajesz, że miałem rację... O co chodzi?

Aurora wzięła głęboki wdech i w końcu powiedziała mu o układzie moich rodziców z Shanem. Draco wyglądał, jakby miał wybuchnąć przez cały ten czas, gdy mówiła.

- Tylko nie rób teraz niczego głupiego... - Tym zdaniem skończyła swoje wyjaśnienia, patrząc na niego ze zmartwieniem.

Draco zdawał się walczyć sam ze sobą, aż wreszcie westchnął, przejeżdżając ręką przez swoje włosy.

- Bardzo chciałbym powiedzieć a nie mówiłem i coś zrobić - urwał i znowu westchnął, po czym przyciągnął ukochaną do siebie. - Ale nie jesteśmy jakimiś narwanymi Gryfonami, żeby zaczynać rozbój. Ja zajmę się tym kretynem swoimi sposobami. I nie możesz się nie zgodzić.

Aurora wycofała się nieco, by posłać my mały użmiech. To był rodzaj pocieszenia, którego potrzebowała.

- Shane jest Krukonem. - Zaśmiała się cicho, już wtedy czując się lepiej. Nie spodziewała się, że Draco przyjmie to tak dobrze, ale kolejny już raz przkeonywała się, jak bardzo się zmienił i jak bardzo się dla niej starał.

- Mniej mnie to nie mogło obchodzić - syknął Draco, po czym przytulił ją ponownie, też po to, by uspokoić samego siebie.

Przez chwilę trwali w uścisku będącym lekarstwem dla obojga, aż wreszcie Aurora ponownie posmutniała, przypomniawszy sobie, dlaczego tak właściwie tam wtedy siedzieli.

- Ale ostatecznie i tak to nic nie zmienia, prawda? - Wycofała się, by spojrzeć mu w oczy. - Moi rodzice nadal nie są do końca mile widzianymi gośćmi na naszym przyszłym ślubie...

- Zostawiam tę decyzję tobie. Ja wolałbym ich tam nie widzieć, ale nie wiem, czy tak będzie dla ciebie lepiej.

Aurora przejechała dłonią przez włosy, spuszczając głowę. W tamtej chwili sama zupełnie nie wiedziała, czego chciała, czego powinna chcieć.

Planned Liars • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz