11. Wieczorne uniesienia

10.1K 930 201
                                    

Niebo dopiero powoli robiło się ciemne, lecz Draco i Aurora leżeli już w swoim potężnym łóżku w sypialni dla właściciela dworu, napawając się przyjemnym uczuciem ciepłej skóry dotykającej chłodnej, satynowej pościeli, podczas gdy do środka przez otwarte drzwi balkonowe wpadało przyjemne, letnie powietrze. W pokoju panował półmrok, a oni po raz kolejny omawiali Shane'a, tym razem już bez nerwów; Draco chciał mieć pewność, że jego narzeczona już się z tego wszystkiego otrząsnęła.

- Stagridge jest żałosny. Sądził, że któregoś dnia przyjdzie i powie, że donosił na ciebie twoim rodzicom, a ty rzucisz mu się na szyję? - zapytał Draco w ramach podsumowania całej sytuacji, na co Aurora roześmiała się w głos.

- Ty to zawsze wiesz, co powiedzieć. - Zmierzwiła mu włosy, ciesząc się, że skutecznie odganiał od niej wszystkie negatywne myśli o tej całej sytuacji.

- To oczywiste? - powiedział, patrząc na nią z dumą. - W każdym razie, masz zamiar z nim rozmawiać? Mam nadzieję, że nie?

- Myślę, że zostaniemy w... Powiedzmy, formalnych relacjach na razie - odparła Aurora, usadawiając się bliżej ukochanego na łóżku.

Oboje trwali tak przytuleni do siebie przez kolejne pół godziny, rozmawiając o wszystkim i o niczym, dzięki czemu Aurora naprawdę czuła, że jest jej lepiej.

- Gorąco tutaj - powiedział Draco, gdy na zewnątrz zrobiło się już całkiem ciemno i od razu zdjął swoją koszulkę. Och, jakie typowe.

- Mówisz, że jest gorąco nawet w w zimie. - Aurora pokręciłam głową, a po tym położyła dłoń na jego nagim torsie, który okazał się naprawdę ciepły. Draco uśmiechnął się łobuzersko.

- Cóż, może to nie pogoda. Może to twoja wina.

W odpowiedzi Aurora natychmiast złapała poduszkę obok siebie i uderzyła go nią prosto w twarz.

- Zboczeniec - wymamrotała, lecz i tak się uśmiechnęła.

- Ja myślę, że to był dla ciebie komplement, nic innego.

Aurora ponownie pokręciła głową i obróciła się na brzuch, po czym ułożyła głowę i rękę na jego torsie, używając go jako poduszki. Draco prychnął.

- Nie za wygodnie ci? - zapytał tak, jakby nie był w tamtej chwili najszczęśliwszy na świecie. Uwielbiał, gdy się w niego wtulała, zwłaszcza, że w ogóle nie zważała na chropowatość jego blizn, na wyblakłość Mrocznego Znaku...

- Nie, szczerze mówiąc, twój tors jest szczególnie niewygodny - odparła z trudem powstrzymując chichot, na co on przewrócił oczami.

- Bo ty masz takie wielkie doświadczenie w leżeniu na czyimś torsie.

- Tylko na twoim, ale wciąż jest niewygodny.

Na te słowa Draco delikatnie zepchnął ją z siebie, tylko po to, żeby się podroczyć, za co został obdarzony wściekłym spojrzeniem.

- Nie leż tu, jeśli to takie niewygodne.

Po tych słowach Aurora nie zamierzała dać za wygraną. Skoro Draco nadal zachowywał się, jakby mieli po dwanaście lat, ona zamierzała zrobić to samo.

- Dobra. - Odwróciła się do niego plecami.

- Słodkich koszmarów - dodała przez zaciśnięte zęby.

Draco zaśmiał się i z łatwością przyciągnął ukochaną z powrotem do siebie, a następnie zmusił ją do obrócenia się do niego przodem i pozwolił ponownie ułożyć na sobie. Oczywiście, że najpierw musiał się ze nią podroczyć, nie mógł czegoś tak po prostu zrobić; to nie było w jego stylu.

Planned Liars • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz