18. Rodzinne niesnaski

8.2K 874 342
                                    

- Cóż, poszło szybko. - Aurora śmiała się z Shane'a bezwstydnie, gdy ten dalej wpatrywał się we drzwi. - Jesteś pewny, że to była miłość od pierwszego wejrzenia?

- Całkowicie pewny - odparł od razu, na co Aurora pokręciła głową, nie powstrzymując chichotu.

- Przynajmniej masz tu wszystkie jej informacje, to możesz ją znaleźć... - powiedziała Aurora, patrząc na formularz, który przed chwilą został wypełniony. - Dalia Blorege, zamieszkała w Swansea, Walia, wiek... O, jest starsza od ciebie.

- Kogo to obchodzi? Wiek nie ma znaczenia! - krzyknął Shane, rozbawiając Aurorę jeszcze bardziej.

- Dobra, dobra, nie mówiłam, że mnie obchodzi! - Broniła się. - Jeśli przez to poczujesz się lepiej, to z tego, co tu widzę, jest singielką.

- Merlin mnie kocha - powiedział uradowany, po czym wyciągnął swoją różdżkę i wskazał na formularz, mówiąc:
- Geminio.

Idealna kopia formularza pojawiła się tuż obok, a Shane szybko zerwał ją z biurka.

- Nie sądzę... Że to legalne... - powiedziała Aurora sceptycznie, ale on po prostu wzruszył ramionami.

- Tak mnie to obchodzi, że mogą mnie teraz zamknąć w Azkabanie. Muszę już iść. Do zobaczenia, Aurora - odparł, po czym wybiegł z biura, zanim zdążyła odpowiedzieć.

Aurora nie miała wtedy pojęcia, że to był zaledwie początek miłosnego szału Shane'a.

- Czy ty to widziałaś, Mira? - Aurora po chwili roześmiała się jeszcze raz, podnosząc formularz, by wsadzić go do jednej z szuflad.

- Mam nadzieję, że mu to wyjdzie. To było bardzo słodkie - odparła rozmarzonym tonem, dotykając dłońmi swoich policzków.

- Albo szalone - skomentowała Aurora, po czym wyjęła różdżkę, by szybko zebrać swoje rzeczy. - Okej, Mira, chyba już pójdę, mam dziś coś ważnego do załatwienia. Mam nadzieję, że sobie poradzisz. Jeśli coś się stanie, to wiesz, jak mnie znaleźć. Do jutra.

- Do zobaczenia.

Aurora nie wróciła po tym do domu. Już zdecydowała, że spróbuje porozmawiać z Callie i właśnie to zamierzała zrobić. Dowiedziała się od Hermiony, że kuzynka Draco mieszkała teraz w zachodniej Kornwalii. Jej dom był podobno widoczny tylko dla czarodziejów, z piętrem i żółty, więc szukanie go nie zajęło Aurorze zbyt długo. Blondynka zapukała do drzwi i odczekała chwilę.

Drzwi otworzyła kobieta o długich, brązowych włosach i niebieskich oczach. Jedna ręka spoczywała na jej brzuchu - miała jeszcze niewielki, ale już widoczny ciążowy brzuszek ukryty pod zielonym swetrem z literą C. Dalej wydawała się Aurorze starszą siostrą, za jaką niegdyś ją miała.

- Hej, Callie. - Wzięła głęboki wdech. - Pewnie jesteś zaskoczona... Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam.

Callie, w istocie, wyglądała na kompletnie zdumioną widokiem Aurory, jednak na twarzy prędko zagościł jej uśmiech.

- Och, Aurora... Nie, nie przeskadzasz, skądże.

- Jestem tu, bo chciałam z  tobą porozmawiać... Jeśli się zgodzisz.

- Callie? Wszystko w porządku? Mam się wrócić? Kto to? - zawołał męski głos ze środka domu.

- Och, nie uwierzyłbyś mi. Ale nie martw się, możesz już iść - krzyknęła w odpowiedzi w stronę domu.

- W takim razie idę, kocham cię! - zawołał ponownie.

- Ja ciebie też - odparła z uśmiechem Callie, po czym zwróciła się z powrotem do Aurory. - Chodź, wejdź.

Planned Liars • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz