Kiedy wróciłam do domu Zen już tam był, siedział w salonie i w najlepsze rozmawiał z Shou.
-O Yami ! Już wróciłaś ?
Pierwszy zauważył mnie Shou, dopiero po nim Zen, który widząc mnie chciał wstać z miejsca, ale powstrzymałam go ruchem ręki.
-Nie to tylko hologram ! Naprawdę siedzę w parku i podrywam jakiegoś fajnego chłopaka, ale nie powiem ci kto to bo mnie zabijesz !
Zen prychnął z rozbawieniem widząc moją gestykulację jak i słysząc ton głosu, ale kuzyn nie był zadowolony.
-Nie śmieszne.
Kurtkę zarzuciłam niedbale na wieszak i już chciałam wejść do salonu, gdy coś wskoczyło na moje plecy.
-Sol ...
Jęknęłam ściągając dużego kocura z pleców. Sol był kotem rasy Ashera, a co za tym idzie był ogromny. Zaraz po nim do salonu zbiegły się Absent czyli kot Bengalski, Rain przedstawiciel Rosyjskich niebieskich i syjamski ulubieniec Zena, Allegro.
-Moje małe mruczki.
-Allegro !
Chłopak radośnie poderwał się z miejsca i podniósł kota, tak ... On naprawdę go ubóstwia, uśmiechnęłam się, idąc w stronę kuchni.
-Gorąca czekolada, herbata ?
Spytałam myjąc ręce.
-Gorąca czekolada !
-Dla mnie też !
Wzięłam się za robienie ciepłego napoju z masą pianek, które wszyscy uwielbiamy, czekoladowymi drażami i odrobiną cynamonu. W między czasie psy zjadły po jednej mufinie z mrożonego jogurtu i masła orzechowego, które dostawały po każdym wieczornym spacerze, bo to je wyciszało, a ja nałożyłam do misek karmy, kiedy skończyłam znowu umyłam ręce i zaniosłam kubki do salonu.
-Zostajemy tu czy idziemy do mnie ?
-Właściwie ja idę już do siebie, dzięki za czekoladę. Do zobaczenia Zen.
Chłopak szybko ulotnił się z pokoju, ale ja też wolałabym pójść do mnie.
-Idziemy ?
Zen stał już przy schodach, ale sam nie wiedział gdzie ma iść, był tu pierwszy raz, więc nie miał prawa znać domu no chyba, że ja o czymś nie wiem. Zaprowadziłam chłopaka do pokoju gdzie usiedliśmy na parapecie, który wyłożony był miękkim materiałem, gruby materac sprawiał, że było mięciutko, a poduszeczki tylko dodawały punktów wygody. Przy oknie stał stolik, na którym teraz leżały nasze kubki.
-Co się stało ?
-Ech ... Najpierw poszło o to, że ojciec chce wysłać mnie do prywatnej szkoły, wściekłem się i wyszedłem z domu, miałaś się przeprowadzać, więc po prostu poszedłem do chłopaków, wyciągnęli mnie na imprezę, ale pokłóciliśmy się o jakąś głupotę, już nawet nie wiem o co ...
Pokiwałam głową na znak, że rozumiem i bez słowa oparłam się o ramię bruneta, może nie wygląda, ale każdy z nas kiepsko znosi kłótnie i jeśli dla przykładu ja pokłócę się z Zenem wszyscy mają doła, a bliskość drugiego człowieka zawsze poprawia humor.
-Wszystko będzie dobrze Zen. Nawet jeśli cię przepiszą będziemy przyjaciółmi, ja spędziłam pół życia za granicą, ale jeszcze się kumplujemy co nie ?
-Racja.
-Film na poprawę humoru ?
Zaproponowałam, podchodząc do telewizora i włączając przeglądarkę internetową.
-Szybcy i wściekli ?
-Ty wybierasz. Pójdę po jakiś popcorn.
Rzuciłam chłopakowi pilota i wyszłam z pokoju, wpuszczając przy tym zwierzęta.
***
Rano obudziło mnie głośne dzwonienie telefonu, chyba mojego, ale to Zen odebrał.
-Halo ? -Powiedział bardziej zachrypniętym głosem niż zwykle, ale nie zrobiło to na mnie zbyt dużego wrażenia- Yami jakiś Lev ...
-Nie ma mnie.
Jęknęłam, wtulając się bardziej w jego klatkę piersiową, która dawała mi ciepło.
-Weź odbierz, bo ja chce jeszcze pospać.
Zaklęłam pod nosem odbierając urządzenie.
-Obyś miał dobry powód, by mnie budzić.
Rzuciłam na miły początek rozmowy.
-Przyjdziesz na nasz mecz ?
-Nie chce mi się.
-No Yamiś ! Zaczyna się za godzinę ! Już wiem ! Przyjdę po ciebie !
-Zależy ci na tym co nie ?
-I to bardzo !
Westchnęłam przeciągle, puszczając cichą wiązankę przekleństw.
-Przyjdę ...
-Naprawdę !? Dzięki ! Do zobaczenia !
Nie zdążyłam odpowiedzieć zanim chłopak się rozłączył, ale jeśli chce zdążyć muszę się zbierać.
~~~~~~
CZYTASZ
Kocie oczy-Kuroo Tetsuro [ZAKOŃCZONE]
FanfictionKizoku Yami to lubiana, szanowana i obrzydliwie bogata dziewczyna. Nawiązanie nowych znajomości nie jest dla niej problemem, ale najlepiej czuje się w towarzystwie swoich przyjaciół. W rzeczywistości nie jest jednak taka, jak wydaje się wielu ludzio...