47#To nawet więcej niż oczekiwałem, księżniczko

67 6 0
                                    

-Kuroo! -drobna brunetka, podbiegła do mnie, łapiąc moje ramię- Cała grupa idzie wieczorem na drinka i kolacje, chcemy lepiej się poznać. -wyjaśniła, przesuwając palcem po ekranie telefonu- Piszesz się? Jeśli tak dodam cię do grupy, wszystko jest tam wyjaśnione. 

Uśmiechnąłem się, przytakując. Może to trochę dziwne, że chcą zrobić takie spotkanie po prawie dwóch miesiącach, ale miło będzie się wyrwać z czterech ścian, w których od zerwania jestem zupełnie sam... Naprawdę żałuję, że wtedy jej nie wysłuchałem. Z góry stwierdziłem, że to koniec i wolałem zostawić ją, zanim ona zostawi mnie. Później Shou boleśnie uświadomił mi, że ją zraniłem. Naprawdę boleśnie... Nie sądziłem, że może być tak silny. Szczęka bolała mnie dwa tygodnie po jego uderzeniu... Później próbowałem naprawić swój błąd i porozmawiać z Yami, ale po kilku soczystych "spierdalaj" z jej ust i groźbach od jej napakowanych znajomych, odpuściłem. Nie tak całkowicie. Dalej staram się ją przeprosić. Stałem się niemal stalkerem. Wysyłam jej różne prezenty, listy z przeprosinami, nagrałem jej z milion wiadomości na pocztę głosową. Na razie bezskutecznie, ale liczę na to, że jeszcze mi wybaczy, chociaż z każdym dniem ta wiara słabnie... 

-Możesz mnie dodać, dam znać gdyby coś mi jednak wypadło w tym dniu. 

Dziewczyna uśmiechnęła się, dalej grzebiąc w telefonie. Mam wrażenie, że wszystkie dziewczyny w mojej klasie są uzależnione. Cały czas chodzą z nosami w telefonach... Co jest z nimi nie tak? Yami prawie nigdy tak nie robiła. To znaczy zdążało jej się, skupiać bardziej na telefonie niż na mnie i często rozmawiała ze mną, jednocześnie grając, ale przynajmniej odwracała wzrok od ekranu, gdy rozmawialiśmy. Poza tym przez większość czasu skupiała się na mnie, a nie na telefonie... 

-Jasne, wszystko może się zdarzyć, prawda? -uniosła wzrok, w końcu skupiając się na swoim rozmówcy- Będzie tam jeszcze kilka osób. Kilka osób ze starszych klas, ich znajomi. Och! Niektórzy przychodzą ze swoimi partnerami! Słyszałam, że Shiki w końcu pokaże nam swojego chłopaka! -ekscytowała się, wywołując u mnie mieszane uczucia- No tak! Głupia ja! Przecież ty nie wiesz kim jest Shiki... To chłopak z starszej klasy, który udziela nam korepetycji. Nie masz problemów z nauką, ale na przykład ja mam straszne problemy z matmą, a Shiki jest tak cholernie mądry. Jest też super miły i przystojny! Od początku roku dużo dziewczyn prosiło go o korepetycję, bo chciały się do niego zbliżyć! Ale okazało się, że jest gejem i ma chłopaka! Skończył już szkołę, więc myślałam, że nigdy go  nie poznam, ale Shiki powiedział, że przyjdą razem i ugh! To. Jest. Super! 

Okej... Czyli lubiła tego chłopaka, ale okazało się, że jest gejem i teraz ekscytuję się, bo została odrzucona? Tak mam to rozumieć? Laski są jednak dziwne... Powinna być smutna czy coś, a nie się cieszyć. Zresztą co mi do tego... Mam ważniejsze sprawy na głowie. 






-Kuroo... -Eishi oparł się o moje ramię, uśmiechając się w pijacki sposób- Jak ty to robisz? 

Uniosłem pytająco jedną brew, próbując nie zaśmiać się mu w twarz. Wygląda tak zabawnie z tym rumieńcem na całą twarz... 

-Co robię? 

Chłopak skwasił się, uderzając mnie w ramię. Zapewne wykorzystał do tego całą swoją siłę, ale nie oszukując się... Nie dość, że jest słaby, to jeszcze pijany. Dla mnie było to porównywalne z ciosem zadanym przez małą dziewczynkę. 

-Nie chcesz mówić, to nie mów! Taki z ciebie przyjaciel... 

Wstał niezgrabnie od stołu, fuknął coś na mnie i ruszył w stronę grupki naszych znajomych, która radośnie gaworzyła przy barze. Podążając za nim wzrokiem, aż do czasu, gdy za szybą nie mignęła mi znajoma sylwetka. Wstałem z krzesła, podążając w stronę wyjścia nerwowym krokiem, ale i tym razem na drodze stanęła mi Kim, która jak na swoje drobne rozmiary, potrafi pokrzyżować plany i jak na złość, akurat teraz nie skupiła się na telefonie. 

-Gdzie idziesz, impreza dopiero się rozkręca. 

-Zaraz wrócę. 

Warknąłem krótko, wymijając ją i jeszcze bardziej przyśpieszyłem. To pierwszy raz od dawna, gdy widzę Yami i jest sama, więc możliwe, że nie będę miał lepszej okazji na porozmawianie z nią. Wyszedłem na dwór i przepychając się między ludźmi, przebiegłem na drugą stronę ulicy, ale chyba nie przemyślałem tego tak dobrze jak myślałem... 





Stopniowo zaczęły docierać do mnie dźwięki. Ktoś coś mówił, ale brzmiało to jakby prowadził rozmowę z samym sobą. Och... To kobiecy głos. Mama? Chyba tak. Uchyliłem powieki, ale od razu je zamknąłem przez to jak jasno jest w pomieszczeniu. 

-Zgaś to cholerne światło. 

Burknąłem, odchylając głowę do tyłu. Czemu w moim pokoju jest tak jasno? Nie, chwila... Miałem wypadek. Skoro go nie pamiętam, to zapewne straciłem przytomność i teraz jestem w szpitalu. To wyjaśniałoby też dlaczego czuję, że pewne części mojego ciała są ciężkie. Musieli założyć mi gips... 

-Jakie zgaś to światło!? Tobie chyba zgasło światło, gdy wybiegłeś na tą drogę! 

-Yami? 

Poderwałem się, nie chcąc zwracać uwagi na ból czy dyskomfort spowodowany światłem, ale niestety oba dały o sobie znać. Syknąłem cicho, mrużąc oczy i łapiąc się za żebro. Mimo tego chcę ją zobaczyć. 

-Jesteś skończonym idiotą. -warknęła, przygaszając światło w pomieszczeniu- Pójdę po lekarza. 

-Nie! Poczekaj! -niebieskooka zatrzymała się, ale minęło kilka długich sekund zanim podeszła do łóżka. Stanęła nad nim, mierząc mnie surowym wzrokiem. Musi być zła, ale skoro tu jest, chyba jej zależy- Co tu robisz? Byłaś ze mną cały ten czas? 

Yami zagryzła wargi, wpatrując się we mnie z obojętną miną, ale nie dała rady długo jej utrzymać i po zaledwie kilku sekundach pierwsze łzy zaczęły opuszczać jej oczy. Dziewczyna usiadła na skraju łóżka, nawet nie próbując ich wytrzeć. 

-Skończony debil. 

Zaśmiałem się, wyciągając dłoń w jej stronę, ale ze względu na moje ograniczone możliwości ruchu i jej położenie, zdołałem tylko zapleść pasmo jej włosów na palcu. Chciałem z nią porozmawiać od tak dawna, ale wolałbym, by ta rozmowa wyglądała inaczej... Teraz nawet nie mogę jej przytulić jeśli mi nie pomoże. 

-Hej. -pociągnąłem delikatnie jej kosmyk, by w końcu na mnie spojrzała- Podejdź bliżej. Chce cię przytulić. 

-To nie jest dobry pomysł... Lekarz mówił, że masz złamane żebro. -sapnęła, wstając z miejsca. Nie poszła jednak w stronę drzwi, a jedynie wpatrywała się w nie. Zerknęła na mnie kątem oka, wzdychając- Dobra... -szepnęła, nachylając się nade mną i składając ledwo wyczuwalny pocałunek na moich wargach- Czy to wystarczy? 

Uśmiechnąłem się, przytakując głową. 

-To nawet więcej niż oczekiwałem, księżniczko. 

Yami skinęła głową, prostując się i zbierając swoje rzeczy z krzesła. 

-Odwiedzę cię jutro. Przez twój cholerny wypadek od dwóch dni nie byłam w domu. 

Wypaliła i wyszła, nie dając mi nawet możliwości na skomentowanie tego. Dwa dni... Tyle musiałem być nieprzytomny. A moja mała księżniczka była przy mnie cały czas. Łącząc to z pocałunkiem sprzed paru sekund i zapowiedzią kolejnej wizyty... Wychodzi na to, że nie wyrzuciła mnie z swojego serca, mimo tego że ją zraniłem.  


Kocie oczy-Kuroo Tetsuro [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz