33. Ostatnia fuzja

209 31 44
                                    

- Masz jakikolwiek pomysł, co powinniśmy zrobić? - zapytał Mardey po kilku długich minutach biegu. Przemierzyli już spory kawałek Horusowej Wyspy i nie zatrzymywali się w obawie przed pościgiem. Hunter pokręcił przecząco głową.
- Szczerze to nie...
- Ale i tak wpadłeś na genialny pomysł, by zgłosić siebie... Tfu, nas oboje, na ochotników! - Mistrz Stali zatrzymał się gwałtownie. Oparł się ręką o pień jednego z drzew i spojrzał na przyjaciela zrezygnowanym spojrzeniem. Jego oczy miały barwę roztopionego srebra. - Dlaczego wziąłeś też mnie? To ty jesteś synem Entity'ego, zawsze wiesz, co robisz! A ja? Tylko wszystko pogorszę!
- To wcale nie jest tak, że zawsze wiem - Hunter zatrzymał się i próbował być tak spokojny, jak tylko umiał. Ręce mu drżały. - Ale teraz wiem, że Hundrey może uratować nas i resztę...
- Hundrey, Hundrey, Hundrey! - krzyknął blondyn - Od kiedy umiemy się łączyć, gadasz tylko o nim! Dziwię się, że nigdy nie chciałeś nagrać jakiegoś filmu, by pokazać go ludziom! Pewnie chciałbyś zostać tą fuzją na zawsze, gdyby nie to, że nie mieszkam w Polsce! Nigdy nie mam okazji, by samemu się wykazać, od kiedy odkryłeś tą całą "frajdę" bycia Hundreyem!
- Co... Co masz na myśli? - wydukał Adam - Byłem pewien, że lubisz fuzję...
- Lubiłem - wycedził Mardey - Na początku to było super, a potem łączyliśmy się co chwila! Nawet nie miałem dobrej okazji, by ogarnął własne moce! Wszystko zaczęło się dwadzieścia lat temu, a potem... Myślałem, że to będzie nasza tajna broń, której ty nadużywałeś!
Hunter znieruchomiał, zszokowany. Dopiero teraz sobie to uświadomił, ale jego przyjaciel miał rację. Każda okazja spotkania zaczynała się fuzją, którą czasem nawet pokazywał przed znajomymi. Z czasem nawet nie pytał go o to, czy Mistrz Stali tego chce - myślał tylko o przyjemnym uczuciu bycia Hundreyem. Posiadanie czterech rąk, kontrolowanie zarówno skał i jak i stali, niesamowita siła, widzenie na podczerwień czy wewnętrzny kompas - było to zbyt kuszące, by tego nie wykorzystywać. Mistrz Skały zawsze myślał, że to ich zbliża... Tymczasem było zupełnie odwrotnie.
- Czułeś się, jakbym cię wykorzystywał? - zapytał, podchodząc bliżej. Mardey pokiwał głową, wycofując się. - Przepraszam... Nie wiedziałem, że tak o tym myślisz. Sądziłem, że to nas zbliży, ale nie miałem pojęcia, że za tym nie przepadasz...
- Sam mógłbyś osiągnąć tyle i beze mnie - szepnął. Jego srebrne oczy zaszły łzami. - Zawsze sobie radziłeś... Pokonałeś Entity'ego w pojedynkę! Zniszczyłeś Shadowa! No, chociaż częściowo. Myślałem, że kestem ci potrzebny tylko po to, byś mógł poczuć się silniejszy... Zresztą, to ty zawsze kierowałeś...
- To wcale nie tak - Hunter oparł dłoń o policzek przyjaciela. Uniósł lekko jego głowę. Mardey spojrzał Hunterowi głęboko w oczy. - Zawsze, gdy robiłem coś takiego, działałem instynktownie. Nigdy nie myślałem, bo nie miałem kiedy! Działam impulsywnie i dlatego zdarzało mi się wpadać w nawet gorsze bagno, o którym ci nie mówiłem. Ty zawsze działałeś wolniej i ostrożniej i gdybyś nie powstrzymywał mnie w Hundreyu, pewnie zawsze wpadalibyśmy w kłopoty! Tylko razem jesteśmy niepokonani, ty i ja. Proszę, zaufaj mi jeszcze ten jeden raz. A potem, jeżeli fuzja będzie cię męczyć, nie będę cię do niczego zmuszać.
Mistrz Stali uśmiechnął się lekko i przytulił przyjaciela. Spojrzał mu prosto w oczy, dotykając swoim czołem jego. Jego usta musnęły wargi Adama, lecz zanim zdołał nastąpić kolejny krok, przerwała mu fuzja.
Hundrey westchnął ciężko i wyprostował się. Nareszcie nie czuł zawodu związanego z połączeniem, ale i tak towarzyszyło mu nieswoje przeczucie. Zanim zdołał przywołać swoje dyski, usłyszał cichy szelest napinanej cięciwy łuku. Wyczulony słuch pomógł mu zlokalizować napastnika, który znajdował się za nim. Odwrócił się powoli, po czym osłupiał.
W odległości kilkunastu metrów stało przynajmniej piętnaście Endermanów, celujących wszystkie strzały z łuków prosto w fuzję. Hundrey uniósł ręce do góry, pokazując, że nie ma złych zamiarów.
- I co teraz? Mardey, jakiś pomysł? - zapytał w myślach Hunter. Mistrz Stali wzruszył ramionami, choć w rzeczywistości nie było tego widać, i stwierdził:
- Oni nie zrobią nam krzywdy. Nie...
W tym momencie bełt srebrnej kuszy trafił prosto w plecy fuzji. Hundrey poczuł, jakby grunt usunął mu się spod nóg, po czym upadł nieprzytomny na ziemię.
- Zabierzcie go - polecił strzelec, zeskakując z jednego z drzew za plecami połączenia. - Królowa na pewno będzie zadowolona, i będzie miała okazję, by wypróbować nowe zaklęcie.

Cóż... Powiem wam coś. To ostatni rozdział gdzie widzicie Huntera i Mardeya xDDD czemu? Zgadnijcie. Poza tym, chcecie następny rozdział z ich perspektywy? Poza tym, szczęśliwego nowego roku itd, niedługo wróci MGHJ i jutro będzie chyba rozdział. Dzięki za wszystko, narka i cześć!

QOTD: Co sądzisz o Hunterze, Mardeyu i Hundreyu?

[TOM 5] Team Przyjaźń i inni - Minecraft. Sekret Dnia i NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz