34. Klątwa

233 27 163
                                    

- Cieszę się, że się obudziłeś - były to pierwsze słowa, jakie Hundrey usłyszał po tym, gdy odzyskał przytomność. Bolała go głowa i nie mógł sobie przypomnieć, jak się tu znalazł i dlaczego tak właściwie Hunter i Mardey utworzyli fuzję. Chciał wstać, lecz był przywiązany do jakiegoś krzesła czy innego siedziska. Uniósł głowę i rozejrzał się. Pomieszczenie wyglądało zupełnie jak sala tronowa w zamku Herobrine'a, ale wszystko było utrzymane w purpurowej barwie. Na samym końcu sali stał zbudowany z obsydianu tron, na którym dumnie zasiadała Ender Queen.
Jej blada skóra doskonale kontrastowała z mrokiem dookoła. Oczy barwy lawendowej mocno błyszczały, a kruczoczarne włosy wpadały w ton sukni w tym samym kolorze. W prawej dłoni dzierżyła złote berło z purpurowym kryształem na końcu.
- Co do... Gdzie ja... My jesteśmy? - zapytał skołowany Hundrey. Spojrzał królowej prosto w oczy, ale bijący od nich chłód sprawił, że spuścił wzrok.
- Twoi przyjaciele byli całkiem pomysłowi, wysyłając ciebie z odsieczą - stwierdziła, obracając niedbale berłem w dłoni. - Fuzja, szczególnie tak silna, może dużo zawojować.
- Dzię... Kuję? - wydukał - Ale... Czemu tu jestem?
- Chętnie puściłabym cię wolno, ale nie możesz mi przeszkodzić - powiedziała. - Zresztą, uwielbiam oglądać takie relacje między ludźmi... Wasz gatunek jest uroczo bezbronny, ale czasem nadaje się do eksperymentów.
- Jakich eksperymentów?
- Herobrine miał dobry pomysł, próbując stworzyć doskonałego żołnierza - Ender Queen wstała w tronu i powoli ruszyła w stronę związanego Hundreya. - Niestety trochę źle się za to wziął. Wychowywał go jak syna i sam wszystkiego uczył. Gdyby nie to, może już wcześniej zasiadłby na tronie Endu obok mnie... Ale wasza dwójka jest inna. Dwóch z moich szpiegów od dawna was obserwowało. Jesteście jak ogień i woda. Hunter jest energiczny i działa intuicyjnie, zaś Mardey jest spokojniejszy i stawia na przemyślany plan. Trudno pomyśleć, że dwa tak różne charaktery może łączyć tak głęboka więź...
- Do czego zmierzasz? - zapytała fuzja. Ominell zmrużyła oczy.
- Razem jesteście bardzo potężni - kontynuowała po chwili. - Zdaje mi się, że lubicie fuzję, prawda?
- Niby tak, ale...
Hundrey nie dokończył, gdyż w tym momencie uderzyła w niego wiązka purpurowego światła, wystrzelonego z berła królowej. Światło otoczyło go, a jego dotyk parzył niczym laser. Fuzja krzyknęła rozpaczliwie, ale głośny trzask iskry zagłuszył go. Czuł się, jakby ktoś zgniatał go z całych sił.
- Hunter, co tu się dzieje! - krzyknął Mardey w myślach.
- N-nie wiem! - wydusił Adam.
Wszystko trwało zaledwie kilka sekund, aż w końcu sznury trzymające go rozerwały się same i Hundrey upadł bezwładnie na ziemię. Zajęło mu chwilę, by podnieść się z ziemi. Ender Queen spojrzała na niego z góry z groźnie wyglądającym uśmiechem.
- Nigdy więcej fuzji - jęknął Mardey, co poniosło się echem po umyśle połączenia. Nigdy wcześniej się tak nie zdarzyło...
- Racja - stęknął Hunter. - Może rozłączmy się. Zaraz, chwila...
Hundrey zerwał się niespodziewanie z ziemi i prawie od razu znów upadł. Zazwyczaj rozłączenie się było kwestią chwili, a tym razem... Nie zadziałało!
- Nie, nie, nie nie nie nie nie! To nie może być prawda! - krzyknął, spoglądając na swoje dłonie z niedowierzaniem. - Hunter, Mardey! Co się...
- Kto by pomyślał, działa - Ender Queen zaczęła się śmiać. Opuściła berło, znad którego ciągle unosił się dym. - Naprawdę kochacie fuzję, więc teraz nie pozostaje wam nic innego, niż cieszyć się nią przez wieczność!
- Nie... - po policzkach Hundreya popłynęły rzewne łzy. - Przecież każdy z nas... Z nich, miał wspólne życie, własny kanał... Alex! Jak ja jej się wytłumaczę? Będzie miała teraz dwóch ojców?
- Wiesz, co jeszcze tylko brakuje? - powiedziała królowa, zbliżając się do niego. Hundrey zaczął wycofać się w stronę okna. - Zaklęcia nieśmiertelności, byś był w tej formie do końca istnienia...
Mistrz Stali i Skały oparł się w przerażeniu o szybę. W innym wypadku pewnie chciałby spróbować walczyć z Ender Queen, ale był zbyt roztrzęsiony. Żołądek podskoczył mu do gardła, gdy kobieta uniósła berło z zamiarem rzucenia kolejnego zaklęcia. Zacisnął powieki, przerażony jak nigdy.
Gdy tylko usłyszał wystrzał magicznego pocisku, instynktownie odskoczył. Purpurowa szyba za nim obróciła się w proch, a fuzja wraz z hukiem straciła równowagę i wypadła na zewnątrz. Ostatnie, co Hundrey ujrzał, to puste, pozbawione gwiazd czarne niebo, po czym uderzył plecami o pokład statku znajdującego się pod zamkiem i stracił przytomność.

QOTD: Który ship jest twoim ulubionym? (QOTD łagodzi obyczaje :) i tak, możecie mnie zabić)

[TOM 5] Team Przyjaźń i inni - Minecraft. Sekret Dnia i NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz