W czasie, gdy królowa dokonała żywota w paszczy fuzji, rozłamane fragmenty dawnego zamku powoli składały się w całość. Niemal wszyscy Mistrzowie Żywiołów i tak znajdowali się w tamtych okolicach, więc z zaskoczeniem obserwowali to zjawisko. Jednocześnie ze zdziwieniem spoglądali na kule migoczącej energii, która wracała do nich po zniszczeniu berła. Każdy czuł, że nastąpił koniec złej królowej, i nikomu raczej nie było przykro z tego powodu.
- Mówiłem, że jakoś z tego wyjdziemy? - zaśmiał się Dealer, gdy tylko moc Ognia wróciła do niego. Chciał pewnie dodać coś jeszcze, ale kilka skierowanych na niego, niezbyt przyjaznych spojrzeń szybko ostudziły jego zapał.
- Gdybyś nie był takim idiotą, to może miałbyś rację - stwierdziła z początku obojętnie Ishyx, po czym ucałowała go w policzek. Jej "pamiątką" po przygodzie w Endzie była cienka blizna na lewym oku, nabyta podczas jednej z walk.
W tym momencie rozległ się donośny, potężny ryk i niebo przeciął potężny, dwugłowy smok. Wylądował nieopodal, wśród wysepek składających się w zamkową wyspę, po czym w chmurze czarnego dymu rozłączył się. Piter szybko zerwał się z ziemi i podniósł Judiego. Chłopak był bardzo blady, a jego liczne rany mocno krwawiły. Cicho jęknął, gdy poczuł dotyk kumpla.
-Ciii... Będzie dobrze, obiecuję - szepnął Mistrz Mroku, odgarniając mu włosy sprzed oczu. - Świetnie się spisałeś.
Mistrz Ducha uśmiechnął się słabo, po czym znieruchochomiał w jego ramionach. Spokojny oddech blondyna szybko uświadomił demonowi, że żyje, ale zasnął. Wszyscy szybko, ale ostrożnie zbliżyli się w ich stronę.
- Co z Ominell? - zapytał Doknes, lądując nieopodal. Piter wzruszył ramionami, po czym cicho się zaśmiał.
- Ona już nie będzie nam przeszka...
- Hundrey!
Jego wypowiedź przerwał czyjś krzyk. Mistrzowie Żywiołów odwrócili się. Fuzja leżała nieopodal na ziemi, lekko drżąc. Jego ciało migotało lekko, w podobnym tempie jak wysepki wydzielały słabe światło. Wszyscy w zaskoczeniu obserwowali, jak ten powoli rozdziela się z powrotem na Huntera i Mardeya, nieprzytomnie leżących. Przyjaciele ostrożnie się do nich zbliżyli.
Jako pierwszy poruszył się Mistrz Skały. Ciężko uniósł głowę, oddychając z trudem. Alex powoli się do niego zbliżyła. Skrzydła dziewczyny lekko drżały z emocji, a w jej oczach zaszkliły się łzy.
- Tato...? - szepnęła. Mężczyzna cicho się zaśmiał.
- Wróciłem... Oboje wróciliśmy...
Wróżka rzuciła się ojcu na szyję, mocno go tuląc. Ten cicho się zaśmiał, po czym przeniósł wzrok na Mardeya. Blondyn leżał tuż obok, wciąż nieruchomy, ale oddychał. Jego lewa dłoń była mocno uszkodzona i krwawiła. Mistrz Skały ostrożnie go podniósł i wziął na ręce. Przez sekundę jego spojrzenie skrzyżowało się ze wzrokiem Pitera, kolejnym wysokim brunetem trzymającym rannego blondyna w rękach, w duchu zapewne dziękującym, że go ma. Oboje lekko się uśmiechnęli, widząc to.
- Tylko co teraz będzie z Endem? - zapytał Doknes. - Ominell już nie ma, więc...
- Teoretycznie moja kochana siostrzyczka jest następczynią tronu - parsknęła Larisa, jak zwykle zagarniając grzywkę na opaskę na prawym oku - Ale z nią to w sumie nic nie wiadomo. - Jej wzrok przeniósł się na Blacky'ego - A co z tymi strażniczkami, które przyciągnęliście ze sobą?
Filip wymienił spojrzenia ze swoimi przyjaciółmi. Od czasu dotarcia na pole bitwy nie widzieli ich... I nawet się zbytnio nie zastanawiali, co z nimi.
- Em... - zaczęła Alex. - Natasha i dziewczyny... One...
Blacky nieco oddalił się od nich, niespokojnie rozglądając się dookoła. Tuż obok niego czujnie krążyła Sophie, chcąc chronić go przed możliwym niebezpieczeństwem. Chłopak czuł, że coś jest nie tak, że czegoś tu brakuje... Starał się nie zbliżać do krawędzi wyspy, jednak zmienił zdanie, gdy zobaczył, że gryfica podchodzi do brzegu, cicho sycząc na coś poniżej. Stanął tuż obok i spojrzał w dół.
Kilkanaście metrów niżej znajdowała się o wiele mniejsza wysepka, przechylająca się na jedną stronę. Na stronę, po której znajdował się Sheander. Mocno chwytał się skał, ale było widać, że brakuje mu sił i zaraz spadnie. Jego smocze skrzydła były dziwnie wygięte i wyraźnie nie mogły mu już pomóc. Blacky szybko wskoczył na grzbiet Sophie i ostrożnie podleciał bliżej.
- Wujku Sheo! - zawołał, zbliżając się na bezpieczną odległość. Nie lądował, by przypadkowo nie uszkodzić wyspy. Wyciągnął rękę w jego kierunku. - Złap się mnie!
- Po tym wszystkim, co wam zrobiłem... Chcesz mi pomóc? - zapytał cicho. Ani w jego głosie, ani w oczach nie było już ani trochę szaleństwa. Filip zbliżył się jeszcze trochę, na tyle, by Sophie nie zrobiła nic Sheo. Mężczyzna cicho się zaśmiał. - To już bezcelowe... - dopiero wtedy Mistrz Mroku zauważył, że w jego bok była wbita złamana do połowy włócznia. Z rany kapała krew.
- Wiem, że tęsknisz za Enderem i jego mamą - Filip próbował złapać Sheandera - Ale nie na tym kończy się życie! Rozmawiałem z nim, widziałem go... Nie okazuje tego, ale tęskni za tobą.
Mistrz Trucizny spojrzał na chłopaka, po czym cicho się zaśmiał. Spuścił wzrok.
- Nadchodzą inne czasy - szepnął. - Oto moja rada: uważaj, komu ufasz. Czasem twój najlepszy przyjaciel może być twoim najgorszym wrogiem. A wkrótce On powstanie.
- Kto...?
Sophie w ostatniej chwili odsunęła się, gdy Sheander próbował rzucić się na Blacky'ego. Ten jednak chwycił bransoletkę od Alex na jego nadgarstku, zerwał ją i puścił się wyspy. Nawet nie próbował wznieść się w powietrze.
- Wujku Sheo! - zawołał za nim. Próbował polecieć za nim, ale tam powoli zaczynało kończyć się powietrze. Zacisnął powieki i schował twarz w piórach na karku Sophie. Ta cicho zakwiliła, po czym wzbiła się w powietrze.
Chwilę później oboje wylądowali na wyspie zamkowej. Ostrożnie zbliżyli się do grupy, która otoczyła Natashę, Susu i Keoszix, opowiadające o czymś. Jego przyjaciele od razu się zbliżyli do niego.
- Co się stało...? - zapytała Alex, widząc pojedyncze łzy w oczach chłopaka. Ten nic nie odpowiedział, ale wydawało się, że cała czwórka zrozumiała. Ostrożnie zsiadł z gryfa, po czym spojrzał z melancholią w stronę dorosłych.
- To... Co będzie z Endem? - zapytał.
- Tego jeszcze nie wiemy - Claw wzruszył ramionami - Ale one chyba się nim zajmą.
- Choć o tyle dobrze... - westchnął chłopak. Widząc żal na jego twarzy, wszyscy poza Alex odeszli, chcąc zostawić go samego. Ola natomiast zbliżyła się do niego.
- Przynajmniej my jesteśmy cali... I nasi rodzice... - powiedziała cicho - Wiesz, teraz przynajmniej będą razem...
- Ta... - Mistrz Mroku spojrzał w tylko sobie znanym kierunku, gdzieś w przestrzeń. Przeszły go dreszcze, gdy wspominał zdanie Sheo o kimś, kto powstanie. A miał dziwne wrażenie, że to nastąpi już wkrótce... Pomimo tego, uśmiechnął się lekko. - Wiesz co, Alex?
- Tak?
- Moglibyśmy częściej tak razem ratować świat - zaśmiał się. Podszedł do dziewczyny, ucałował ją w czoło i odszedł w stronę grupy. Ta zaczerwieniła się, spoglądając na niego, po czym ruszyła za chłopakiem.Koniec.
I am
Fucking
Done
Nie wiecie jak to było W CHOLERĘ trudne, jak strasznie nie chciało mi się tego pisać xDDD ale cóż, nareszcie koniec i Rdzeń Ciemności... A co do ostatnich odpowiedzi do poprzedniego QOTD, mam pewien wniosek. Potrzebujecie prawdziwego Grabka, i go dostaniecie xDDD w każdym razie, już 3.09 MRC, yeeeey... Macie już jakieś rozkminy, to piszcie, tymczasem dzięki za wszystko, narka i cześć!QOTD: Jeszcze jakieś wątpliwości co do tej części?
CZYTASZ
[TOM 5] Team Przyjaźń i inni - Minecraft. Sekret Dnia i Nocy
FanfictionNa Ziemi pojawiają się znaki nowego, jeszcze groźniejszego niż dawniej przeciwnika. Po tajemniczym zniknięciu rodziców Blacky, Alex, Rikki, Akira i Claw postanawiają wrócić do Cyberprzestrzeni, by rozwikłać zagadkę Endu. Kogo napotkają na swojej dro...