Wyjście z drugiej strony portalu znajdowało się głęboko w lesie. Pomimo, że tak jak na Ziemi panowała zima, było bardzo jasno, a słońce nie schodziło z nieboskłonu. Portal pojawił się na pniu starego dębu i zniknął tylko, gdy Blacky jako ostatni wyskoczył z niego.
- Tylko co teraz? - zapytała niepewnie Akira.
- Zdaje mi się, że niedaleko stąd znajduje się Norasiri - stwierdziła Alex. Podobnie jak pod koniec ich poprzedniej przygody w Cyberprzestrzeni, na jej plecach znajdowała się para różowo-fioletowych skrzydeł ważki. Rozłożyła je, a światło słońca odbiło się od nich. - Wirginia na pewno będzie umiała nam pomóc.
- Chyba, że ją też ktoś porwał - dodała pesymistycznie Rikki. - Ale aż tak źle być nie może, co nie?
- Tia... - parsknął Judi. - Gdyby nie było "aż tak źle", nie musielibyśmy się tu przenosić.
- Co się z tobą dzieje? - zapytał Blacky - Czemu jesteś taki mrukliwy?
- Nie jestem mrukliwy, tylko myślę racjonalnie. I chyba ktoś was obserwuje.
Wszyscy rozejrzeli się dookoła. Pomiędzy drzewami-zielony, wielki tygrys, szczerząc kły. Wszyscy wycofali się, natomiast zwykle strachliwa Akira wyszła przed szereg. Zaskoczony Filip chciał podejść do niej i ją obronić, ale paraliżował go strach.
- Diana, co ty robisz? - zdołał wydusić - Kryj się!
- Ona nie jest zagrożeniem, wręcz przeciwnie! - odparła dziewczyna, wyciągając dłoń w stronę tygrysa. - Spokojnie, już wszystko gra...
- Prędko się uczysz, Mistrzyni Natury - wielki kot odezwał się głębokim, damskim głosem, po czym przybrał formę wysokiej, zielonookiej brunetki. Wszyscy odetchnęli z ulgą.
- Ciociu Wirginio! - Blacky zbliżył się do kobiety - Nastraszyłaś nas!
- Czyli moja nowa umiejętność działa - zaśmiała się niejednoznacznie. - Paraliżujący strach. Gdy ta moc działa, nikt mnie nie zaatakuje jako pierwszy... No, są wyjątki. Na przykład Mistrzynie Natury, jak Akira.
- Co ty tutaj robisz? - spytała Rikki - To chyba dosyć duży kawałek od Norasiri, prawda?
- Tak... Zaczęła ostrożnie Mistrzyni Roślin - Ale to już nie ma znaczenia. Czasy się zmieniają... Norasiri zostało zniszczone.
- Jak t-to? - wyjąkał Claw. Znał to podziemne miasto tylko z opowieści, gdyż nigdy w nim nie był, ale zawsze chciał je zobaczyć na własne oczy. - C-co się tam s-stało?
- Jak mówiłam, czasy się zmieniają... - westchnęła - Zresztą, opowiem wam po drodze.
- Dokąd?
- Do domu? Nie, to nie mój dom. Nigdy nie byłam częścią Sirinoir... Do miasta, które chcę chronić, by nie skończyło jak mój prawdziwy dom. To tędy, chodźcie - dodała, po czym ruszyła w tylko sobie znaną stronę. Tuż obok Blacky'ego, niewiadomo skąd, wylądowała Sophie.
Nagie drzewa dodawały temu miejscu upiorności pomimo tego, że słońce jasno świeciło. W powietrzu wisiało coś, co sprawiało, że nikt poza Wirginią nie mógł się odezwać. Kobieta spojrzała w niebo, po czym zaczęła mówić:
- Jeżeli chodzi o Minecraft, to ta część Cyberprzestrzeni łączy się na trzy mniejsze wymiary. Są to zniszczony Nether, służący za więzienie dla specjalnych delikwentów, Międzyświat, ten, w którym się znajdujemy, i End. Jednocześnie End jest jednym z ważniejszych wymiarów Cyberprzestrzeni. Od milionów lat na jego tronie zasiadają coraz to nowe królowe, zwane Ender Queen. Ich polityka dotąd nieznacznie wpływała na Międzyświat, a teraz... Na tronie zasiadła nowa władczyni. Nie wiadomo o niej za wiele, ale rządzi nami żelazną ręką. Kazała wysadzić Norasiri, które zostało przemienione w kopalnię diamentów, przez co wszyscy mieszkańcy musieli przenieść się do Sirinoir...
- Mama kiedyś coś wspominała o tym mieście - wtrącił Filip. - Nie wiem jednak za dużo...
- To ona sprawowała tu władzę, póki nie przeniosła się na Ziemię - odparła Wirginia. - Szkoda, ale chciała żyć przy tobie i twoim ojcu... W każdym razie, Ender Queen próbowała zrobić sobie w Sirinoir bazę wypadową, i wybrała bardzo dobre miejsce, przy oceanie i w ogóle... Tylko że ludność miała ku temu zastrzeżenia. Nasza kochana władczyni Kresu - dodała z głosem pełnym sarkazmu - Nie chciała sobie brudzić rąk, więc rozwiązała to w inny sposób... O, jesteśmy!
Przyjaciele znaleźli się na krawędzi szczytu wzgórza. Pod nim rozciągała się dolina z drugiej strony otoczona pasmem gór, zaś w padole znajdowało się miasto.
Było ono otoczone bardzo wysokim i grubym murem z szarych cegieł. Ponad ścianą unosiła się błękitna, przejrzysta kopuła. Na samym środku miasta znajdowało się niewielkie wzgórze, na którym rosła wieka wierzba płacząca. Do jej konarów były przywieszone na cztery strony świata czarne flagi z wizerunkiem różowego oka.
- Co tu się stało? - wydukała Alex.
- Nie chcąc widzieć sprzeciwu ludzi, Ender Queen wprowadziła tu jakiś ludzki wynalazek zwany komunizmem. Generalnie nie mamy prawa głosu i musimy przestrzegać wielu innych, ściśle ustalonych zasad.
- K-komuna? - zaśmiał się pesymistycznie Claw - W-witamy w pow-wojennej Polsce...
- Na całe szczęście, moja pozycja pozwala mi na to, by czasem opuścić Sirinoir - stwierdziła Wirginia - Dobrze, że was tu znalazłam, bo niewiadomo, co by się z wami stało w innym przypadku...
- Wpuszczą nas tam? - zapytała Rikki. Kobieta wzruszyła ramionami.
- Bo ja wiem... Jeżeli nie, to będziemy negocjować. Lepiej już chodźcie, niedługo świt.Cześć :3 sorki że tak późno, ale... Od dziś rozdziały prawdopodobnie nie będą się pojawiały w czwartki. Czemu? Do szkoły na 7 do 15, potem na 16 na drugi koniec miasta na plastyczne do 18 i ok. 19 jestem w domu. Sorry, ale teraz musiałam, już w łóżku, zaczynać od niecałych 200 słów i w sumie wyszło mi ponad 700. Dobra, tyle. Dzięki za wszystko, narka i cześć.
QOTD: A gdzie są staruszki? :3
CZYTASZ
[TOM 5] Team Przyjaźń i inni - Minecraft. Sekret Dnia i Nocy
FanficNa Ziemi pojawiają się znaki nowego, jeszcze groźniejszego niż dawniej przeciwnika. Po tajemniczym zniknięciu rodziców Blacky, Alex, Rikki, Akira i Claw postanawiają wrócić do Cyberprzestrzeni, by rozwikłać zagadkę Endu. Kogo napotkają na swojej dro...