Piter już od dłuższego czasu przemierzał End, szukając bezpiecznego miejsca na ukrycie się z Judim. Chłopak słabo się go trzymał i drżał z bólu. Jego rany mocno krwawiły. Smok co jakiś czas odwracał w jego stronę głowę, z niepokojem wypuszczając czarny dym z chrapów. Zwinnie omijał niewielkie wysepki, rozglądając się za bezpiecznym azylem, jednak wszędzie znajdowało się mnóstwo walczących żołnierzy.
- Trzymaj się tam - szepnął, przyspieszając. - Jak się czujesz?
- Lżejszy o jedną kończynę - zaśmiał się gorzko, trzęsąc się. - Nie przejmuj się mną... I tak już na mnie za późno...
- Nie pozwolę ci umrzeć, rozumiesz? - syknął, gniewnie uderzając powietrze ogonem. Przez to na chwilę stracił równowagę, jednak gdy tylko odbił się łapami od jednej z wysp, wrócił na dawny kurs. Judi znowu zaśmiał się.
- O mało cię nie zabiłem... A teraz ty mnie chronisz. Dlaczego?
- Bo nie jestem tobą, komuchu - parsknął, jednak w jego głosie brakowało sarkazmu. Uniósł łeb i zastrzygł uszami, słysząc odległy ryk smoka. - Jest tu...
- Uważaj!
Wielki, czarno-fioletowy smok pojawił się dosłownie znikąd przed nimi, znów głośno rycząc. Fala uderzeniowa zbiła Pitera z rytmu, jednak tym razem nie zdążył wyrównać lotu. Uderzył bokiem w jedną z wysp, machając rozpaczliwie skrzydłami, po czym większa bestia zamachnęła się na niego łapą. Rozległ się trzask łamanych kości, po którym Mistrz Mroku gwałtownie zaczął tracić wysokość. Jedno z jego skrzydeł wygięło się pod dziwnym kątem. Zawył z bólu, po czym zaczął spadać po spirali w dół. Judi mocniej się go chwycił.
- Dasz radę? - szepnął, starając się, by jego głos brzmiał mocniej, jednak był zbyt osłabiony i ledwo zdołał wydusić z siebie głos.
- Tak... Dam radę... - syknął, próbując poderwać się do góry. Zaskomlał z bólu, po czym złapał się pazurami prawej łapy jednej z wysp i zawisł pod nią.
- Piter... - szepnął, zaciskając powieki. Powoli zaczął zwalniać uścisk. - Nie mogę już...
Judi ostatkiem sił chwycił się szyi smoka, po czym ześlizgnął się z niego. Piter krzyknął, po czym szybko złapał go ogonem. Chwycił się drugą łapą powierzchni wyspy, po czym zawisł w powietrzu. Ciężko oddychając, zamknął oczy.
- Judi... Przepraszam... - wydusił. Jego pazury powoli zaczęły zsuwać się ze skały. - Tak bardzo chciałem cię obronić... Tak bardzo cię...
- Wiem - odpowiedział cicho Mistrz Ducha. Z całych sił chwycił się ogona smoka, drżąc. - Ja też...
Demon powoli zaczął się uspokajać. Wiedział, że nie ma już żadnej szansy na ratunek. Z każdą chwilą zsuwał się coraz bardziej, a Judi był coraz słabszy przez ubywającą krew. Nie miał już nic do stracenia... Było już za późno. Pomyślał o wszystkich, którzy na nich czekają. Blacky, który dzięki nim był w stanie zagłębić się w ten inny świat. Grabek, który wciąż skrywał przed nimi mnóstwo sekretów. Wszyscy Mistrzowie Żywiołów... Zacisnął powieki, po czym odczepił się od wyspy i zaczął spadać w przepaść.
Przyciągnął do siebie Judiego i przemienił się w smoka. Włosy miał w nieładzie, a jedno ze szkieł okularów było stłuczone. Płytko oddychał, ale lekko się uśmiechał. Judi wsunął swoją drobną, wychudzoną dłoń w jego większą, pewną i ciepłą dłoń, i zamknął oczy.
I wtedy znów nastąpiła ich fuzja.
Tym razem ich połączenie nie było już olbrzymim, dwugłowym smokiem, lecz miało one bardziej ludzką postać. Był on wysoki, ubrany w zielono-szarą bluzkę, jeansy i czarne buty. Jego skóra była blada, a blond włosy sterczące na kształt dwóch rogów ze srebrnymi pasemkami rozwiewały się na wietrze. Miał troje oczu, dwoje szarych i jedno, dodatkowe prawe, zielone. Na jego plecach znajdowała się para czarno-srebrnych skrzydeł, do pary z długim ogonem w tej samej barwie.
Fuzja momentalnie poderwała się do lotu, w ostatniej chwili chroniąc się przed upadkiem w próżnię. Wyrównał lot, ciężko oddychając.
- Znowu on? Nightmare Death? - szepnął, patrząc na swoje dłonie. - Dziwne... Mam nad tym kontrolę... Czyli jeszcze nie wszystko stracone!
Połączenie wzleciało ponad najniższe wyspy. Olbrzymi smok kołował gdzieś na nieboskłonie, wypuszczając w powietrze kule fioletowego ognia. Nightmare Death zmrużył oczy.
- Chyba czas obalić rządy pewnej królowej - zaśmiał się cicho. W jego dłoni pojawił się długi łańcuch, zakończony najeżoną kolcami kulą. Zakręcił bronią w powietrzu, po czym popędził w ślad za smokiem.No hej... Jestem na kursie już drugi tydzień, jutro mam egzamin na patent żeglarza jachtowego, jest zajefajnie... To macie rozdział xDDD zadowoleni, że Juter? Mam nadzieję. Przy okazji, mam w planach kilka nowych projektów, z czego jeden z większych będzie się skupiał na postaci bardziej drugoplanowej, ale tej którą kocham xD no, to dzięki za wszystko, narka i cześć!
QOTD: Jaka jest twoja ulubiona postać bardziej z tła, czyli taka mniej znacząca dla fabuły przynajmniej do dziś?
CZYTASZ
[TOM 5] Team Przyjaźń i inni - Minecraft. Sekret Dnia i Nocy
FanficNa Ziemi pojawiają się znaki nowego, jeszcze groźniejszego niż dawniej przeciwnika. Po tajemniczym zniknięciu rodziców Blacky, Alex, Rikki, Akira i Claw postanawiają wrócić do Cyberprzestrzeni, by rozwikłać zagadkę Endu. Kogo napotkają na swojej dro...