32. Pułapka

173 28 18
                                    

Jaskinia pod wyspą w Endzie zdawała się nie mieć końca. Judi i Piter krążyli po niej od kilku godzin, szukając wyjścia na powierzchnię. Demon cały czas znajdował się pod postacią smoka, co ułatwiało mu utrzymanie równowagi z jedną złamaną nogą. Co jakiś czas wypuszczał w sufit groty pocisk czarnej , twardej plazmy, gdyż ta świeciła słabym blaskiem.
- Lepsze to, niż gdybyśmy byli u królowej, co nie? - powiedział w pewnym momencie Judi, chcąc powstrzymać ciszę. Piotr zmrużył oczy i mruknął coś niezrozumiałego. - Słuchaj, wiem, że ci trudno, ale znajdziemy wyjście stąd!
- Mówiłeś to już co najmniej dziesięć razy - prychnął - Za każdym razem coraz mniej ci wierzyłem.
- To nie może być sytuacja bez wyjścia - parsknął chłopak, ignorując narzekanie kumpla. Wciąż był bardzo chłodny wobec niego. Wskazał na zakrętm prowadzący w lewo, po czym dodał - Tam jeszcze nie byliśmy! Może tu jest wyjście...
- Byliśmy już tu, komuchu - smok wskazał na pocisk plazmy na suficie. Cały czas lekko świecił. Mistrz Ducha znieruchomiał, a demon przyłożył mu ogonem w tył głowy. - W ten sposób na pewno się stąd nie wydostaniemy.
- Masz jakiś lepszy pomysł? - prychnął zrezygnowany Judi. Piter pokiwał głową, po czym przyłożył jedną z łap do biodra kumpla. Absorbując jego moc, przybrał formę ducha i pociągnął go za sobą. Skołowany Jakub również przybrał eteryczną formę i poleciał za nim. - Dobra... To było mądre.
- A to ty chciałeś przejąć władzę nad Cyberprzestrzenią - zaśmiał się Mistrz Mroku. Jeszcze raz trzepnął go ogonem i dodał - Miejmy tylko nadzieję, że nie wpadniemy na żadnych żołnierzy...
Zaledwie parę chwil później oboje znaleźli się na powierzchni wyspy. Wylądowali na chłodnej powierzchni, pokrytej skałą Endu. Piter opadł na ziemię z westchnieniem i rozejrzał się dookoła. Judi usiadł obok niego i oparł się o grzbiet smoka i spojrzał w czarne, puste niebo. Przez kilka minut żaden z nich nie odzywał się, aż w końcu Mistrz Ducha powiedział:
- To... Co teraz?
- Nie wiem - przyznał czarny smok, kładąc łeb na ziemi. - W sumie to głodny jestem. Może znajdźmy coś do jedzenia i...
- Bezpieczniej by chyba było prędko stąd zwiać - zauważył Judi. Piter zmrużył oczy i uderzył ogonem o ziemię.
- Tia... Tylko gdzie? - mruknął. - Nigdy nie byłem w Endzie, ty chyba też nie. A... Byłeś?
- Może parę razy... - zaczął ostrożnie. Demon podniósł się i spojrzał na kumpla ze zdziwieniem. - To było naprawdę dawno, już mało co z tego pamiętam... Czujesz to?
Oboje rozejrzeli się. Dopiero teraz zauważyli, że za nimi, w odległości kilkudziesięciu metrów, rośnie drzewo. Było bardzo wysokie i miało powykręcane konary oraz fioletową, chropowatą korę. Na gałęziach rosły dziwne owoce, przypominające wielkie, purpurowe rodzynki. Kumple spojrzeli po sobie i pobiegli pędem w stronę drzewa. Demon oparł łapy o pień i potrząsnął nim.
- Myślisz, że to bezpieczne? - zapytał Judi. Smok złapał jeden ze spadających owoców w zęby, po czym rozgryzł go. Różowawy sok prysnął prosto na Jakuba.
- Pachnie spoko - stwierdził Piter. Podrzucił owoc, po czym ten zniknął w jego pysku. - Smakuje jak winogrono... Spróbuj!
- Stary, jesteśmy w Endzie. Tu wszystko może nas zabić - powiedział sceptycznie Mistrz Ducha, podnosząc jeden z nich z ziemi. Powąchał go niepewnie. - Dobra, pachnie ok, ale skąd mamy wiedzieć, czy nie są zatrute?
- Jeżeli tym żywią się Endermany, to chyba nie jest takie złe - stwierdził, rozgryzając kolejny z owoców. Judi spojrzał na niego, po czym przeniósł wzrok na roślinę. Wyglądała całkiem ok, jak wielka rodzynka pomieszana z papryką... Nadgryzł kawałek. Smakował jak bardzo słodki pomidor.
- Niech ci będzie, jest całkiem dobry... Piter?
Chłopak zauważył, że smok leży na ziemi nieruchomo, śpiąc. Pysk miał umorusany sokiem z tych dziwnych owoców. Wyrzucił swój daleko od siebie, ale było już za późno. Poczuł, jak kręci mu się w głowie, po czym upadł twardo na ziemię i zasnął.
- Wreszcie - rozległ się szept nieopodal. Fioletowy wąż zesunął się z gałęzi i zbliżył się do śpiących przyjaciół. Gwizdnął głośno. Na wyspę wleciał półprzezroczysty, srebrny smok. Podszedł bliżej i zmrużył oczy.
- Nie mówiłaś, że Piter też tu jest - mruknął, uderzając nerwowo ogonem w ziemię. Fioletowe Akuri wystawiło język, badając otoczenie dookoła.
- Nie narzekaj, Grabek - mruknął - Nina jest kapitanem i kazała nam to załatwić. Bierz sssmoka, ja wezmę chłopaka i ssspadamy ssstąd.
Duch Mistrza Stali westchnął, po czym chwycił przyjaciela. Przerzucił czarne Akuri przez swój grzbiet, zaś wąż zmienił się w sporych wielkości purpurowego orła i chwycił Judiego. Oboje kiwnęli głową w stronę, po czym zeskoczyli z wyspy i polecieli w stronę sąsiedniej wyspy, gdzie już czekała na nich reszta załogi "Drugiej szansy".

Jakieś spekulacje, coś? Jestem ciekawa :3 zresztą, ponad 700 słów... Tia, ale napisane tak bardzo meh. Przynajmniej jest, postaram się jeszcze coś w tym roku napisać. Tymczasem dzięki za wszystko, narka i cześć!

QOTD: Co myślisz o relacjach Pitera i Judiego?

[TOM 5] Team Przyjaźń i inni - Minecraft. Sekret Dnia i NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz