Rozdział 3

8.1K 661 533
                                    


Młodszy leżał na swoim łóżku, patrząc w telefon, gdzie miał włączony aparat i przyglądał się śladowi na swojej szczęce.

Fioletowy znak jednak go nie przerażał. Patrzenie na niego przypominało mu o przyjemności, którą sprawiał mu diabeł i to, jak z trudem ukrywał przed ojcem wzwód, kiedy opuszczał jego gabinet.

A duże, pulchne usta wciąż mrowiły od docisku tych wąskich do nich. Kiedy tylko wyobrażał sobie, co diabeł mógłby z nim zrobić, jego uda samoistnie zaciskały się na powietrzu.

– Muszę przestać o nim myśleć – powiedział, podnosząc się do siadu i patrząc w lustro. Siedział cały dzień w piżamie. Jednak mu to nie przeszkadzało.

Do czasu, aż do pokoju nie wbieg zdyszany Liam.

– Harry, nie uwierzysz – wysapał z trudem, łapiąc oddech. – Nie uwierzysz, co stało się na bankiecie twojego ojca – kontynuował, a w głowie Harry'ego kłębiła się jedynie myśl, że to syn Gabriela nie uwierzy, co mu się przydarzyło.

– Chodzi ci o to, że tato rozmawiał z Lucyferem? Czy to, że jest tymczasowy pokój? – spytał cicho, patrząc na starszego anioła. Syna Gabriela.

– To jest mało ważne, zresztą pierwsze słyszę... ale wróćmy do mnie. Lucyfer przyszedł tu z jakimiś dwoma arcydemonami, czy czymś takim, i Nick jak zwykle się do mnie dobierał. Na serio tym razem czułem jego rękę na mojej nagiej skórze, która nawet nie wiem kiedy się tam pojawiła. Pewnie użył na mnie mocy archanioła Uriela, jego ojca, ale wracając, te dwa demony się na niego rzuciły. Prawie go zamordowały i, cholera, jak na mnie spojrzeli, przysięgam, że mi stanął – zaczął histeryzować Liam, nim spostrzegł dość duży ślad na szczęce swojego przyjaciela. – Ojciec cię pobił? – spytał nagle zdenerwowany.

– Mój ojciec mnie nie bije. On tylko krzyczy. A tak poza tym dobrze wiesz, że nie możesz ulec tym demonom. Są znajomymi Lou... Lucyfera. To jest złe – powiedział młodszy, patrząc na przyjaciela.

– Chciałeś go inaczej nazwać...czy ja o czymś nie wiem? - spytał, dotykając siniaka, przez co Harry nie syknął z bólu, ale jęknął z przyjemności. – O mój Boże – sapnął nagle przerażony Payne, domyślając się, co to jest. – Twój ojciec wie?!

– To był.... Warunek... Malinka za pokój – westchnął cicho. – Lucyfer nie wie, że jestem synem Michała.

– Czyli...przechytrzyliście Lisa... kosztem twojego umysłu i niewinności? Demony przynoszą nam pecha, najpierw ja, teraz ty, kto następny? – wymamrotał. Cóż, Liam mimo że miał głosić dobrą nowinę, był strasznym histerykiem. – Dobra, o tym później, mam wrażenie, że coś jeszcze cię trapi, Hazz.

– Czytałem, że malinki schodzą po kilku dniach... że na drugi dzień są mniej widoczne... A ta... Ta jest jeszcze bardziej widoczna niż wczoraj – powiedział loczek.


Od Autorek:
Co sądzicie o nowej wersji? Piszcie w komentarzach 💕

ᴍʏ ᴅᴀᴅᴅʏ ᴅᴇᴍᴏɴ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz