Rozdział 11

7.2K 605 543
                                    


– Ja... Zgadzam się... – powiedział nieśmiało. – Ale pomału... Nic na siłę...

– Oczywiście, kochanie – potwierdził Louis i pocałował go niepewnie w usta. – Nie zaczniemy dzisiaj i nie na ciele. Pokażę ci to we śnie, nim zabiorę ci dziewictwo, a kiedy do tego dojdzie, zacznę pokazywać ci, co znaczy przyjemność. Szykuj się więc, bo w następnym śnie będziemy złączeni w pewnym miejscu. – Mrugnął do niego okiem i zniknął, a sekundę później, jak na zawołanie, do pokoju wszedł Liam.

Loczek zarumirniony położył się na łóżko.

– Okey, widzę, że stało się coś grubego, ty chwalsz się pierwszy. – Zaśmiał się Payne.

– Myślałem, że Lucyfer mnie zostawił... Ale jednak dalej do niego należę... – westchnął cicho.

– Oh, loczku, nie bądź taki, szczegóły proszę. Potem ja powiem ci o moich przyszłych kochankach. – Liam uśmiechnął się głupio.

– Więc... Tak jakby... Jestem jego... I dzięki temu Louis jest rozpalony, jak na diabła przystało? Powiedział, że tylko ja umiem go tak rozgrzać... – Brunet zarumienił się.

– Czuję grubszą sprawę i jednoczesnie podtekst seksualny. Ciekawie się dzieje, nie powiem. – Zaśmiał się. – U mnie sparawa wygladała raczej tak, że cały czas za mną chodzili. Nick ewidentnie mnie unikał, kiedy tylko ich dostrzegł, i mój tyłek chyba nigdy nie był tak zmacany i nie czuł się tak dobrze. Oh, i włożyli mi to do kieszeni, z karteczką, że mam to oblać zawartością tej fiolki. – Wyjął z kieszeni dwa małe przedmioty. Jednym była szklana fiolka, a drugim... Przypominało to piłeczkę, tylko że gumową, i w sumie całkiem przyjemną w dotyku. – A potem mam sobie to wsunąć w odbyt. Obiecywali, że nic nie za boli, ale chyba im nie wierzę – dodał jeszcze, rzucając przedmioty loczkowi. – Myślisz, że powinieniem zrobić to, o co proszą?

– Zrób to. – Harry wzruszył ramionami. – Ja padam, dziś trening mnie wymęczył. – Ziewnął głośno.

– Okey, to dobranoc – powedział Liam. – Albo nie, czekaj... włożę to w siebie tutaj, przynajmiej będziesz wiedział, czy uciekać, jak Louis każe ci zrobić to samo – mruknął i udał się w stronę łazienki.

Młodszy przewrócił oczami, ziewając głośno i nie wiadomo kiedy jego oczy same zaczęły się zamykać.

W tym czasie bardzo zestresowany Liam obał małe urządzonko jakimś olejkiem, który znajdował się w tej śmiesznej fiolce, i delikatnie wsunął w siebie przedmiot. To było dziwne, czuł lekkki dyskomfort, ale dało się to wytrzymać. Właściwie nie wiedział, jaki cel miało wkładanie tego w siebie. Na wymieniony na kartce numer napisał krótką wiadomość o treści: "Gotowe", na co przedmiot zaczął wibować.

Jęknął cicho, odchylając głowę do tyłu, po czym ruszył do drzwi. Jednak kiedy chciał się odezwać zauważył, że jego przyjaciel zasnął.

– Szkoda – szepnął i ruszył do wyjścia.

Po kilku krokach Liam padł na posadzkę, wyginając się od zwiększających się wibracji. Cholera, odkrył własne niebo.

W tym czasie Harry leżał już wypięty przed twarzą Lucyfera. Znowu zaczynali w ten sposób, ale tym razem loczek o to poprosił. Zdążył już pokochać język demona. 



Od: Autorek
Drugi na dziś 😙

ᴍʏ ᴅᴀᴅᴅʏ ᴅᴇᴍᴏɴ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz