Rozdział 20

6.3K 567 145
                                    


Harry siedział w swoim pokoju, patrząc pustym spojrzeniem na ścianę.

Jego kochany Louis stał się potworem...

Michał lekko zapukał do drzwi syna i wszedł do pokoju.

– Harry... myślę, że coś jest nie tak z twoim diabłem – westchnął ojciec. – Wiem, że to cię zaboli, ale... to zdecydowanie nie był Louis.

– Możemy o tym nie rozmawiać, proszę? – wymamrotał młodszy, patrząc się na starszego Archanioła.

– Harry... wiem, że on bardzo cię zranił, ale to nie był tak naprawdę on. Zaproponował mi swoje skrzydła za brak wstępu z bronią do piekła, co jest strasznie głupie – westchnął archanioł. – Nie nadaje się na Lisa. Nie wiem, gdzie podział się prawdziwy on, ale razem z kilkoma ochroniarzami w ramach treningu wyślę waa jutro do piekła.

– Co tylko rozkażesz, ojcze – powiedział cicho brunet, kładąc się na plecy. Nie chciał tam iść.

– Wiesz, że chcę dla ciebie dobrze – powiedział mężczyzna, nim opuścił pokój syna.

Harry przymknął oczy, zanosząc się płaczem.

Dzień minął szybciej niż Harry tego oczekiwał. O szóstej rano rozpoczął się trening, w którym oprócz niego brali udział Liam, Nick i kilku innych aniołów, których nie znał.

– Przechodzimy do piekła. Zachowujcie się – powiedział, przechodząc przez bramę.

Harry znał tę drogę na pamięć. Musiał ojcu przyznać jedno... od dawna nie było tu Louisa. Miejsce się nie zmieniło, a temperatura ciągle wzrastała. Jego demon miał inne plany. Chciał, aby było tu pieknie albo chociaż normalnie, a tymczasem miejsce to przypominało większe złomowisko, niż te z czasów snów Harry'ego.

Ruszył do tylnych wejść, musiał porozmawiać ze swoją matką, która znajdowała się w zamknięciu.

Nigdy jej nie widział, ale słysząc historię o niej, wolał jej nie poznać. Teraz jednak mogła okazać się jedyną prawdomówną osobą.

Westchnął cicho, wchodąc do wiezienia piekieł.

– Wiedzałam, że kiedyś tu przyjdziesz. – Zaśmiała się gorzko kobieta. – Wiem nawet po co. – Jej złowieszczy smiech wypełnił Lochy. – Zaczyna sie na L, pytanie tylko, czy kończy się na R? A może S? – Wielki wąż pojawił się przed aniołami, uderzając z furią w kraty.

– Gadaj, co mu zrobiłaś – ryknął anioł, patrząc na swoją matkę.

– Ja nic... Jednak to, co zrobił twój ojciec... albo raczej czego nie zrobił... – wysyczała, podnosząc się jak do ataku i ukazując wielkie kły. – Opowiem ci bajkę, wiem, że je lubisz. – Zaśmiała się. – Pewnej nocy, zanim Bóg uczynił mnie wężem, odkryłam ludzi. Powiedziałam o nich Lucyfer owi, ale on miał to gdzieś, miał to gdzieś do czasu, aż nie zaginął jeg syn. Głupi czlowiek wykradł nasze dziecko pierworodne i zmienił je w swoje... ludzkie, słabe, ale nieśmiertelne. Ojciec Louisa zaczął grozić Bogu, ale ten imbecyl miał nas gdzieś. Najważniejsze były jego dzieci, lecz nie mogłam tak tego zostawić. To ja zmieniłam bieg historii. Ja jestem powodem, przez który żaden człowiek nie ujrzy więcej wrót raju!– zaczęła krzyczeć. – Zabrali go i zmienili w człowieka, zazdrosnego, słabego człowieka i byłam pewna, że ten nieśmiertelny człowiek kiedyś przyjdzie, by zając miejsce swego brata, bo wasz Bóg jako człowiekowi mu pomoże – warknął. – Nie sadziłam jednak, że te dwie bajki skleją się w jedno, nie sądziłam, że to ty bedziesz musiał się wyślij, by zyskac serce mojego syna,. Wierzyłam, że to on będzie musiałpozbyć się Michała, tymczasem pojawia się pytanie... – zaczęła krążyć po swoim lochu – którego z nich pokochasz?

Zaatakowała Liama, ale nim trujące kły wbiły się w jego ciało, pojawił się jakiś mulat i odciął węzowi głowę, po czym ta odrosła za kratami.

– Po pierwsze, nikt nie ma prawa tknąć mojego anioła – warknął, a jego oczy zaczęły zmieniać barwę z czarnej na normalną. – Po drugie, nie jesteście tu mile widzian. –Spojrzał na wszystkich. – Lucyfer nie będzie zadowolony z waszej obecności.

Harry spojrzał na demona, ale znana mu piosenka była śpiewana przez więźnia na końcu cel. Ruszył szybko w kierunku dźwięku.



Od: Autorek
Kto tam jest????

ᴍʏ ᴅᴀᴅᴅʏ ᴅᴇᴍᴏɴ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz