Harry jęknął, upadając na podłogę. Trenowali drugi dzień i loczek czujł się o niebo lepiej, więc z uśmiechem walczył z blondynem.
– Skup się, dzieciaku – warknął znowu niebieskooki. – Świat demoniczny to nie przelewki.
– Oj, pingwinie, opanuj hormony. – Zaśmiał się, podnosząc z ziemi i rzucając płomieniem w demona. Jednak nie miał pojecia, że ktoś za nim stał. Jego miłość, która przyglądała się jego poczynaniom.
– Luke, daj mu chwilę spokoju, co? – poprosił sam pa iekieł. – Nawet mnie przywitać nie mógł. – Zaśmiał się.
Loczek odwrócił się do Louisa. To był jego kochanek. Ten, którego ostatnio skrzywdził. Tak chciałby go przytulić... Ale bał się, że szatanowi ponownie stanie się krzywda.
– Hazz... – Louis podszedł do niego ze smutną miną. – Powiedzieli mi, co chcesz zrobić – westchnął – popieram to, bo nadal cię kocham. – Spojrzał szklistym wzrokiem w oczy Harry'ego, jednak loczek pozostawał zimny, bez uczuć. Lucyfer spuścił głowę i zrobił krok w tył, nim objęły go silne ramiona bruneta. Mimo że przytulas był lekki, wypełniony strachem, to Louis czuł się w nim bezpiecznie.
– Przepraszam cię – zaczął cicho, zaciskając powieki.
– Kocham cię, Harry – wyznał demon, odwzajemniając przytulasa.
– Ja ciebie też – szepnął, próbując nie płakać.
– Luke, na dzisiaj koniec – wydał rozkaz, chwytając loczka za rękę i ciągnąć za sobą do zamku.
– Gdzie idziemy? – spytał.
– Chcę spędzić z tobą czas, właśnie przyjechałem i... chciałbym razem zjeść kolację. – Westchnął, wiedząc, jak żałosnie to brzmi.
– N-no dobrze. – Anioł zarumienił się delikatnie.
Usiedli w jadalni i zaczęli jeść.
– Co robiłeś przez ten cały tydzień?
– Walczyłem o przeżycie – westchnął, patrząc na demona.
– Ktoś ci groził? – spytał nagle poddenerwowany Louis.
– Z Legionem, Louis – odparł, jakby to było oczywiste.
– Pytałeś... czego wymaga do zjednoczenia? – spytał, głosno przełykając ślinę, gdyż był pewien, że ten demon postawi jako warunek jego dziurkę.
– Tak, ale nie chcę tego. Nie pozwolę mu na to. Wolę go zabić – prychnął, machając nogami.
– Go się nie da zabić, raz na jakiś czas będzie ci odbierał kontrolę – westchnął, przecierając oczy, był zmęczony. – Musicie zawrzeć pokój albo wykończy twoje ciało, unicestwiając was obu – powiedział, wstając od stołu. – Spytaj się go o minimum i potarguj się, a wszystko bedzie łatwiejsze. Albo sam coś zaproponuj.
Louis podszedł do Harry'ego, lekko całując go w policzek.
– Zaproponuj mnie raz w miesiącu. Zamkniesz go na jakiś czas, będzie zajęty przemyślaniem plusów i minusów umowy, zyskasz czas i nim się zgodzi, zaproponujesz mu mniej, bo będziesz już potrafił niektóre demoniczne sztuczki.
– Nie jestem tak silny. Ja już nie daję rady, Louis... – odparł cicho zielonooki.
– Masz mnie, Hazz. – Lou złapał jego policzki i mocno pocałował.
Mlodszemu poleciały łzy z oczu i oddał każdy z pocałunków.
– Śpij ze mną, Harry – jęknął Louis – proszę.
– To nie jest dobry pomysł – powiedział cicho loczek, patrząc na niego.
– Dawno tego nie robiliśmy, zresztą on na pewno jest jeszcze słaby – powiedział. – Proszę.
– Nie! – krzyknął, wyrywając dłoń i odsuwając się. – Nawet nie jesteś w stanie sobie wyobrazić, jaki on jest już teraz silny. Ciągle z nim walczę – powiedział, ruszając do wyjścia.
Louis spuscił głowę, kierując się na kanapę w salonie. Chyba zostanie księdzem.
Loczek zamknął się w pokoju gościnnym, padając na ziemię.
CZYTASZ
ᴍʏ ᴅᴀᴅᴅʏ ᴅᴇᴍᴏɴ ✓
Fanfiction[ #10 w ff ] Harry to przyszły Archanioł, a Louis to syn Lucyfera. Współpraca z @Nightiwolf Okładka zrobiona przez Darrrow