Rozdział 27

5.6K 458 342
                                    


– Teraz się stresuję – westchnął Louis ponownie, a Harry nigdy nie widział go tak spiętym.

– Spokojnie. – Uśmiechnął się do starszego.

– Wygądam teraz jak mięczak...ekstra – mruknął pod nosem i usiadł obok swojego aniolka. Chwilę potem glówne drzwi otworzyły się i przeszedł przez nie archanioł.

Młodszy się podniósł. Mimo dość surowego wychowania, zawsze na powitanie przytulali się.

– Tato! – krzyknął brunet, tuląc do siebie ojca.

Lucyfer również powstał z miejsca i podszedł do archanioła, po czym lekko się ukłonił. Mimo że byli na terenie diabła.

– Dzień dobry, Harry, Lucyferze. – Pokiwał głową, odsuwając się od syna.

– Co cię tu sprowadza? – spytał najmłodszy z całej trójki.

– Umowa pokoju – odparł Louis chłodno. – Skoro już wiemy, że legenda dotyczy nas, musimy zawżeć pokój na warunkach twojego ojca – westchnął.

– Tak naprawdę umowę możemy podpisać, jak Harry będzie pełnoletni – odparł ojciec anioła. – Ale bądź spokojny, dopóki mój syn jest szczęśliwy, nic wam nie zagraża.

Uśmiech archaniola zarażał i po chwili i Louis uśmiechał się od ucha do ucha, mając Harry'ego przyciągniętego mocno do swojego torsu.

– Lou? Mogę porozmawiać z tatą sam? – poprosił loczek.

– Dobrze – powiedział – ja pójdę do Zialla, muszę z nimi porozmawiać – odparł i po chwili zniknął.

– Co jest, Hazz? – spytał Michał.

– Czytałeś całą legendę – westchnął. –Idzie nam zbyt łatwo, tato...

– To znaczy? – spytał, patrząc się na syna.

– Coś jest nie tak... martwi mnie ta cała legenda i brak Legiona – warknął. – Czytałeś to chociaż?

– Harry kochnie... Legion już jest – powiedział cicho mężczyzna.

– On miał być naszym największym zagrożeniem, miał odebrać mi Louisa, to, że go nie ma... – mówił jakby sam do siebie.

– Harry, to ty nim jesteś – powiedział archanioł, łapiąc syna za ramiona.

– Co? Ale... to nie ma sensu – wymamrotał, odsuwając się od Michała.

– Jesteś moim synem, synem matki Louisa. Połączeniem demona i anioła – odparł.

– Ale ty nie rozumiesz! – krzyknął z pretensjami. – Nie mogę nim być... nie mogę – lamentował.

– Dlaczego nie? – zdziwił się.

– On miał mi go odebrać, skrzywdzić... nasz syn miał być pokojem, ale pokój w piekle rozumie się jako... Władzę posiada ten, kto zasiada na tronie... ja... – nie mógł wydusić tego przez gardło – ja go zabiję – wyszeptał słabo.

– Nieprawda. Pobierzecie się. Wasz syn zakończy erę zabijania – odparł.

– Nasz syn zasiądzie na jego i moim tronie, ale to stanie się dopiero po śmierci Louisa... ja albo nasz syn go wykończy. – Otulił się własnymi ramionami.

– Harry. Nie czytałeś do końca. – Przewrócił oczami archanioł.

– To mi wystarczyło. To, że go stracę – zapłakał.

ᴍʏ ᴅᴀᴅᴅʏ ᴅᴇᴍᴏɴ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz