Rozdział 35

4.8K 411 205
                                    


Dwa dni później loczek siedział w wannie, myjąc się.

Od kiedy połączył się z Legionem, opanował wszystkie magiczne zdolności i doszli w sumie do całkiem owocnej współpracy. 

Louis w tym czasie żył w stresie. Jak miał powiedzieć swojej miłości, że jedzie na kolejną wojnę za pięć dni?

Harry westchnął cicho, bawiać się fioletową wodą. Bardzo uwilebiał urozmaicenia.

Do łazienki wszedł Louis, co nie było nowością. Uwielbiali wspólne kąpiele.

– Harry... muszę ci coś powiedzieć.

– Lou, wiem, że jedziesz na tę wojne za pięć dni, Legion mi powiedział. – Loczek przewrócił oczami, patrząc na kochanka.

– Oh... nie chciałem cię zranić – wyszeptał starszy głupio.

– Bardziej to ja cię zranię, kiedy już wrócisz – westchnął cicho.

– Zjednoczyłeś się z nim, od razu było to widać. Jednak miło by było, gdybyś przedstawił mi warunki.

– Cztery razy w roku on cię bierze... to była jedyna umowa... przepraszam – szepnął cicho loczek. Był do niczego.

– Hej, to w porządku – powiedział, łapiąc twarz Harry'ego i mocno go całując. – Najważniejsze dla mnie jest twoje szczęście... i to, żebym nie ja rodził dzieci – dodał, a skoro jedyne, czego chciał Legion, to seks cztery razy w roku, da radę to wytrzymać.

– Lou... – szepnął młodszy, oddając pocałunki. Chciał szatyna, jak najszybciej.

– Tak dawno tego nie robiliśmy – odparł równie cicho Lucyfer, ale Harry nagle przerwał.

– Jak już to do sypialni, twoje rany nie mogą mieć kontaktu z mydłem, barwnikami, aromata... – Louis przerwał mu pocałunkiem.

Harry zamruczał cicho, podnosząc się i zarzucając ręce na szyję starszego.

Demon podniósł aniolka za uda i zabrał do ich wspolnej sypialni.

– Kochaj się ze mną, pieprz mnie – powiedział cicho.

– Co rozkażesz, księżniczko – warknął Louis, szybko pozbywając się ubrań.

Młodszy przegryzł wargę, skanując ciało demona jak zahipnozowany.

Louis zawisł nad nim, mocno go całując i biorąc nogi Hazzy na swoje barki. Głowę skierował w dół, zazynając drażnić dziurkę Stylesa swoim językiem.

– O Boże! – krzyknął głośno, odchlając głowę do tyłu.

Ciepły jezyk lekko wślizgnął się do środka i Louis zamruczał.

– Jak dawno ciebie nie czułem – wymruczał cicho loczek, łapiąc się za poręcz łóżka.

– Oddaj się temu, Harry. Chcę, abyś trafił do swojego własnego raju – powiedział szatyn, zamieniając język na palce.

– To... nie takie proste – wymamrotał cicho.

Louis wziął do ust męskość Harry'ego, jednoczesnie rozciągając go dwoma palcami.

Młodszy sapnął na to uczucie. Obciąganie i rozciąganie to jedne z tych przyjemniejszych rzeczy.

Silne uda młodszego zacisnęły się z przyjemności na głowie Louisa, który przeniósł usta właśnie na nie. Mokrą ściezką pocałunków znowu zaczął lizać obręcz jego dziurki.

– T-tatusiu – jęknął cicho, patrząc na niego.

– Co jest, Harry, chciałbyś już mojego kutasa? – spytał Louis, opuszcząjąc nogi aniołka z barków na swoje biodra.

– B-bardzo – sapnął głośno, zaciskając ręce na pościeli.

Louis zachichotał cicho i lekko wsunął się w ciepłe wnętrze aniołka.

– o Boże! Urosłeś!– pisnął głośno loczek.

– Specjalnie dla ciebie, księżniczko – sapnął, lekko się wycofywując.

– Jakim sposobem? – jęknął cicho.

– Zmutował. – Zaśmiał się starszy.

– Ale jak? –Spojrzał na szatyna przymrużonymi oczami.

– Te wszystkie wilcze zadrapania, mimo wygranej wojny stałem się w jakiejś części przedstawicielem ich gatunku. Normalnie zadrapania i ugryzienia są śmiertelne. Ale nie dla mnie – warknął, przyspieszając ruchy bioder.

– T-tak – wysapał – tu! – krzyknął, dociskając tyłek szatyna do siebie.

Louis zaczął uderzać w prostatę chłopca.

– Więcej, więcej – powtarzał jak modlitwę.

– Spokojnie, Hazz – warknął Louis.

– Dawno nie pieprzyłeś – krzyknął, wyginając się w łuk.

– To ty nie chciałeś – jęknął, będąc blisko.

– Znowu się uzależnię. – Zaśmiał się z głośnym jękiem.

– Jestem blisko, Hazz – wysapał Louis, przyspieszając jeszcze bardziej.

– Mam p-podobnie – sapnął cicho, i nie wiedząc czemu, doszedł mocno na ich brzuchy.

Po chwili Louis doszedł głęboko w Harrym i zastygł w miejscu.

– O Boże... – szepnął młodszy, zaciskając się ciągle na szatynie.

Nie wiedział czemu, ale wydawało mu się, że w tym momencie jego kutas urósł jeszcze bardziej. 

ᴍʏ ᴅᴀᴅᴅʏ ᴅᴇᴍᴏɴ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz