Rozdział 2

8.6K 680 417
                                    


Michał złapał górę swojego nosa w dwa palce i machnął ręką, by Harry usiadł obok demona. Nie wiedział, czego zażąda jeszcze demon, ale zależało mu, by chronić istoty ludzkie. Tym razem to nie on dyktował warunki, ale ten... dzieciak w porównaniu do archanioła.

Lucyfer uśmiechnął się, kiedy niewinny aniołek usiadł obok. Położył rękę na jego ramieniu i przyciągnął do swojego torsu.

W tej pozycji, w której wyglądali, jakby byli w siebie wtuleni, włożył rękę w jego włosy, przyjemnie masując mu głowę.

– Chyba nie będę nic dokładał. Chociaż bardzo przyciąga mnie ten aniołek, zostanę przy standardzie. Nie  tkniesz mnie, Zayna i Nialla. Jedyną osobą, która może mnie zabić będzie twój syn, a i tak wiemy, że marnie u ciebie z robieniem dzieci – prychnął, nie zdając sobie sprawy z tego, koło kogo siedzi. – Uznajmy, że jeśli się zgodzisz od tak, wepchniesz we mnie te waszą anielską skałkę niwelującą większość diabelskich mocy, a ja zrobię dzieciakowi malinkę pod szczęką. – I jakby potwierdzając to, przejechał palcem po kości szczęki chłopca.

Michał zacisnął ręce w pięść. Ten cholerny demon bawił się nim jak popadnie. Ale... To mogło uratować dużo istnień.

– Sir... Zgadzam się... – powiedział młodszy, patrząc na ojca. Dobrze wiedział, z czym to się łączy.

Dlatego był najmądrzejszym aniołem ze wszystkiego. Mimo młodego wieku odróżniał i rozumiał dużo rzeczy.

– Więc jak będzie, Michale, twoje imię wobec Boga i ludzkości za malinkę na jego mlecznej, niewinnej skórze – powiedział dość cicho, obracając głowę Harry'ego, by zajrzeć prosto w te niesamowite zielone oczy, po czym oblizał lubieżnie wargi. – Masz pięć sekund na podjęcie decyzji, nie jestem cierpliwym diabłem – warknął i zaczął odliczać. – Pięć... cztery... trzy...

– Zgoda! – krzyknął, gdy ten chciał już powiedzieć jeden. Miał nadzieję, że po tym demon da im spokój.

– Masz pierwszeństwo, Archaniele.  – Wstał i podszedł do niego, szybko pozbywając się bluzy oraz koszulki, stając do niego tyłem.

Pieczęć równała się utracie skrzydeł, więc archanioł musiał włożyć ją właśnie między nie. W tym czasie dał Harry'emu ładny widok mięśni torsu diabła.

Młodszy zarumienił się delikatnie, spuszczając wzrok.

– Zrobione – oznajmił po dłuższej chwili anioł, odsuwając się od Lucyfera.

– Teraz moja kolej. – Uśmiechnął się zadziornie i pociągnął chłopca za kostki tak, że leżał on na całej kanapie. – Obiecuje, że ci się spodoba – wyszeptał mu do ucha i lekko przygryzł jego płatek.

Od ucha wzdłuż szczeki tworzył mokrą linię pocałunków, by wreszcie znaleźć czułe miejsce młodszego chłopaka i właśnie tam zacząć gryźć, lizać, i ssać na przemian skórę, aż powstał czerwono-fioletowy znak.

Oderwał się od ciała przyćmionego przyjemnością nastolatka z głośnym mlaśnięciem.

– Ostatnia rada, Miki, niech twój syn nie będzie synem mojej matki, przepowiednia pełna miłości i pokoju nie jest moją ulubioną bajką – warknął. – Oh, i nie pogardziłbym nim jako prezentem w moje urodziny – dodał, przypominając sobie, że Michał zawsze pojawiał się na ważnych uroczystościach w piekle, by lepiej poznać słabe strony wroga, cóż teraz według diabła najpierw postara się o dziecko. – A ty, maleńki, zapamiętaj moje imię, czyli Louis, będzie ci ono towarzyszyło od teraz w każdym mokrym śnie. – Uśmiechnął się do niego, przyciskając swoje usta do tych jego i rozmywając się w powietrzu.


Od Autorek:
Dzień dobry 💕

ᴍʏ ᴅᴀᴅᴅʏ ᴅᴇᴍᴏɴ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz