Rozdział 15

6.2K 574 150
                                    


– Harry, szybciej! – krzyknął Michał, kiedy loczek unikał pocisków kół ognia. Od miesiąca anioł trenował w pocie czoła. Chciał być najlepszy.

Może nie taki najlepszy. Może po prostu chciał przetrwać. Wtem w sali rozległo się klaskanie i niski demoniczny głos.

– Brawo! Brawo!

Michał skończył atakować syna i dobył miecza r, uszając z szarżą na Lucyfera. Pod naciskiem ojca Harry wyznał całą prawdę.

Młody diabeł zgrabnie unikał ataków archanioła, w pewnym momencie wymawiając zaklęcie ciężkości, przez co archanioł padł jak długi, ze skrzydłami o wadze mniej więcej trzech ton.

– Jeśli poprawi ci to humor, nie przyszedłem jeszcze zamordować towjego syna – prychnął diabeł. – Przyszedłem raczej po krew aniołów. Ty wiesz, czemu to służy, on nie musi wiedzieć.

– Harry, przynieś kielich ze swojej komnaty – powiedział archanioł do syna, na co ten pokiwał głową i ruszył do swojej sypialni. Dobrze wiedział, do czego służył. Nie był takim idiotą.

Louis w tym czasie zdjął delikatną koszulę, pokazując głębokie rany na plecach.

– Spotkanie z matką nigdy nie kończy się dobrze. – Archanioł zaśmiał się, ale mina mu zrzedła, kiedy Louis otworzył swoje skrzydła.

Były w okropnym stanie, jakby ktoś nieudolnie próbował mu je wyrwać, a kiedy to nie skutkowało, odciąć chociaż kawałek. Archanioł mógłby tak zostawić diabła, aby ten się wykrwawił, ale wiedział, że bez skrzydeł diabła, gdzieś powstałyby nowe, dużo silniejsze, których nawet on nie byłby w stanie zniszczyć. Dlatego tak ważne było, aby śmierć Lucyfera odbyła się po narodzinach jego potomka, a pieczęć zamknęła skrzydła i moce pana piekieł w jednym ciele. Po chwili do sali treningowej wrócił Harry i widząc wręcz zmiażdżone skrzydła kogoś, do kogo kiedyś coś czuł, zebrało mu się na wymioty.

Loczek pokręcił głową, podając ojcu kielich i ruszył do wyjścia. Nie da rady patrzeć na Licyfera.

– Harry, twojej krwi też będziemy potrzebować – zatrzymał go Michał.

Młodszy od razu stanął w miejscu i z cichym westchnieniem ruszył do ojca. 

ᴍʏ ᴅᴀᴅᴅʏ ᴅᴇᴍᴏɴ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz