Rozdział 31

4.6K 430 93
                                    


Loczek siedział w swoim łóżku, obejmując się ramionami. Był potworem.

Nie wpuszczał do siebie Louisa, mimo częstych próśb starszego. To Zayn go znalazł i pomógł odzyskać siły na tyle, by przynajmniej mógł chodzić.

Louis robił jedzenie z nadzieją, że jakoś ściągnie Harry'ego na dół, ale udawało mi się to z marnym skutkiem i musiał zanosić tacę do góry.

Dziś miał dla loczka złe wieści. Zapukał i od razu zaczął monolog. Wiedział, że młodszy mu nie odpowie, a jego serce z dnia na dzień rozpadało się coraz bardziej.

– Wyjeżdżam na tydzień w głąb piekła, Zayn będzie robił ci jedzenie i... Zapewne nawet nie poczujesz, że mnie nie ma, ale chciałem się pożegnać. Wyjeżdżam za godzinę, więc gdybyś chciał... Po co ja to mówię. – Westchnął, a po jego policzkach splynęły łzy.

Louis obrócił się i skierował do swojego pokoju po walizki.

– Będę tęsknił – wyszeptał cicho, nim rozbrzmiał stukot końskich kopyt. Musiał jechać i miał nadzieję, że ta przerwa dobrze mu zrobi.

Czekali jeszcze przez dziesięć minut, gdyż Louis liczył, że Harry przyjdzie się pożegnać, ale nie mogli tracić więcej czasu.

Doroszka odjechała, a Lucyfer znowu zapłakał, nie wiedząc, że przez te dziesiec minut aniołek obserowal go z okna.

Miał tydzień. Tydzień, by pozbyć się Legiona...

*

Harry odszedł od okna, patrząc się na swoje odbicie. A jeżeli się powiesi? Przecież to chyba najlepsza rzecz, jaką może zrobić.

– Jesteś taki słaby... naprawdę oddasz mi go bez walki? Chyba powinienem ci podziękować. – Zaśmiał się glos w jego głowie, a w lustrze zobaczył siebie siedzącego na tronie, z Louisem na kolanach. – Zabijając siebie, oddasz mi ciało dobrowolnie. To nie taki zły pomysł, Hazz. – Uśmiechnął się. – Cholera, mogłem już dawno cię do tego namówić. Miałbym prywatną dziwkę z Louisa, widziałby mnie, już rozkładałby nogi dla mnie – rozmarzył się demon. – Już mi tęskno za jego ciasną dziurką. Boże, Harry, on był taki ciasny, mimo tych wszystkich zabawek...

– Zamknij się! – krzyknął, rozbijajac szkło. Mial go serdecznie dosyć.

– Tak się mnie nie pozbędziesz, Harry, wiesz, że jest tylko jeden sposób, a moje warunki ci nie odpowiadają... – Legion westchnąl dramatycznie.

Demon obiecał połączenie pod warunkiem oddania mu Louisa, ale Harry nie mógł się pogodzić ze stratą. Już teraz brakowało mu Louisa i żałował, że nie poszedł go pożegnać. Słowa, które wypowiedział: "Po co ja to mówię", i późniejszy szloch. Harry nie chciał widzieć Louisa smutnym, ale teraz miał wrażenie, że zrobił coś gorszego... że go zawiódł.

– Nie myśl tyle – przerwał mu Legion. – Twój kochanek aktualnie zmienia piekło w coś... bardziej jak niebo. Wyjechał do centrum, by pod drzewem, które jako jedyne nie zginęło podczas wojny z aniołami, zostawić swoje skrzydła. – Demon westchnął. – Jesteście tak głupi, ty chcesz się zabić, by dać mu spokój, a on walczy o ciebie do tego stopnia, że w ofierze złożył swoje własne skrzydła. – Demon był na prawdę podirytowany, ale również zmartwiony. To było to, co ich łączyło. Obaj kochali Louisa.

ᴍʏ ᴅᴀᴅᴅʏ ᴅᴇᴍᴏɴ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz