Harry przechodził przez korytarze swojego przyszłego zamku. Ojciec powiedział mu, że niedługo, gdy skończy tysiąc osiemset lat, będzie mógł tu rządzić.
Pałac był piękny, jasny i co najważniejsze... taki sam, jak w piekle. Korytarze prowadziły w te same miejsca, w obu królestwach.
Stanął przed tronem, patrząc na niego z przegryzioną wargą.
Nagle po pokoju rozszedł się ziąb i podłoga spowiła się czarnym dymem.
– Nie sądzilem, że Michał pozwala tu komuś wchodzić. – Brunet usłyszał aż nazbyt dobrze mu znany głos.
– Louis... Dzień dobry – powiedział młodszy, odwracając się do starszego.
– Nie podoba mi się to, że jesteś tak blisko tego archanioła. Dobiera się do ciebie? – spytał Louis niby zmartwiony i przyciągnął mniejszego do silnego, a przede wszystkim ciepłego uścisku.
– Nie... Fuuuj – powiedział, chichocząc i odwzajemniając uścisk.
– Racja, za stary dla ciebie. – Pan piekieł uśmiechnął się i złączył ich usta razem. – Więc czemu jesteś z nim tak blisko?
– Trenuje mnie... – westchnął młodszy. Nie wiedział, czy ma powiedzieć prawdę.
– A więc mam do czynienia z wojownikiem, huh? – wyszeptał, gryząc płatek jego ucha. – Podoba mi się to.
– Louis? Dlaczego ja? A nie inny demon czy anioł? – spytał młodszy, wzdychając.
– Spodobałeś mi się. Dziwnie to zabrzmi, ale kiedy zobaczyłem cię w jego biurze, poczułem, że muszę mieć cię blisko – przyznał. – Brzmi jak ta głupia miłość, ale my demony nie możemy kochać. Wraz z buntem Lucyfera Bóg odebrał nam to uczucie.
Młodszy pokiwał tylko głową.
– Oj... Znaczy, Michał będzie jutro. Musiał coś załatwić. – Wzruszył ramionami loczek, patrząc w oczy demona.
– Właściwe chciał teleportować się do pomieszczenia, w którym ty jesteś. – Uśmiechnął się. – Co powiesz na przeniesienie się w bardziej ustronne miejsce?
– No dobrze – powiedział cicho.
Udali się właśnie do pokoju Harry'ego. Zakluczyli drzwi i położyli się na łóżku.
– To co robimy? – spytał kręconowłosy, patrząc prosto w czarne oczy.
– Mam kilka pomysłów. – Louis uśmiechnał się chytrze.
– Mam za dziesięć minut trening... – westchnął cicho anioł, przymykając oczy.
– Więc może przyjdę po treningu i zapoznam cię z kilkoma zabawkami? – spytał, masując męskość aniołka przez spodnie.
– B-będę zmęczony... W śnie? – spytał młodszy, odchylając głowę do tyłu.
– Może być i podczas snu, chciaż wolałbym byś to czuł, ale nic na siłę. – Pocałował go w usta i zniknął, a drzwi pokoju Harry'ego otworzyły się, mimo że domon niby zamknął je na klucz.
Podniósł się, patrząc na osobę stojącą w wejściu.
Michał spojrzał na niego lekko zaskoczony.
– Co robisz w mojej sypialni? – spytał mężczyzna.
– Chciałem się zdrzemnąć, ojcze – westchnął młodszy, przecierając oczy.
– idż spać, ale u siebie, i mów mi, jeśli będzie ci się śnił Lucyfer.
Harry pokiwał głową, idąc do swojego pokoju. Chciał spać, ale też zabawiać się z Lou.
Oh, i oczywistym było, że nie powie ojcu o tym, co będzie działo się w jego śnie ani o zgodzie, jaką zawarł z Lucyferem.
Położył się na łóżku, zamykając oczy. Był zmęczony i podniecony.
Sam nie zdołał zapamiętać, kiedy jego powieki stały się tak ciężkie i zasnął.
Tak jak za każdym razem wylądował w sypialni demona.
Tym razem pokój wydawał mu się jednak inny. Mroczniejszy. Dookoła łóżka znajdowały się różne przedmioty i Harry domyślał się ich użycia. To najbardziej go stresowało. Tak jak umówił się z Louisem, rozebrał się i wypiął na łóżku, czekjąc na tatusia.
Od: Autorek
Dla porucznika ;-; kazała mi wstawić
CZYTASZ
ᴍʏ ᴅᴀᴅᴅʏ ᴅᴇᴍᴏɴ ✓
Fanfiction[ #10 w ff ] Harry to przyszły Archanioł, a Louis to syn Lucyfera. Współpraca z @Nightiwolf Okładka zrobiona przez Darrrow